MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak system załatwił emerytkę

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Samotna i chora kobieta przestała otwierać drzwi listonoszowi. Efekt? ZUS w Toruniu wstrzymał jej emeryturę. Gdyby nie determinacja koleżanki, która poruszyła niebo i ziemię, emerytka mogłaby umrzeć z głodu.

Samotna i chora kobieta przestała otwierać drzwi listonoszowi. Efekt? ZUS w Toruniu wstrzymał jej emeryturę. Gdyby nie determinacja koleżanki, która poruszyła niebo i ziemię, emerytka mogłaby umrzeć z głodu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 179154" >Pani Basia to wrażliwa i subtelna osoba. Przez wiele lat była pracownikiem naukowym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Świetnie zapowiadającą się karierę naukową przerwała jednak choroba - schizofrenia, która uniemożliwiła normalne jej funkcjonowanie. Pani Basia najpierw przeszła na rentę, potem na emeryturę. Kilka razy była hospitalizowana. Mieszka sama, nie ma krewnych w Toruniu. W odległej miejscowości ma kuzynkę - chorą i jeszcze starszą od siebie.

Głuchy telefon

- Trudno nasze relacje nazwać przyjaźnią. Basia mi zawsze ufała, ja starałam się być z nią w kontakcie. W marcu tego roku odwiedziłam ją osobiście, bo nie mogłam się do niej dodzwonić. To, co zastałam, przeraziło mnie - wspomina pani Daria, również emerytka. - Drzwi otworzyła mi wyniszczona kobieta: skóra i kości. Tak wygląda ktoś, kto głoduje.

Trzeba było długich rozmów, by pani Daria doszła do tego, co się stało. Chora rzeczywiście nie dojadała. Dożywiała ją inna znajoma, mieszkająca nieopodal. W mieszkaniu nie działały lodówka ani pralka, zlew był zapchany. Telefon został odłączony, bo nikt nie płacił rachunków.

Więcej. Okazało się, że pani Basia nie płaciła także za gaz, prąd i mieszkanie. W Spółdzielni Mieszkaniowej „Kopernik” pani Daria dowiedziała się, że zaległości czynszowe sięgają czerwca 2010 roku i że spółdzielnia dwukrotnie kierowała sprawę do sądu. Jak nietrudno się domyślić, na żadnej z rozpraw chora się nie stawiła. Sąd orzekał więc bez niej, nakazując jej uregulowanie zadłużenia. Ponieważ efektów nie było, „Kopernik” skierował sprawę do komornika. Lokatorce groziło wylądowanie na bruku.

<!** reklama>Skąd te problemy finansowe? - Przyciśnięta przeze mnie Basia wyznała, że od czerwca zeszłego roku nie dostaje emerytury. W swojej chorobie wierzyła, że kryją się za tym owi wrodzy jej „oni”. Wiedziałam, że muszę zacząć działać - dodaje pani Daria.

Zasadzka przy windzie

W jej głowie od razu pojawiło się kilka możliwych wariantów. Emerytury nie ma, bo primo: kradnie listonosz, secundo: kradnie ktoś inny, znający słabość chorej, tertio: chora sama przelewa wszystko co miesiąc na konto Radia Maryja. Po głębszym rozpoznaniu sprawy pani Daria doszła jednak do wniosku, że żadna z tych opcji nie jest prawdziwa. Uznała, że prawdę znać może tylko Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Pani z okienka poinformowała ją, że niczego się nie dowie, bo nie jest rodziną ani prawnym pełnomocnikiem chorej. To samo nazajutrz powtórzyła sekretarka pewnego wysoko postawionego urzędnika. Pani Daria, nie bez trudu, ustaliła numer telefonu do kuzynki pani Basi. Ta jednak od razu rozpłakała się jej do słuchawki, poinformowała, że do Torunia przyjechać nie może i poprosiła: „Pani Dario, niech pani ratuje naszą Basię!”.

<!** Image 3 align=right alt="Image 179154" >Co było robić? Pani Daria znów, tym razem o poranku, powędrowała do siedziby toruńskiego ZUS. Plan zakładał, że zaczai się przed gabinetem wysoko postawionego urzędnika i użyje perswazji. Okazja nadarzyła się jednak już przy windzie. Z aktówką w ręku zbliżał się do niej mężczyzna w białej koszuli i garniturze. „Przepraszam, czy pan tu jest szefem?” - zapytała. Trafiła. Porozmawiali w ustronnym miejscu. Zrelacjonowała dramatyczną sytuację pani Basi i znów usłyszała, że poufnych danych nie pozna jako osoba postronna. Nalegała jednak tak skutecznie, że urzędnik sprawdził, co jest grane z emeryturą chorej.

