Pełna kibiców hala, transmisje w telewizji oraz setki gości z całego kraju. Może Inowrocław powinien bardziej promować się poprzez sport, zamiast nieudolnie reklamować tężnie?
<!** Image 2 align=none alt="Image 170170" sub="Niedzielny mecz zgromadził wielu kibiców w hali i przed telewizorami. Spotkanie było bardzo emocjonujące. To cenny kapitał, który naprawdę warto w Inowrocławiu wykorzystać dla promocji miasta Fot. Inomedia.pl">W trakcie transmisji z meczów finałowego turnieju Pucharu Polski siatkarek nazwę miasta odmieniano przez wszystkie przypadki. Co więcej, prezydent Ryszard Brejza utrzymuje, że nic to nie kosztowało.
- Tak wielkiej imprezy do tej pory nie mieliśmy i bardzo nam zależało, żeby turniej odbył się bez potknięć. Problemów nie było, a mieliśmy darmową reklamę Inowrocławia - mówi włodarz szacując, że odwiedziło nas około 1200 osób. - Wierzymy, że część z nich powróci do Inowrocławia w kolejnych latach.
<!** reklama>Sympatycy siatkówki chwalili zwłaszcza rąbińską halę - nie za dużą, ale dzięki temu aż huczącą odbiciami piłek i kipiącą od emocji. Niektórym udało się też wyprawić do miasta i byli zadowoleni. - Na dokładne zwiedzanie nie było czasu, ale park macie ładny. Szkoda, że nie było aż tak ciepło, aby posiedzieć dłużej na słońcu - ubolewał pan Krzysztof, który przyjechał do nas w sobotę z Bielska-Białej.
Z pewnością Inowrocław, dzięki udanemu zaprezentowaniu się przez kilka dni na krajowej arenie sportowej, zbił spory kapitał. Pytanie tylko, czy i jak będzie on teraz zagospodarowany.
- Niewykluczone jest, że będziemy organizowali kolejne takie imprezy, bo kontakty nawiązaliśmy - dodaje Ryszard Brejza.
Problem jednak w tym, że miasto zbyt wielu okazji do takich wydarzeń mieć nie będzie.
Trudno bez wyłożenia wielkich pieniędzy zapewnić sobie cykliczność jakiejkolwiek sportowej imprezy na krajowym poziomie.
Na pewno siatkarski turniej można uznać jednak za sukces w oceanie dotychczasowej mizerii promocyjnej Inowrocławia. Rok temu przez kilka dni w stołecznym metrze puszczano spoty o tężniach i od tego czasu akcji nie ponowiono. Tymczasem władze miasta utrzymują, że takiego gadżetu jak niemożliwa do kupienia w sklepach „inowrocławska” płyta Grzegorza Turnaua, nie ma nikt.