Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inowrocławski ratownik z powołania

Renata Napierkowska
Od ośmiu lat jest ratownikiem medycznym systemu, pracuje w Pogotowiu Ratunkowym w Inowrocławiu. Dominik Chmiel na temat udzielania pierwszej pomocy wie wszystko i swoją wiedzą oraz umiejętnościami, dzieli się również z innymi.

Od ośmiu lat jest ratownikiem
medycznym systemu, pracuje w Pogotowiu Ratunkowym w Inowrocławiu.
Dominik Chmiel na temat udzielania pierwszej pomocy wie wszystko i
swoją wiedzą oraz umiejętnościami, dzieli się również z
innymi.

<!** reklama>

Co sprawiło, że wybrał Pan zawód
ratownika medycznego? Zwłaszcza, że jeszcze kilka lat temu, nie był
on chyba zbyt popularny.

- Swoją przygodę z ratownictwem
medycznym rozpocząłem około 10 lat temu. Po maturze wybrałem
najpierw szkołę medyczną w Inowrocławiu i muszę przyznać, że
początkowo był to wybór przypadkowy. Dopiero na drugim roku,
kiedy na zajęciach kliniczne, stwierdziłem, że jest to właśnie
to, co chciałbym w życiu robić. Po ukończeniu szkoły
policealnej w Inowrocławiu przez kolejne pięć lat kontynuowałem
naukę na studiach medycznych i tam utwierdzałem się, jaki to
fajny i ciekawy zawód. Na piątym roku rozpocząłem prace zawodową
w Pogotowiu Ratunkowym w Inowrocławiu. Zawód ratownika medycznego,
rzeczywiście nie był wtedy zbyt popularny, przede mną ten
kierunek ukończyły zaledwie trzy roczniki kształcone między
innymi przez doktora Paciorka, który jest ogromną osobowością i
autorytetem w dziedzinie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 197892" sub=" ">

Jak ratowników przyjmują dziś
pacjenci i ich rodziny? Czy nie kojarzą Was czasem z dawnymi
sanitariuszami?

- Bywa różnie. Najczęściej
mylą nas z lekarzami i tytułują „panie doktorze”. Oczywiście,
zawsze wyprowadzamy ich z błędu, pacjent musi wiedzieć z kim ma
do czynienia. Może pacjenci lepiej się czują, jak pomyślą, że
przyjechał do nich lekarz…., w końcu to zawód o największym
zaufaniu społecznym. Obecnie pracuję na terenie gminy Gniewkowo,
gdzie pacjenci często są zdziwieni, szybkim czasem dojazdu na
wezwanie. Jak twierdzą czasem ledwo, co odłożą słuchawkę
telefonu a my już jesteśmy. Ostatnie zmiany systemowe, znacznie
ułatwiły dostęp pacjenta w stanie zagrożenia życia do pomocy
medycznej pogotowia. Powołano oprócz jednostki macierzystej w
Inowrocławiu, cztery podstacje, które obejmują one obszar gmin:
Janikowo, Kruszwica, Gniewkowa. Może jeszcze niektórzy kojarzą
nas z sanitariuszami, za to ogromna część lokalnego społeczeństwa
już obdarzyła nas ogromnym zaufanie i cenią nas za zaangażowanie
w pracy i fachowość. Kiedy rozpoczynałem pracę w pogotowiu,
byłem pierwszym ratownikiem z wykształceniem akademickim, obecnie
coraz więcej Kolegów legitymuje się wyższym wykształceniem
medycznym.

Czym się różni praca ratownika od
wykonywanej przez dawnego sanitariusza czy obecnie przez lekarza?

