Niegdyś jedno z lepszych, dziś bydgoskie targowisko hurtowe przy Kieleckiej przeżywa regres. W hurtowniach można kupić słoik majonezu. Trzy lata temu takiego klienta by wyśmiano.
<!** Image 2 align=right alt="Image 58265" sub="Na placu coraz większe pustki, co nie wróży dobrze bydgoskiemu hurtowi, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych najlepszemu w regionie. /Fot. Tadeusz Pawowski">Kiedyś przyjeżdżało tu całe Wybrzeże, teraz producenci i hurtownicy coraz większym łukiem omijają Bydgoszcz. Wybierają rynki w Kaliszu, Poznaniu, Warszawie. Podążają za klientami, którzy przestali już chwalić bydgoski hurt. Od dwóch, trzech lat kupują tam, gdzie jest większy wybór towaru. Poza tym warunki, zarówno dla kupujących, jak i sprzedających są nie najlepsze.
- