Jak tu zabłysnąć?

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Na nich świat stoi. Przynajmniej ten popkulturalny. Bo to one napędzają sprzedaż płyt, biletów, tabloidów, telewizorów i paru innych rzeczy też. Gwiazdy pop - te prawdziwe - błyszczą oczywiście całymi sezonami, choć miewają okresy przygasania. O gwiazdkach nie ma co wspominać, bo te są głównie po to, żeby wypełniać sobą seriale i okładki kolorówek. W 2006 roku mieliśmy parę rozbłysków supernowych, ale też parę osób wejdzie w 2007 rok z bólem głowy.

Mamy więc wreszcie efektowne gwiazdy sportu. Świetnie sprzedawali się Robert Kubica - pomaga mu nawet to, że pokazywany jest jako perfekcyjny robot - i Artur Boruc. Polski bramkarz ma wszystko, czego potrzeba, puka do bram najlepszych, jest blond przystojniakiem, do tego niegłupim, dowcipnym i z lekkim zamiłowaniem do skandalu. Jedni go kochają, inni nienawidzą, ale letni nie jest. Zgasły za to gwiazdy dawnych pięknisiów Wisły Kraków - Mirosława Szymkowiaka i Macieja Żurawskiego. Sportowa masskultura niczego tak nie znosi, jak problemów. Chyba, że są to problemy z kolejnymi oblubienicami.

Jeśli chodzi o gwiazdy TV, to wygrywa TVN - udało mu się wypromować Kingę Rusin, która z kobiety porzuconej stała się kobietą, która wróciła na szczyty. I cokolwiek byśmy sądzili o jej talentach, odniosła sukces. Supergwiazdą stał się też Szymon Majewski, przez lata pałętający się po mediach i przynudzający w średnim stylu, nagle wyskoczył i dostał się na samą górę. Do tego publika daje mu ogromny kredyt zaufania - to jedna z tych gwiazd, którym wolno zdecydowanie więcej niż innym.

<!** reklama right>Bohaterami popkultury bywają też politycy - i tu najbardziej po głowie dostał poseł Wierzejski, który już nigdy nie podniesie się po żenującym wyniku w wyborach prezydenckich w Warszawie. Zawsze już będzie komiczną postacią, która przegrała z komitetem krasnali i gamoniów. No i Lepper... Stracił wizerunek jurnego watażki, a może być tylko gorzej.

W środowisku aktorskim popkulturalnie gwiazdował Borys Szyc, kompletnie za to wypadł z obiegu Bogusław Linda. I nawet w programie Szymona Majewskiego wyglądał jak facet z innej epoki. Inny znikający to Michał Wiśniewski ze swoją Mandaryną. Za parę lat będziemy go wspominali jak Smoka Wawelskiego.

Można by się pobawić w typowanie kandydatów na gwiazdy 2007. I może nawet w paru przypadkach byśmy trafili. Ale w paru niekoniecznie. W końcu świat popkulturalnego zadęcia to wyjątkowo pstra kobyła.