- Ratownikowi medycznemu wolno
obecnie wykonywać większość zabiegów ratujących życie, które
do niedawna były zarezerwowane wyłącznie dla lekarzy
specjalistów. W stanie zagrożenia życia, wykonujemy na przykład
defibrylację, czyli pobudzanie układu krążenia za pomocą prądu
elektrycznego, czy intubację dotchawiczą zabezpieczającą
drożność dróg oddechowych. Oprócz tych zabiegów mamy również
możliwość stosowania dwudziestu ośmiu leków ratujących życie.
Należą do nich między innymi leki pobudzających układ krążenia
i serce, jak na przykład adrenalina, antyarytmiczne czy silne,
narkotyczne leki przeciwbólowe. Spoczywa więc na nas duża
odpowiedzialność. Lekarz w warunkach przedszpitalnych, nie może
zrobić więcej od nas, pod warunkiem, że ratownik jest właściwie
przygotowany do swojej pracy.

Obchodzimy teraz po raz dwunasty święto
Ratownictwa Medycznego. Jakie są cienie i blaski tego zawodu?

- Mnie zawód ratownika sprawia
wiele satysfakcji. Choć uprawianie zawodu medycznego w naszym kraju
nie jest wcale usłane różami. Weźmy chociażby przypadek
zatrudniania w Państwowym Ratownictwie Medycznym w ramach
kontraktów, gdzie ratownik otrzymuje kilkanaście złotych
wynagrodzenia godzinnego, a zmuszony jest założyć własną
działalność i opłacać wysokie składki ZUS. Zatrudnianie w
oparciu o kontrakty rodzi jeszcze kolejne zagrożenia i
destabilizację pracy zawodowej w dobie oszczędności ZOZ-ów. Co
kilka lat organizuje się konkursy ofert dla ratowników i wygrywają
ci ratownicy, których oferta jest najniższa – najczęściej są
o młodzi absolwenci, bez większego doświadczenia. Rodzi to
również zagrożenia dla pacjentów. Oprócz odpowiedniego
przygotowania do pracy ratownicy na kontraktach pracują znacznie
dłużej, są zmęczeni, popadają w rutynę itd. Moim zdaniem
System Państwowego Ratownictwa Medycznego musi pozostać państwowy,
chroniony specjalnymi przepisami i dostępny dla każdego.Innym dużym problemem systemowym jest
również w naszym kraju kulejąca podstawowa opieka zdrowotna.

A jak wygląda świadomość pacjentów?
Czy często się zdarza, że jesteście wzywani niepotrzebnie do
błahych przypadków?

- Świadomość pacjentów jest
bardzo różna. Często zdarza się, że wzywani jesteśmy zupełnie
niepotrzebnie. Oczywiście chory, który nie ma dostępu do lekarza
często wzywa pogotowie ratunkowe. Z tą dostępnością naprawdę
jest bardzo różnie…, choć należy również mówić o
wspaniałych lecznicach POZ. Zdarza się, że czasami pracujemy
ramię w ramię z lekarzami rodzinnymi na przykład podczas wizyty,
gdy stan pacjenta się raptownie pogarsza. Tak jest na przykład w
Gniewkowie. Warto w tym miejscu wspomnieć, że pogotowie nie jest
przychodnią na kółkach. W godzinach popołudniowych i w porze
nocnej funkcjonują całodobowe ambulatoria oraz wyjazdowe zespoły
lekarskie, gdzie pacjenci mogą uzyskać fachową pomoc w
przypadkach, gdzie nie mamy do czynienia ze stanem zagrożenia
życia. Mimo to często pacjentowi wygodniej jest wezwać karetkę.
Ratownicy są szkoleni do tego, żeby działać w stanie zagrożenia
życia w ciągu tych pierwszych minut. Nasz pacjent powinien być
wstępnie zaopatrzony i przewieziony w czasie tzw. „złotej
godziny” do ośrodka specjalistycznego. My podejmujemy podstawowe
czynności ratujące życie i jak najszybciej transportujemy
pacjenta do szpitala. Tak więc z definicji pacjent pogotowia
ratunkowego powinien trafić do szpitala. Są też i pozytywne
strony naszej pracy i systemu. Pracujemy na coraz lepszym i
nowocześniejszym sprzęcie. Wszedł też obowiązek nieustannego
doskonalenia zawodowego. Musimy uczestniczyć w konferencjach,
seminariach i kursach. Szkoda tylko, że w większości musimy
pokrywać z własnej kieszeni, a zarabiamy niewiele, pomimo ciężkiej
i niebezpiecznej pracy. Często zgadzam się na wypowiedzi dla
mediów, ponieważ chcę aby społeczeństwo wiedziało na czy
polega praca Systemu Ratownictwa Medycznego. Ważna jest również
promocja zawodu, który uprawiam. Jest to piękna profesja…

