Marta Wcisło opublikowała na Twitterze zdjęcia smsów, z których wynikało, że strażacy Ochotniczej Straży Pożarnej z powiatu elbląskiego mieliby dostać 1000 złotych za pojawienie się na dwóch spotkaniach z ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro.
Portal wPolityce dotarł jednak do kolejnej wiadomości, której adresatami mieli być ochotnicy, a która nie znalazła się poście posłanki Platformy Obywatelskiej. Jak podaje portal, wiadomość miała zawierać taką treść:
- Nie będzie żadnych pieniędzy za w/w spotkanie. Ktoś rzucił hasło w formie żartu i zostało to źle odebrane.
Portal po dotarciu do trzeciej wiadomości skontaktował się z posłanką PO, która skomentowała najnowsze informacje w tej sprawie.
- Smsy, które dostałam z Elbląga oczywiście sprawdziłam i skontaktowałam się z osobą, która mi je przesłała, aby uwiarygodnić treść wiadomości. Przekazano mi, że są autentyczne, rozsyłane między strażakami OSP i ich znajomymi. Nie mogę ujawnić danych personalnych, ponieważ te osoby obawiają się, że stracą pracę, a i tak sytuacja ludzi, którzy mają inne zdanie niż partia rządząca jest bardzo trudna - powiedziała portalowi wPolityce Wcisło.
Dodała, że zanim opublikowała smsy na Twitterze długo rozmawiała z osobami, od których dostała te wiadomości. Publikacja nastąpiła o 9:30. "Po moim wpisie ukazał się sms o 10:50. Czyli po fakcie ktoś wysłał go, żeby przykryć sprawę, usprawiedliwić, obrócić ją w tzw. głupi żart czy cokolwiek, pisze, że to były rzekomo żarty" - czytamy w artkule.
Posłanka miała zapewnić wPolityce, że "rozmawiała z ludźmi, którzy są bardzo wiarygodni i oburza ich taka sytuacja".
- Nawet w programie, który kręciły stacje komercyjne, na żywo przed kamerami ludzie potwierdzali, że pieniądze były obiecane. Ludzie mówili, że dojechali autokarami na spotkanie polityczne, które finansowała pani wójt - przekonywała posłanka Platformy Obywatelskiej.
Wcisło nie ma jednak sobie nic do zarzucenia. Jak przekonuje:
- Nie ma absolutnie z mojej strony czegoś, co nie jest zgodne z prawdą. Gdybym ten temat po sprawdzeniu informacji zignorowała, to ktoś mógłby mi zarzucić, że nie upubliczniłam sytuacji nagannej - powiedziała. - Żadna partia, klub, poseł (bez względu na to, kto by rządził) nie ma prawa finansować swoich spotkań politycznych z pieniędzy publicznych - tłumaczyła.
Wcisło dodała, że nie ma nic przeciwko strażakom, powiedziała, że jest w "sejmowym zespole Ochotniczych Straży Pożarnych, spotyka się ze strażakami. Absolutnie powinno się ich wspierać, ale z pieniędzy do tego przeznaczonych".
- Jeśli taka sytuacja miałaby miejsce, gdyby rządziła obecna opozycja też absolutnie interweniowałabym. Takie sprawy trzeba piętnować, pokazywać, aby nie miały miejsca w życiu publicznym - zaznaczyła posłanka.
Przekonywała również, że wydarzenia, o których mowa w smsach, faktycznie się odbyły.
Później zaznaczyła, że "o smsie, w którym mówi się, że to był żart, dowiedziała się dużo, dużo później". - Nie miałam takich informacji i tak jak mówiłam, to jest reakcja na mojego Tweeta, żeby próbować się wybielić i przykryć sprawę. Dla mnie cała ta sytuacja jest "skandaliczna" - dodała.
- Niech pan minister (Zbigniew Ziobro) spotyka się z kim chce i kiedy chce. Ma do tego prawo, ale nie za pieniądze podatników - zakończyła rozmowę z portalem.
Źródło: wPolityce
lena
