Wakacje ruszyły pełną parą. Słoneczna pogoda sprzyja letnikom i działkowiczom. Tylko jak dostać się na miejsce wypoczynku? Komunikacja publiczna to tylko jedna z opcji.
<!** Image 2 align=right alt="Image 27702" >Bydgoszcz otaczają liczne jeziorka, zalewy i rzeki. W ostatnich dniach bydgoskie przystanki PKS i komunikacji podmiejskiej tłumnie oblegają miłośnicy kąpieli słonecznych i wodnych. Kto tylko ma czas, za wszelką cenę stara się wyrwać z rozgrzanej, betonowej dżungli, by choć przez chwilę posiedzieć w cieniu drzew lub zanurzyć się w jeziorze. Masowo z miasta emigrują też działkowicze. Niestety, z roku na rok coraz trudniej jest wyjechać. Przyczyną nie są pieniądze.
Poważna wada
- Jak to się stało, że od 25 czerwca PKS zlikwidowała połączenie Bydgoszczy z Dobrczem, Borównem i Wudzynem? - pytają zaskoczeni Czytelnicy. - I to u progu wakacji! Jak mamy dojechać na kąpieliska do Borówna? Co teraz mają zrobić działkowicze? Przecież Wudzyn to największy ogród działkowy dla bydgoszczan.
<!** reklama left>Nie udało nam się wczoraj ustalić, dlaczego PKS zdecydowała się zlikwidować tę linię. Na pocieszenie letników udających się właśnie w tym kierunku pozostała prywatna linia FOR-BUS. Ma ona jednak poważną wadę - dysponuje wyłącznie małymi busami, zabierającymi z przystanku o wiele mniej osób i wiozącymi ich w mniej komfortowych warunkach.
- Co roku jeżdżę z żoną i dziećmi do Borówna, nad jezioro - mówi pan Maciej, spotkany na przystanku przy ul. Jagiellońskiej.
Środki alternatywne
- Nie mamy samochodu, więc musimy korzystać z autobusów. Z roku na rok jest coraz gorzej. W weekendy dzieją się tu prawdziwie dantejskie sceny. Na przystanku stoją matki z wózkami, działkowicze z wielkimi torbami i dzieciaki ze sprzętem pływającym. Bywa, że na autobus czeka 50 - 60 osób. Kiedy podjeżdża busik, w którym mieści się mniej więcej połowa z nich, zaczyna się bezwzględna walka o miejsce. Wszyscy krzyczą, przepychają się, walczą o swoje nie patrząc na innych.
Na „szczęście” tylko miłośnicy Borówna mają takie problemy.
Dużo łatwiej jest dostać się w okolice Smukały, Janowa czy Pieczysk. W dwa pierwsze miejsca bydgoszczan dowozi miejski autobus linii 58 oraz prywatne busy i autokary PKS, które jadą aż do Pieczysk. Pojazdami komunikacji podmiejskiej dotrzemy też w okolice Piecek i Chmielnik. Zawsze jednak towarzyszyć nam będzie tłum spragnionych słońca plażowiczów, którzy wiozą ze sobą zapakowane torby z żywnością i sprzętem plażowym. Dlatego coraz więcej szczególnie młodych bydgoszczan wybiera alternatywne środki transportu. Z samego rana wyruszają w trasę rowerami lub autostopem. Zajmuje im to trochę więcej czasu, mogą jednak liczyć na satysfakcję dotarcia na miejsce, o oszczędnościach finansowych nie wspominając.