Okazało się, że przynajmniej dwukrotnie świadczenie wróciło do ZUS. Pani Basia ani nie odebrała pieniędzy od listonosza, ani z pozostawionymi awizo nie poszła na pocztę. To był okres, gdy nikomu nie otwierała drzwi i sama nie opuszczała mieszkania. Wysoko postawiony urzędnik tłumaczył pani Darii, że w myśl przepisów ZUS nie może w nieskończoność wysyłać tej samej emerytury. Człowiek nie odbiera - świadczenie zostaje wstrzymane. W podtekście zakłada się, że świadczeniobiorca albo się przeprowadził i nie poinformował ZUS, albo wyjechał, albo zmarł. W dwóch pierwszych przypadkach bywa, że emeryci zgłaszają się po jakimś czasie i odzyskują pieniądze.

- Aby odzyskać zwrot emerytury dla Basi trzeba było zaangażować Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Urzędnicy ZUS zadzwonili do MOPR i przekazali, że ten musi wystąpić z wnioskiem o odblokowanie świadczenia - relacjonuje pani Daria.

Bożena Wankiewicz, rzeczniczka prasowa ZUS w Toruniu, sytuację przedstawia nieco inaczej. Twierdzi, że jak w każdym innym podobnym przypadku zakład zrobił wszystko, co w jego mocy, by dowiedzieć się, co dzieje się z panią Basią.

- Ta pani nie odebrała emerytury w lipcu 2010 roku. Sprawdziliśmy w bazie PESEL, czy nie zmieniła adresu. Nie zmieniła. Ponieważ przed laty doszło do podobnej sytuacji z jej udziałem, bo była hospitalizowana, zwróciliśmy się z pytaniem do Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego o to, czy w nim przebywa. Nie było jej tam - wylicza Bożena Wankiewicz. - W październiku 2010 roku, w myśl paragrafu 134 Ustawy o emeryturach i rentach (punkt piąty: wstrzymanie wypłaty na skutek niemożności dostarczenia świadczenia) wstrzymaliśmy tej pani emeryturę. Ale równolegle działaliśmy dalej. Wystąpiliśmy z zapytaniem do MOPR. Ten długo badał sprawę. Odpowiedział nam dopiero w kwietniu 2011 roku. Informując, że kobieta przebywa pod wskazanym adresem.

Bożena Wankiewicz zapewnia, że historia pani Basi jest incydentalna. Większość świadczeniobiorców dostaje już pieniądze przelewem na konto. A wśród tych, którzy odbierają je od listonosza, niezwykle rzadko zdarzają się tacy, którzy nie wyczekują ich z utęsknieniem.

Machina ruszyła

Wróćmy do wiosny tego roku i czasu, kiedy pani Daria zaczaiła się urzędnika w ZUS. By skutecznie pomóc chorej znajomej, musiała uruchomić cała machinę. Poszła do spółdzielni mieszkaniowej i sprawdziła zaległości pani Basi. Było to możliwe tylko dzięki pewnym towarzyskim znajomościom, bo przecież jako osoba obca nie miała formalnie prawa o nic pytać.

- Okazało się, że do wielomiesięcznej zaległości w czynszu doliczono odsetki oraz 1300 zł za zastępstwa procesowe dla radców prawnych spółdzielni (dwa razy po 650 zł). Kiedy opowiedziałam historię pani Basi, ludzie z administracji „Kopernika” zachowali się naprawdę w porządku. Wyznaczyli termin spłaty zaległości bez odsetek, odstąpiono od domagania się pieniędzy za owe zastępstwa - wspomina pani Daria.

MOPR też zaczął działać. Zanim wystosował do ZUS wniosek o odblokowanie emerytury, pracownik socjalny przyszedł do pani Basi na wywiad środowiskowy. I nadal czuwa nad chorą. Gdy w maju tego roku ZUS wreszcie wypłacił zaległe świadczenia, pracownik socjalny krok po kroku zaczął wyprowadzać podopieczną z kryzysu. Załatwił sprawę z telefonem, zaległościami wobec dostawców prądu i gazu. Pani Daria natomiast uregulowała dług wobec spółdzielni oraz wspólnie z chorą założyła jej konto. Z tego konta, stałym zleceniem, co miesiąc opłacany jest czynsz i rachunki.

Dlaczego MOPR wcześniej nie interesował się samotną, chorą emerytką? Przecież gdyby czuwał, nie doszłoby do tak dramatycznej sytuacji. Odpowiedź w polskich realiach jest całkiem prosta: bo pani Basia nie pobierała zasiłków z pomocy społecznej, a nikt nie zaalarmował ośrodka.

WOLP: Sporo takich historii

Wojewódzki Ośrodek Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu zatrudnia u siebie pracowników socjalnych. Ich rolą jest m.in. kontaktowanie się z kolegami z tak zwanych rejonów MOPR. Po wypisaniu pani Basi ze szpitala (wiedząc zarazem, że jest osobą samotną) naturalnym zdawałoby się poinformowanie jej rejonu, że wraca do domu i warto do niej zajrzeć.

