Mailowe konto służbowe red. Jarosław Reszki, korespondencja z 27.09. godz. 00.40 (nadawca mocno zdenerwowany, nie śpi po nocach, tylko listy pisze): „Jako czytelnik Pańskich artykułów, z których aż bije wrażliwość na kwestie społeczne (nadawca, mimo napiętych nerwów, nie zapomina, by na wstępie zaskarbić sobie życzliwość adresata – J.R.), zwracam się z uprzejmą prośbą o interwencję w sprawie niegodziwości, jaka spotkała mnie dn. 26.09. w bydgoskim …” (tu w oryginale pada nazwa przychodni, której nie przytoczę, podobnie jak nazwiska lekarza i jego specjalności, bo zaraz padną mocne słowa, które mogłyby mnie i nadawcę zaprowadzić przed sąd – J.R).
„Byłem zarejestrowany na 17.45 do Pana …, pracownika poradni … - słowo lekarz zupełnie tu nie pasuje, gdyż nie ma mowy o dochowaniu Przysięgi Hipokratesa czy też kierowaniu się zasadą po pierwsze nie szkodzić . Jako człowiek jak najsumienniej płacący wszelkie należne podatki, miałem okazję skorzystać z usług Pana … w ramach NFZ. Tymczasem Pan … ogłosił przed godz. 18 - z powodu jego nierzetelności nie było nawet mowy o przyjęciu mnie o czasie - że przerywa przyjmowanie pacjentów finansowanych przez NFZ, aby teraz przyjąć pacjentów prywatnych!!! W efekcie do około godz. 19.30 nie doczekałem się wizyty. Jestem człowiekiem schorowanym, zaistniała sytuacja wywołała u mnie drastyczne pogorszenie samopoczucia, w efekcie czego musiałem opuścić przychodnię … i wrócić do domu bez jakże potrzebnej mi pomocy”.
I teraz, uwaga!, fragment świadczący, że jednak wszystko jest polityką, a linia podziału Polaków przebiega nie tylko przez płaszczyznę praw kobiet, niezawisłości sądów czy terminu wyborów: „Szanowny Panie Redaktorze – kontynuuje mój Czytelnik – postawa Pana … (znów pada nazwisko lekarza – J.R.) trąci moim zdaniem faszyzmem – dokonuje on bowiem segregacji: pacjenci finansowani przez NFZ to jego zdaniem najwyraźniej podludzie!”
Tu następuje nawiązanie do pewnego premiera i przodka z Wehrmachtu, którego nie przytoczę, po czym mój czytelnik zmierza do efektownej puenty: „Szanowny Panie Redaktorze, proszę i błagam o pomoc w spowodowaniu trzęsienia ziemi w… (tu kolejny raz pada nazwa przychodni – J.R.). Chciwość Pana … (kolejny raz nazwisko lekarza – J.R.) i jego faszyzująca postawa nie wróży nic dobrego. A ciemne moce nie mogą decydować o zdrowiu i życiu ludzkim. Za Julianem Tuwimem pozwolę sobie zaapelować: Niech Prawo zawsze Prawo znaczy, a Sprawiedliwość – Sprawiedliwość”
Skontaktowałem się z przychodnią zatrudniającą rzekomo faszyzującego doktora. Okazało się, że jest coś na rzeczy. Niekoniecznie związanego z faszyzmem, raczej z kiepską organizacją służby zdrowia. Otóż podejrzany o złe inklinacje lekarz już na początku swej pracy złapał, niczym pociąg PKP Intercity, spore opóźnienie. I rzeczywiście krytycznego dnia około godz. 18 przerwał obsługę zarejestrowanych pacjentów, by przyjąć jednego poza kolejnością. „Ze względów medycznych” – jak mi wytłumaczono w przychodni. W wyniku tego pociąg z tabliczką „Lekarz” zwiększył opóźnienie, aż wreszcie został uznany przez innego pacjenta – mojego Czytelnika – za zaginiony w wyniku chciwości i rasizmu.
- Pan doktor jest znany z tego, że długo i dokładnie zajmuje się swymi pacjentami, nieraz zostając w gabinecie po godzinach – tłumaczyła go koordynatorka z przychodni. Teraz żałuję, że nie odpowiedziałem jej na to, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
