Rejestrujesz działalność, wstawiasz do lokalu lub na zaplecze odtwarzacz wideo lub audio. Uważaj! Gdy popłynie z niego muzyka i usłyszy ją choć jeden klient, będziesz miał na karku... OZZ.
<!** Image 3 align=right alt="Image 90950" sub="Emilia Jaśkowiak i Krzysztofa Przybysz - współwłaścicielki zakładu kosmetycznego u zbiegu ulic Królowej Jadwigi i Łokietka - nie będą STOARTOWI płacić. Pani Krzysztofa wyrzuca radio z zaplecza gabinetu Fot. Tadeusz Pawłowski">Ten złowrogi skrót oznacza organizację zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi. Jest ich w Polsce cztery i już tworzą się kolejne. Każda z nich może zażądać kasy za odtwarzanie muzyki. Stowarzyszenie Autorów ZAIKS wyegzekwuje od ciebie tantiemy dla kompozytora i autora tekstu, Związek Stowarzyszeń Artystów Wykonawców STOART zażąda opłaty na rzecz wykonawcy. Chyba że ubiegnie go Stowarzyszenie Wykonawców Utworów Muzycznych SAWP. A w końcu namierzy cię Związek Producentów Audio - Video ZPAV i też będzie chciał partycypować w twoich zarobkach.
Każdy będzie się powoływać na ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r. Konkretnie na art. 17, który daje twórcy wyłączne prawo do rozporządzania utworem i do wynagrodzenia za jego publiczne wykorzystanie. Prawa te egzekwują w jego imieniu wspomniane organizacje. Za jego zgodą lub bez. Popularny zespół „Brathanki” dopiero w sądzie wywalczył prawo do uwolnienia się od „opieki” OZZ.
Polskie prawo stanowi, że każdy, kto osiąga korzyści z odtwarzania utworów, musi za to płacić. Pod warunkiem, że OZZ tego prawa nie nagina do własnych potrzeb i interesu. A to się zdarza. Co jakiś czas przechodzi przez Polskę...
...fala strachu
Przeżył ją Olsztyn i Białystok, teraz napłynęła do Bydgoszczy. Strach padł na właścicieli lokalnych zakładów handlowych i usługowych. Związek Stowarzyszeń Artystów Wykonawców „STOART” wzywa ich do natychmiastowego zawarcia umowy na tantiemy od odtwarzanej muzyki. Lokalu nie ogląda, z właścicielem tylko koresponduje. Żąda podpisania, dołączonej do listu licencyjnej umowy, na której brakuje ceny i straszy: „Jeżeli podpisana umowa nie wpłynie do nas w ciągu 7 dni, stowarzyszenie może naliczyć państwu opłaty wstecz, a sprawę ich wyegzekwowania powierzyć organom ścigania”.
<!** reklama>Dostała już takie wezwanie Małgorzata J. Ma w Bydgoszczy handlowy pawilon. - Radio mam na zapleczu i tylko tam go słucham. Żadnych korzyści materialnych z odtwarzaniania muzyki nie odnoszę. Płacić nie zamierzam. Najwyżej usunę radio z zaplecza.
Pogróżki STOARTU zignorowała też właścicielka śródmiejskiej restauracji „Trzy Światy”. - Co kwartał odprowadzam 240 zł do ZAIKS-u. Kolejnym organizacjom za prawo do odtwarzania muzyki płacić nie zamierzam - mówi.
Za to Marcin J., właściciel zakładu fryzjerskiego w Fordonie, dał się STOARTOWI złamać. - Z muzyki rezygnować nie mogę, bo wiem, że klientowi nastrój poprawia. Nie chcę też mieć z prawem kłopotów. ZAIKS-owi płacę 60 zł miesięcznie, ci drudzy pewnie tyle samo mi naliczą. Wypełniłem już tę umowę, podpisałem, wysłałem im KRS. I się zdziwiłem, bo kazano mi wysłać te dokumenty na skrytkę pocztową nr 9 w Bystrej. Czy to aby ...
...nie oszustwo?
W Internecie od inwektyw pod adresem OZZ aż się roi: - To skandal, w tej chwili są 4 domagające się opłat związki, a może ich powstać 100, np. związek perkusistów czy saksofonistów i też zażądają tantiem. To się robi idiotyczne! - pisze internauta i pyta: - A może któraś z tych organizacji poda wreszcie do publicznej wiadomości, komu i ile przekazuje, a ile sama przejada?
STOART na swojej stronie internetowej tłumaczy, że „artyści muzycy ze względu na charakter wykonywanego zawodu nie są w stanie zapoznawać się na bieżąco z aktualnymi przepisami i dochodzić swoich praw osobiście”, więc powinni scedować je na organizacje. Chwali się, że reprezentuje 100 tys. wykonawców, z czego 3 tys. powierzyło ich organizacji swoje prawa. I zamieszcza długą listę artystów niezrzeszonych, którzy do tej pory po tantiemy się nie zgłosili. - Nie mogą odnaleźć wykonawców, których interesy prezentują i oddać im kasy? - szydzą internauci.
Dostało się też ZAIKS-owi. „Stop pazerności ZAIKS. Nie chcemy okradać artystów, ale nie chcemy, by powołując się na nich, próbował okradać nas ZAIKS” - pod takim apelem do ministra kultury, posłów i senatorów podpisały się setki internautów. Domagają się zmiany nieprecyzyjnego prawa autorskiego, które umożliwia OZZ pobieranie wysokich opłat za rzekome korzyści materialne z rozpowszechniania utworów wszędzie tam, gdzie dociera głos z radia: nawet u ślusarza czy w pracowni krawieckiej. - Klienci do nas przychodzą, bo cenią nasz profesjonalizm, a nie po to, by słuchać muzyki - podpisują się pod apelem bydgoscy rzemieślnicy.