Uginający się pod ciężarem zainteresowania portal Nasza-klasa zwabia do siebie także bydgoskie VIP-y. Niektórzy nieśmiało i boczną furtką, inni z impetem i brawurą wchodzą w wirtualne życie.
Niezwykle tajemniczym VIP-em jest prezydent miasta Konstanty Dombrowicz. Nie zapisał się do żadnej klasy, a w opisie zaznaczył jedynie skromnie, że jest „prezydentem Bydgoszczy”. Na razie nie ma wielu znajomych, na liście jest ich zaledwie czterech, a w tym są jego urzędnicy.
<!** reklama>Wzbudziło to spekulacje internautów co do prawdziwości jego profilu. Mamy bowiem na naszej klasie również kilkunastu Bońków, Sikorskich, Gosiewskich, Ziobrów i wiele innych znanych postaci, pod które podszywają się użytkownicy.
- To faktycznie Konstanty Dombrowicz, ostatnio zarejestrował się na Naszej-klasie – potwierdza Beata Kokoszczyńska, rzecznik prezydenta miasta.
Niedawno na portalu pojawił się też wojewoda Rafał Bruski, który jednak nie zamieścił swoich zdjęć, a na forum VI Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy, które ukończył, zbytnio się nie udziela. Wśród klasowiczów jest też Aleksandra Plucińska, na co dzień dyrektor generalna Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. W jej galerii można zobaczyć inną stronę, zasadniczego na co dzień urzędnika – tu puszcza bańki mydlane podczas ogrodowego party.
Niezwykle odważnym, by nie powiedzieć heroicznym urzędnikiem jawi się nam zastępca dyrektora Kancelarii Prezydenta Bydgoszczy Nikodem Łada - na jednej z zaprezentowanych fotek z ułańską (bydgoską?) fantazją spaceruje nocą po ulicy Szerokiej w Toruniu... z koszulką gloryfikującą Bydgoszcz.
Entuzjastą portalu jest toruński poseł Zbigniew Girzyński. - Zapisałem się do Naszej-klasy już po wyborach. Cały czas szukam znajomych z przeszłości, choć z wieloma od dawna utrzymuję łączność. Kontaktują się ze mną przyjaciele sprzed lat, moi studenci, z którymi prowadziłem zajęcia na UMK, a nawet uczniowie liceum, w którym pracowałem.
Poseł może poszczycić się imponującą liczba kontaktów, za „znajomka” ma go prawie 270 osób, a liczba ta ciągle rośnie. Polityk nie obawia się tego, że jego dane posłużą komuś do niecnych celów. - Zdarza mi się otrzymywać dziwne SMS-y, ale nie łączyłbym tego z moim uczestnictwem w portalu - twierdzi Zbigniew Girzyński. Poseł udostępnia nie tylko numer Gadu-Gadu, ale także, co nawet wśród zwykłych użytkowników jest rzadkością, swój telefon komórkowy.
- Dziwię się, że tym portalem zainteresował się generalny inspektor ochrony danych osobowych - mówi Michał Sztybel, bydgoski radny. - Każdy przecież pokazuje tu, ile sam chce. Ale rozumiem znanych polityków, że się na portalu nie rejestrują – obawiają się niechcianych kontaktów i znajomości. Ja jednak podchodzę do tego ze spokojem, swoją obecność na portalu traktuję z dystansem.