Pan nie tylko podnosi swoje
kwalifikacje, ale również szkoli innych ratowników. Jakie cechy są
ważne w tym zawodzie i czy każdy nadaje się do pracy w charakterze
ratownika medycznego?

- Oprócz pracy w systemie
współpracuję również z jedną z poznańskich uczelni na
kierunku ratownictwa medycznego. Prowadzę zajęcia z zakresu
ratownictwa medycznego. Żeby wykonywać dobrze ten zawód, trzeba
mieć pewne predyspozycje. Nie mogą trafiać do tej profesji ludzie
z przypadku. Na pewno trzeba być odpornym psychicznie oraz
wykazywać się ogromną empatią w stosunku do ludzi cierpiących.
Jeździmy do ciężkich zachorowań i wypadków, gdzie trzeba szybko
podjąć konkretne działania. Znakomita większość
przedstawicieli tego zawodu to pasjonaci, pomimo czasami
niedocenianej pracy. Zdarzają się również ratownicy, którzy
pomimo wielu lat praktyki nie radzą sobie ze stresem i są bardzo
uciążliwi dla otoczenia. A wracając do pracy na uczelni, to
realizujemy wiele ciekawych projektów. Organizujemy ze studentami
wyjazdy plenerowe przy okazji zabezpieczenia medycznego imprez
masowych np. podczas spotkania młodych na Lednicy. W przyszłym
roku planujemy Woodstosk. Koordynuję również projekt wymiany
studenckiej z ratownikami medycznymi z Irlandii, który planujemy na
kwiecień 2012 roku.

Czym się Pan jeszcze zajmuje i czy
przy tylu zajęciach wystarcza go dla rodziny?

- Dla rodziny zawsze musi być
czas! Prywatnie, wspólnie z żoną, wychowujemy naszego rocznego
synka, który pomimo wielu naszych obowiązków zawodowych, bo
obydwoje pracujemy z żoną, jest dla nas najważniejszy. Czasu bez
rodziny nic nam nie jest w stanie zrekompensować. Oprócz rodziny i
pogotowia współpracuję również, jako autor artykułów, z
jednym branżowych kwartalników medycznych „Na ratunek”.

Na koniec proszę nam przypomnieć
kiedy należy wzywać pogotowie ratunkowe.

- Aby nie dochodziło to takich
sytuacji, że jedziemy do przeziębienia, a w danej
chwili nie możemy przerwać wizyty i jechać do wypadku – musimy
wiedzieć kiedy są wskazania do wezwania ratownictwa medycznego.
Telefonujemy pod alarmowy telefon ratunkowy 999, gdy mamy do
czynienia z nagłym zatrzymaniem, krążenia, bólem w klatce
piersiowej, silną duszności, zaburzeniami przytomności, silnym
krwotokiem, porażeniem prądem, zatruciem, próbą samobójczą,
podtopieniem. Nie wzywamy karetki, jeśli mamy skierowanie do
szpitala, chcemy wykonać badania, potrzebujemy recepty – wówczas
kontaktujemy się z przychodnią podstawowej opieki medycznej. Ponieważ 13 października
obchodziliśmy dzień Ratownictwa Medycznego, chciałbym, za
pośrednictwem Expressu, złożyć najlepsze życzenia wszystkim
dyspozytorom medycznym, lekarzom ratunkowym, pielęgniarzom i
ratownikom medycznym. Aby nasza praca przynosiła wiele satysfakcji,
była stabilna i pozwalała na godną egzystencję, bo przecież
wykonujemy bardzo trudne, potrzebne, ale i niebezpieczne zawody…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!