Zasada pierwsza: nikt ci nie pomoże, wszystko w twoich rękach. Zasada druga: zmuś pasażerów do zaangażowania. Trzecia: cały czas krzycz „pomocy!”. I czwarta, najważniejsza: uciekaj, choćbyś miał wyrwać drzwi z zawiasów!
<!** Image 3 align=none alt="Image 209789" sub="fot. Tymon Markowski">
- Teraz! Zakręt! Wykorzystajcie to!
- krzyczy instruktor, a kilkanaście
osób, czując siłę odśrodkową, rzuca
swoich partnerów na szyby. Palce
w oczy, kop w krocze, łokieć na głowę
- klasyka.
W miejskim przegubowcu
trwa regularna młócka. A na
mijanym przystanku konsternacja.
Przechodnie, widząc, co się dzieje,
sięgają po telefony komórkowe. Policja
jednak nie przyjedzie. O tych
ćwiczeniach została powiadomiona.
Po raz kolejny specjaliści z International
Krav Maga Gabi Noah Polska,
szkoły izraelskiej sztuki walki,
przeprowadzili w Bydgoszczy tak
zwane seminarium pojazdowe.
<!** reklama>
Zabawa - w Izraelu ponoć znana
i ceniona - w Polsce stawia pierwsze
kroki. Jak bronić się przed napadem
w autobusie, tramwaju, pociągu,
samolocie? Ogólnie, w ciasnej przestrzeni
i to będącej w ruchu?
Ludzie będą patrzeć w okna...
W Izraelu studiuje się zachowania
w takich miejscach w momencie
stresu. Chodzi o wykorzystanie odruchów
i ich skuteczne rozwinięcie
w samoobronie. Wiedza jest to hermetyczna,
przekazywana w sposób
bezpośredni. I ewoluuje, bo, jak
mawiają w tym środowisku, „ciemna
strona zawsze coś nowego wymyśli”.
Do wynajętego autobusu komunikacji
miejskiej weszli adepci
izraelskiej sztuki walki i kursanci,
w tym zaczynające szkolenie pracownice
firmy „Jabil”.
W Izraelu, gdzie często wybuchają
w autobusach bomby, terroryści
jednoczą społeczeństwo. W Polsce
większą wagę trzeba przykładać do
nauki wciągania przypadkowych
osób do pomocy.
- Bo, nie miejmy złudzeń, gdy zostaniemy
zaatakowani w autobusie,
nikt nam nie pomoże - zapewnia
Jędrzej Przeniosło, utytułowany,
znany w Polsce i na świecie, instruktor
krav maga i dyrektor IKM
Polska. - Ludzie będą patrzeć przez
okna i udawać, że ich tu nie ma. To
sprawdzone.
Pchać się do drzwi i uciekać
Co więc należy zrobić? Nie wstydzić
się krzyczeć: „pomocy, pomóżcie
mi!”, a napastnika... wepchnąć
na siedzących pasażerów. Izraelczycy
mają to przebadane - człowiek
odruchowo łapie ciało, które ląduje
mu na kolanach. W tym momencie
przestaje zarazem być biernym obserwatorem...
W trakcie seminarium poproszono
kierowcę autobusu o podzielenie
się własnymi obserwacjami.
Do aktów agresji, jego zdaniem,
dochodzi najczęściej wieczorami,
gdy pasażerów jest niewielu. Najczęściej
chodzi o pieniądze i telefon
komórkowy. Zdarza się szantaż nożem.
Jeden z instruktorów, policjant,
analizował nagranie autobusowego
monitoringu, gdy pasażer bronił się przed czterema bandytami. - Dzięki rurkom i siedzeniom udawało mu się uniknąć trafienia, ale nie dość skutecznie dążył do wyjścia. Ostatecznie jeden z napastników obszedł go po siedzeniach i uderzył butelką w tył głowy. Wniosek? - pyta kursantów. - Zawsze pchać się do drzwi i uciekać.
Co zrobić jednak, gdy te są zamknięte? Okazuje się, że wyskoczyć z autobusu można praktycznie w każdej chwili. Mimo siłowników dociskających drzwi, wszystkim uczestnikom szkolenia udawało się uchylić je na tyle, by wycisnąć się na zewnątrz. A jak skoczyć z jadącego autobusu, by się nie zabić?
- Zawsze zgodnie z kierunkiem jazdy, nigdy na wprost - tłumaczy Jędrzej Przeniosło. - Skaczemy odchylając się do tyłu. W momencie dotknięcia ziemi polecimy do przodu. Trzeba być przygotowanym do szybkiego biegu, inaczej się przewrócimy.
Profesjonalne szkolenie obejmuje skok z pojazdu przy prędkości 50 kilometrów na godzinę. Kursantom zaleca się ćwiczenie przy prędkości do 15 kilometrów na godzinę. - Czyli skaczemy, gdy autobus zwalnia przed przystankiem - tłumaczy instruktor.
Nim jednak uciekniemy, musimy się uwolnić. W treningowym autobusie ćwiczono wyjście z obchwytów, z szantażu nożem i ataku pięściami. Za każdym razem wykorzystywano orurowanie, siedzenia, a po pierwsze - szyby. W samoobronie można wykorzystać wszystko, ale mało kto myśli o tym wsiadając do autobusu.
- To błąd - przekonują instruktorzy IKM. - Zawsze warto skanować otoczenie. Zobaczyć, co możemy wykorzystać, kto, gdzie siedzi i... ile jest młotków do rozbijania szyb. Zdaniem fachowców, w Izraelu nikogo nie ogranicza myślenie, od którego w Polsce mało komu udaje się uwolnić. - W przypadku zagrożenia wyrywa się go i używa! - Jędrzej Przeniosło zdziera ze ściany młotek, a plomba leci w powietrze. - U nas przeważa myślenie: ile stów kosztuje zerwanie zabezpieczenia tego przedmiotu...?
Kolejny punkt - zaczepka. - Dostajemy w plecy. Obracamy się z otwartymi dłońmi, jakbyśmy mówili: nie chcę się bić, czemu mnie klepiesz? - tłumaczy instruktor. - Ważna jest mowa ciała. I palce..., które wbijamy w jego oczy. Wystarczy pchnąć głowę napastnika na rurkę czy szybę, a sama odskoczy i natychmiast możemy poprawić. To też sprawdzone.
Bez wątpienia najtrudniej wyjść obronną ręką z szantażu nożem, gdy siedzimy od strony okna. Kursanci ćwiczą warianty z atrapami noży. Każdy szczegół ma znaczenie.
Jedno drgnięcie i po tętnicy
- Wszystko zależy od tego, z której strony i pod jakim kątem nóż dotyka naszej szyi - tłumaczy Jędrzej Przeniosło. - Tak, nie ma problemu - pokazuje. - Tak też nie, ale... w tym przypadku... najlepiej oddajmy wszystko, czego agresor żąda. Jedno drgnięcie ręki i mamy po tętnicy. Kontratak można wykonać, ale jest to wyjątkowo niebezpieczne. Odradzam.
Kursanci w tym momencie poznają wiedzę tajemną. Krav maga, mieniąca się najskuteczniejszą sztuką samoobrony, szkolona codziennie w ekstremalnych warunkach izraelskich, ujawnia swym adeptom tajniki władania nożem, których oby nie poznał żaden domorosły polski nożownik. Przyznaje zarazem uczciwie: z tej sytuacji wyjścia praktycznie nie ma. I trzeba przyznać - ta brutalna szczerość najbardziej adeptów przekonuje..
