Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inowrocław: Jedno miasto, jeden klub

Jarosław Hejenkowski
Raz o awans ocierała się Goplania, innym razem Cuiavia. Do II ligi od ponad trzech dekad nie może dostać się żaden z zespołów. Inowrocław od lat ma słabą piłkę nożną, bo dyscyplina ta najpierw była podzielona animozjami, a dziś klepie biedę. Ostatnie problemy Cuiavii nakazują wrócić do starego pomysłu na stworzenie jednego inowrocławskiego klubu piłkarskiego. Tyle, że bez pomocy miasta nie ma na to szans.

Raz o awans ocierała się Goplania, innym razem Cuiavia. Do
II ligi od ponad trzech dekad nie może dostać się żaden z zespołów. Inowrocław
od lat ma słabą piłkę nożną, bo dyscyplina ta najpierw była podzielona
animozjami, a dziś klepie biedę. Ostatnie problemy Cuiavii nakazują wrócić do
starego pomysłu na stworzenie jednego inowrocławskiego klubu piłkarskiego.
Tyle, że bez pomocy miasta nie ma na to szans.

<!** Image 3 align=middle alt="Image 205197" sub="Derby przy pełnych trybunach to w Inowrocławiu już przeszłość. Gdy jeden klub przeżywa dobry okres, drugi dołuje. Dziś dobitnie widać, że jedyną szansą na mocny futbol w mieście jest utworzenie klubu ponad podziałami.">Miasto miało swój zespół w II lidze tylko jeden sezon. Było
to pod koniec lat 70. , kiedy Goplania awansowała, aby spaść z hukiem. Od tego
czasu szczytem marzeń jest pewne miejsce w III lidze. Ostatnio jednak mówiono
coraz głośniej o możliwości awansu Cuiavii. Marzenia przerwało aresztowanie
głównego sponsora klubu.

To dlatego kibice znów zaczynają pytać: Czy panaceum na
słabość kujawskiego futbolu nie mógłby się stać jeden, silny klub?

<!** reklama>- Mamy utalentowanych zawodników oraz ładny stadion. Czas
zakończyć podziały, przerwać ambicje prezesów i zabrać się za budowanie silnej
drużyny – mówi pan Piotr, który dotąd starał się chodzić na mecze wszystkich
inowrocławskich drużyn.

Zwolennikiem tej idei jest prezes Goplanii, Andrzej
Prabucki. Już kilka lat temu namawiał, żeby utworzyć Klub Piłkarski Inowrocław,
który gromadziłby najlepszych zawodników z miasta.

- Proponowałem, żeby zostawić Goplanię i Cuiavię, a stworzyć
nowy klub. Tyle że miasto tego nie chciało. Połączenie biednego z biednym nic
nie da, a dziś wielkich sponsorów się nie znajdzie. Temat musi ruszyć miasto –
argumentuje Andrzej Prabucki.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 205197" >Także będący do niedawna prezesem Cuiavii Włodzimierz Figas
przyznaje, że bez finansowego udziału miasta idea jednego silnego klubu nie ma
szans.

- Łączyć się nie da, bo przed nami byli mądrzejsi i też im
się nie udało. Takie łączenie w innych miasta też nigdy nie zdało egzaminu. Ale
bez wsparcia miasta nie ma szans, żeby taki klub mógł funkcjonować.

Przed laty dominowała opinia, że jednego klubu nie uda się
stworzyć, bo wśród ludzi związanych z piłką nożną są zbyt wielkie granice
związane z klubową przynależnością. Przed laty ojcowie chodzący na Goplanię
wychowywali swoich synów w atmosferze niechęci do zielonych i odwrotnie.

<!** Image 4 align=middle alt="Image 205197" >- Animozji między klubami nie ma od lat. Te czasy dawno się
skończyły – zapewnia Andrzej Prabucki. - Może wśród kibiców jest ten podział,
ale wśród ludzi związanych z klubami nie ma już granic „my, wy, oni” - wtóruje
Włodzimierz Figas.

Zresztą dwa najsilniejsze kluby w mieście często „wymieniały
się” zarówno zawodnikami jak i trenerami. Przecież zielonych prowadził
mieszkający na stadionie Goplanii Jerzy Mądrzejewski. Z kolei w
biało-niebieskim trykocie grał Kornel Semenowicz, o którym można powiedzieć, że
płynie w nim zielona krew.

Krzysztof Kretkowski jest klasycznym przykładem metamorfozy.
Jako młody i utalentowany goplanista zasłynął deklaracją, że nigdy nie zagra
dla odwiecznego rywala. Wydoroślał i zdanie zmienił.

<!** Image 5 align=middle alt="Image 205197" >- Byłem kiedyś łobuzem i fanatykiem Goplanii, zresztą wciąż
mam ją w sercu. Ale uważam, że dziś nie ma już żadnych podziałów. Od kilku lat
jestem za tym, żeby środki z miasta nie szły na kilka klubów, ale na jeden.
Jednak muszą to być większe pieniądze, a nie takie, jak teraz – komentuje
napastnik Cuiavii.

W ratuszu sportem zajmuje się wiceprezydent Wojciech
Piniewski. Nie udało się nam z nim rozmawiać. Odesłał nas do rzeczniczki
prasowej.

Dotąd rocznie miasto przeznaczało na inowrocławski sport
około 100 tysięcy złotych. Znawcy tematu szacują, że klub, który chce odgrywać
znaczącą rolę w III lidze musi mieć 3-4 razy więcej. Budżet zespołu II-ligowego
to już koszt około 1,5 miliona złotych.

Obecnie zespoły w  II
lidze mają takie mniejsze od Inowrocławia miasta takie jak Niepołomice, Bytów,
Zdzieszowice, Oława, Chojnice, Stróże czy Ząbki. Szanse na awans do ekstraklasy
z I ligi ma wieś Nieciecza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!