- Sprawa jest bardziej skomplikowana. Nasza rola kończy się na progu szpitala. Po jego opuszczeniu pacjent, jeśli nie jest osobą ubezwłasnowolnioną, może, ale nie musi, utrzymywać kontakt z poradnią zdrowia psychicznego. To poradnia może na przykład wysłać lekarza na wizytę domową. Zmusić jednak takiego pacjenta do odwiedzenia poradni nie można. Wtedy urywa się kontakt - mówi dr Wioletta Jarosz-Nowakowska, ordynator Oddziału III Psychiatrycznego Żeńskiego WOLP.

Przyznaje, że temat utraconych świadczeń i długów pacjentów psychiatrycznych znają w szpitalu doskonale. - Niestety, to nie pierwsza taka historia. Chorzy zapominają o odebraniu pieniędzy, stawieniu się na komisję w sprawie renty, zwolnieniu się z pracy. Tracą prawa do świadczeń, posady. Nie regulują opłat i popadają długi, bo sami „dają sobie urlop od życia” - stwierdza pani ordynator

Gdzie ta więź z seniorem?

Zdeterminowanej pani Darii udało się jeszcze załatwić z „Kopernikiem” wymianę okien w mieszkaniu chorej (horrendalne rachunki za ogrzewanie powinny spaść), a także zapomogę z UMK. O takiej możliwości powiedzieli jej w uczelnianym oddziale ZNP. W „Solidarności” zaś, po sprawdzeniu, że pani Basia nie jest ich członkiem, stwierdzili tylko, że w niczym nie mogą pomóc.

- Nie mam żalu do nikogo personalnie. Prawie wszystkie osoby, u których szukałam pomocy dla Basi, gdy poznały sytuację, starały się pomóc. Ale najwyraźniej system ubezpieczeń społecznych i system wsparcia w Polsce szwankuje, skoro dochodzi do takich historii. Szwankuje też coś na poziomie więzi międzyludzkich - kończy pani Daria.

_PS Imiona emerytki i jej znajomej zostały zmienione._ 

Warto wiedzieć

W Wielkiej Brytanii coś podobnego nie mogłoby się zdarzyć

  • Chorujący emeryt w Polsce najczęściej wybiera: wydać pieniądze na jedzenie czy na lekarstwa. Ma kłopoty z dostaniem się do lekarza specjalisty. Jeśli jest samotny, często do schorzeń somatycznych dołączają psychiczne, z depresją na czele.
  • Brak pieniędzy na lekarstwa, przemoc w rodzinie, obojętność i bezduszność ludzi, z którymi się stykają - taki obraz emerytów wyłania się ze 130 ankiet, przeprowadzonych przez częstochowski MOPS w ub.r. Niestety, nie ma powodów przypuszczać, że Częstochowa jest wyjątkiem w skali kraju.
  • - U nas taka historia raczej by się nie zdarzyła - komentują przypadek pani Basi polscy pracownicy socjalni, pracujący od lat w Anglii. Podkreślają, że po pierwsze lepiej funkcjonuje przepływ informacji między szpitalami a agencjami pomocowymi. Najczęściej jeszcze przed wypisem szuka się agencji, która po wyjściu pacjenta będzie nad nim czuwać.
  • Na konto agencji wpływają rządowe pieniądze. Z nich opłacane są usługi pracownika socjalnego (social worker), koordynujacego opiekę nad podopiecznym, pracownika wspierającego (support workera), i w zależności od potrzeb, rehabilitanta, fizjoterapuety, psychologa, terapeuty zajęciowego, itp.
  • Codzienną pracę z podopiecznym wykonuje support warker. - Monitoruję, czy mój klient płaci rachunki, czuwam nad stanem jego konta. Patrzę, co ma w lodówce i czy bierze leki. Moja w tym głowa, by podopieczny nie siedział tylko przed telewizorem. Ja muszę skutecznie namówić go na spacer czy basen - mówi Marcin, support warker w Southampton.
  • Dużą wagę na Wyspach przywiązuje się też do wsparcia emocjonalnego. - Anglicy dawno już zrozumieli, że to sprawa kluczowa. Szczególnie od chorych psychicznie odsuwają sie przecież nie tylko postronni ludzie, ale i własna rodzina. Dlatego jedną z moich ważniejszych ról jest po prostu rozmowa, słuchanie, wspólne robienie zakupów, czyli wyciąganie z samotności - zaznacza Marcin.

Opinia

<!** Image 4 align=right alt="Image 179154" >Bożena Wankiewicz rzeczniczka ZUS w Toruniu

W opisanym przypadku Zakład Ubezpieczeń Społecznych postępował zgodnie z Ustawą o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Ponieważ torunianka nie odbierała emerytury od listonosza (lipiec 2010 roku) sprawdzaliśmy, co się dzieje. Upewniliśmy się, że nie zmieniła adresu i nie jest hospitalizowana. W październiku 2010 roku wstrzymaliśmy wypłatę emerytury w myśl paragrafu 134 pkt 5 ustawy. Jednocześnie zwróciliśmy się z zapytaniem do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Odpowiedź otrzymaliśmy dopiero w kwietniu 2011 roku. W maju tego roku, zgodnie z art. 135 ustawy, wznowiliśmy wypłatę, wypłacając też zaległości. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy w tej sytuacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!