https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ja tylko gasiłem pożary

Sabina Waszczuk współpraca Krzysztof Wypijewski
Wygląda na nieśmiałego, a zagadałby na śmierć. Znakomity zawodnik, a wolałby opowiadać o innych. Pełen energii, weteran po 40. Idealista stworzony do tego, aby grać – Grzegorz Skiba.

Wygląda na nieśmiałego, a zagadałby na śmierć. Znakomity zawodnik, a wolałby opowiadać o innych. Pełen energii, weteran po 40. Idealista stworzony do tego, aby grać – Grzegorz Skiba.

<!** Image 2 align=right alt="Image 141349" sub="„Żaczki” Grzegorza Skiby z MKS Novum Bydgoszcz dumnie prężą pierś po
kolejnym wygranym spotkaniu. / Fot. Mariusz Kosior">Jak zostaje się kapitanem drużyny?

Trzeba sobie zasłużyć na zaufanie zespołu. Ciężko pracować. Umieć zgasić każdy pożar, niezależnie czy to wewnątrz drużyny czy w rozmowach z sędziami. Umiejętnie rozmawiać z mediami. Mieć w sobie cechy przywódcze, być stanowczym i opanowanym zarazem, nie tracić kontroli nad sobą w trudnych sytuacjach.

Co trzeba poświęcić dla zawodostwa?

Dużo, bardzo dużo. Wyrzeczenia zaczynają się już na samym początku. Młody koszykarz musi zrezygnować z przywilejów bycia nastolatkiem - żadnych dyskotek, imprez po nocach. Do tego odpowiednia dieta, rygor treningów i częste bycie poza domem. Jeszcze większą cenę ponosi trener. To życie na walizkach i niepewność jutra. Dziś jest się w Gdańsku, jutro w Krośnie. Dwa, trzy przegrane mecze i hasta la vista. To ciągła presja i stres. Najbardziej na tym cierpią najbliżsi.

<!** reklama>Można zrobić na tym biznes?

Dzieci trzeba uczyć oszczędzać już w szkole podstawowej. Wywodzę się z pokolenia, które wychodząc na boisko myślało tylko o tym, aby trafiać i dawać zwycięstwo swojej drużynie. Czy za tym szły pieniądze, było sprawą drugorzędną. Nie powiem, że wszyscy, ale większość graczy myślała w ten sposób. Teraz młodzież trochę inaczej do tego podchodzi. A szkoda.

Co robi trener, gdy przegrywa się ważny mecz przysłowiowym jednym punktem?

Frustracja. Zastanawiam się, co mógłbym zrobić lepiej. Najpierw analizuję ostatnie sekwencje meczu, potem całość. Wyładowanie złości w szatni na zawodnikach nie jest żadnym rozwiązaniem. Pracę z zespołem zaczyna się od nowa. Do tego dochodzi czynnik ludzki - to jest właśnie najpiękniejsze w koszykówce. Nawet dziesięciopunktowa przewaga nie gwarantuje zwycięstwa.

Co daje praca z dziećmi?

Dużo satysfakcji. Moje „Żaczki” są w trzeciej - czwartej klasie szkoły podstawowej. Mają tyle siły, energii, entuzjazmu do gry. Bije od nich taka czystość zaangażowania. Czuje się też, że jest się autorytetem. Z otwartymi ustami słuchają wszystkich komend na treningach czy meczach. Przypominają mi, jaki kiedyś byłem.

Czy o weteranach nikt już nie pamięta?

Do Czech na mistrzostwa świata seniorów pojechaliśmy za własne pieniądze. Mnie jednego wsparła uczelnia, w której pracuję, czyli WSG. Ale aby obronić złoto tam wywalczone, trzeba będzie wybrać się aż do Brazylii. To nie to samo co Czechy, po sąsiedzku. W naszym kraju nie wykorzystuje się dorobku zawodników nawet w pracy trenerskiej. Społeczeństwo jest kalekie. Sport nie jest w nas tak silnie zakorzeniony, aby zgromadzić w salach treningowych rzesze entuzjastów.

Czy syn zostanie kiedyś zawodowym graczem?

Mówi się o takich rodzicach jak ja, że pewnie realizują swoje niespełnione marzenia, ale on się zwyczajnie z piłką urodził. Kiedy miał dwa miesiące, zaliczył swój pierwszy mecz. Od małego chłonął w domu informacje o koszykówce, aż pewnego dnia po prostu połknął bakcyla. A tata się tylko cieszy, że syn ma pasję. Oddałem go w dobre ręce. Sam nie powinienem go trenować. Boję się, że byłbym dla niego zbyt wymagający. Mógłbym nieświadomie zniszczyć w nim to, co najbardziej kocha w tym sporcie.

Czym jest dla sportowca doping kibiców?

Niesamowite doznania. Czuje się taką bliskość. Jakby się miało 6 zawodnika na boisku. Kiedy słyszy się krzyk dopingu na jakimś ważnym meczu, wchodzi się jakby na falę, a ona już gna nas do zwycięstwa. Wielki w tym udział Jacka Borkowskiego, prezesa Astorii Bydgoszcz. To jest prawdziwy pasjonat koszykówki.

Teczka osobowa

GRZEGORZ SKIBA - urodzony 18 września 1968 roku w Bydgoszczy.

Wychowanek Astorii. Pod okiem Ryszarda Mogiełki zdobył złoto i srebro mistrzostw Polski juniorów. W barwach Asty awansował do ekstraklasy i grał w Pucharze Koracza. W swoim dorobku ma dwa srebrne medale mistrzostw Polski seniorów, wywalczone z Nobilesem Włocławek.

Niedawno zdobył w Pradze złoto mistrzostw świata weteranów (powyżej 40 lat). Jest współzałożycielem klubu Novum Bydgoszcz, w którym szkoli młodzież. Pracuje w Wyższej Szkole Gospodarki.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski