Interes do spółki z grabarzami [KOMENTARZ]

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/maka_wojciech.jpg" >Pod takiego kolosa jak Zakłady Chemiczne Zachem zawsze dobrze się jest finansowo podczepić. Działało to kiedyś i działa także teraz. Spółka zajmująca się produkcją epichlorohydryny, spółka od utrzymania ciągłości ruchu, spółka od energetyki, spółka od telefonów... i tak dalej.

Jedni z tych, którzy uważają, że starali się ratować Zachem przed nieuchronnie zbliżającym się końcem, twierdzą, że w liczbie spółek córek, uzależnionych ekonomicznie od zakładów chemicznych, trzeba szukać źródła dramatów pracowniczych ponad pół tysiąca ludzi. Może i tak jest.
<!** reklama>

Zachem przestał istnieć jako nazwa i producent. Istnieje teraz jako twór dwuwyrazowy - niekoniecznie pięknie brzmiący - Infrastruktura Kapuściska. I co też dzieje się w nowym tworze? O dziwo, powstają spółki i spółeczki. Każdy, kto tylko może, chce uszczknąć kawałek pozachemowskiego majątku albo przynajmniej zarabiać na nim tak długo, jak się da. A majatek ów - dodajmy - wyceniany na prawie czterysta milionów złotych, łatwo poddawać się nie będzie, zwłaszcza w tak zapóźnionym gospodarczo mieście jak Bydgoszcz. Więc spółeczki żyć będą jeszcze długo i szczęśliwie. O ile nie zostaną w mniej lub bardziej tajemniczy i zdumiewający dla laika sposób zlikwidowane po to, żeby powstały następne.

Dobre czasy dla podspółek skończą się wtedy, kiedy już nie będzie czego sprzedać. Ciekawym, kto ostatni w Zachemie zgasi światło. Nie chcę się zakładać, bo grabarzy już tam dawno nie będzie. Będą siedzieć gdzie indziej. W innych spółkach.