Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Im głębiej w las, tym...więcej wersji

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
To jedna z ostatnich spornych kwestii dotyczących historii II wojny światowej. Czy możliwe jest pełne wyjaśnienie przebiegu wydarzeń 3 i 4 września 1939 roku w Bydgoszczy?

To jedna z ostatnich spornych kwestii dotyczących historii II wojny światowej. Czy możliwe jest pełne wyjaśnienie przebiegu wydarzeń 3 i 4 września 1939 roku w Bydgoszczy?

<!** Image 2 align=right alt="Image 6914" >Już w maju 2006 r. komisja działająca pod egidą Instytutu Pamięci Narodowej ma zakończyć prowadzone obecnie na szeroką skalę badania archiwalne.

Rok później ukaże się drukiem końcowy efekt prac - materiały źródłowe i opracowania. Już dziś jednak wiadomo, że publikacja nie zamknie dyskusji, że raczej nie odpowie na nurtujące historyków liczne pytania. Nie chodzi tu jednak o kwestię zasadniczą, ale o szczegóły. Bo że dywersja jednak była, w Polsce prawie nikt nie wątpi. Sporne są natomiast jej cele, sposób organizacji, przebieg i skutki.

- Końcowy raport uwzględniać będzie różnice zdań wśród członków zespołu badawczego - zastrzega przewodniczący zespołu, Paweł Machcewicz z IPN-u.

Klucz czy wytrych?

Z oryginalną tezą wystąpili niedawno bydgoszczanie Wiesław Trzeciakowski i Włodzimierz Sobecki, publikując książkę „Krwawa Niedziela” w Bydgoszczy. Jedyny pasujący klucz do wydarzeń z 3 i 4 września 1939”.

Jaki był prawdziwy cel krwawej prowokacji niemieckiej w Bydgoszczy? Dlaczego doszło do niej akurat trzeciego dnia wojny? Kto i dlaczego strzelał do polskiego wojska i ludności? - autorzy próbują przekonać, że na te pytania znaleźli jedyną sensowną odpowiedź.

Bydgoska dywersja, a raczej polski odwet za strzały w plecy - według Trzeciakowskiego i Sobeckiego - potrzebna była Hitlerowi jako pretekst do ataku na Polskę i „zamrożenia” angielskich gwarancji przyjścia naszemu krajowi z pomocą. Zaplanowano zatem świadomie krwawe zajścia, w których ofiarami miała być ludność niemiecka.

Dlaczego jednak wobec tego doszło do niej w trzecim dniu wojny?

W polskich mundurach

- Ów klucz tkwi - mówi Wiesław Trzeciakowski - w zeznaniach marszałka Rzeszy Hermanna Goeringa przed Trybunałem Norymberskim. Goering upierał się wówczas, że wydarzenia w Bydgoszczy nastąpiły jeszcze przed wybuchem wojny. Nie można w tej sytuacji wykluczyć, że jedną z możliwych dat ataku na Polskę był właśnie 3 września. I na ten dzień zaplanowano dywersję-prowokację w Bydgoszczy. Mimo że ostatecznie przesunięto termin rozpoczęcia agresji na 1 września, akcji bydgoskiej nie odwołano i doszło do niej zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Powód do rozpoczęcia wojny musiał być na dużą skalę, musieli zatem zginąć masowo bydgoscy Niemcy. Dlatego w niedzielę dywersyjne komando, przebrane częściowo w polskie mundury, zaczęło strzelać do polskich wojsk. Dołączyli do nich rozemocjonowani nadchodzącą wizją niemieckiego zwycięstwa niewtajemniczeni Niemcy z Bydgoszczy i okolic. Organizatorzy dywersji zawiedli się jednak. Ofiar po stronie bydgoskich Niemców było za mało. Stąd się wzięła tak szeroka kampania propagandowa i naciąganie na siłę liczby poległych oraz opisywanie „krwiożerczości” i okrucieństw Polaków.

Votum separatum

Przy swoim zdaniu podważającym fakt niemieckiej dywersji obstaje od lat prof. dr hab. Włodzimierz Jastrzębski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Krytycznie ocenia też pracę zespołu badawczego.

- Uważam, że nie tędy droga - mówi. - Kontynuacja prac w tym kształcie nie ma sensu. Tworzy się zaklęty krąg, a wszystko może trwać w nieskończoność.

Włodzimierz Jastrzębski opowiada się za odtworzeniem przebiegu wydarzeń fakt po fakcie, minuta po minucie, możliwie najdokładniej, w oparciu o wszystkie zachowane dokumenty i relacje świadków - zarówno polskich, jak i niemieckich.

- Tylko to może nas przybliżyć do prawdy - uważa prof. Włodzimierz Jastrzębski. - Mówi się o wartości źródeł z archiwów londyńskich dla potwierdzenia faktu dywersji. Jednak, gdy się dokładnie w nie wczytać, wyłania się też inny obraz - paniki i rozprężenia w polskich oddziałach wycofujących się przez Bydgoszcz. Ponadto dostrzegalna jest zasada, że im wyższy rangą oficer relacjonuje, tym bardziej kwestia dywersji jest bagatelizowana. Bardzo ciekawe są też wspomnienia oficerów 22. Pułku Piechoty, który wchodził w skład 9. Dywizji wycofującej się z okolic Koronowa. Próby dotarcia do Bydgoszczy utrudniał im ostrzał na przedmieściach miasta. Dla mnie wygląda to bardziej na obronę miasta przez uzbrojonych polskich cywilów niż działania dywersantów.

Czytać od nowa

Zdaniem prof. Włodzimierza Jastrzębskiego, wiele znaków zapytania znaleźć też można w bogatych zbiorach prof. Edwarda Serwańskiego, autora opasłego tomu zbioru relacji polskich świadków, wydanego w 1969 roku. W materiałach, które nie zmieściły się w opublikowanym zbiorze „Dywersja niemiecka i zbrodnie hitlerowskie...”, można wyczytać różne „dziwne” rzeczy. Wniosek może być tylko jeden - nie pasowały mu do tezy. I nie można lekceważyć materiałów niemieckich, z czym często mamy w Polsce do czynienia. Większość z nich nie została przetłumaczona na polski i nie była nigdy badana.

- Nie można mówić, że dywersja w Bydgoszczy była, bo... była na Śląsku, bo była w Wielkopolsce i gdzieś jeszcze - dodaje Włodzimierz Jastrzębski. - Nie można wyciągać na siłę z różnych faktów wniosków, potwierdzających założoną tezę, bo przecież nie o to chodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!