- Politykom wolno mniej zwłaszcza w tak trudnej sytuacji jak pandemia. Nie powinnam była jechać. Z pokorą przyjmuję krytykę internautów, mediów, klubowych kolegów i opozycji- przyznała w wywiadzie udzielonym dla Interii. - To, co się wydarzyło nie powinno mieć miejsca- dodała i przyznała, że to wszystko było "najdelikatniej mówiąc - niestosowne".
Emilewicz przyznała także, że żadna z jej działalności z minionych pięciu lat nie miała takiego zasięgu, jak ta historia. - To bardzo surowa lekcja- tłumaczyła i dodała, że "trzeba odpracować ten błąd".
Dopytywana przez Piotra Witwickiego o polityczną przyszłość, który przypomniał, że Ryszard Terlecki zastanawiał się nad jej zawieszeniem, odpowiedziała, że rozmawiała z marszałkiem Terleckim i z tego co wie, "to żadne kroki nie zostaną podjęte". - Nie rozmawiałam z panem premierem Kaczyńskim. Rozmawiałam z marszałkiem Terleckim i premierem Morawieckim i mam jednoznaczne informacje w tej sprawie- dodała.
Przypomnijmy, w połowie stycznia portal tvn24.pl poinformował, że synowie byłej wicepremier i posłanki z Poznania Jadwigi Emilewicz wzięli udział w zgrupowaniu narciarskim jak zawodowi sportowcy, choć nie posiadali licencji. Rodzina Emilewiczów miała 5 stycznia wypoczywać w miejscowości Suche pod Poroninem, gdzie działalność prowadzi szkółka narciarska. To właśnie na stokach zajmowanych przez szkółkę szusowali synowie posłanki.
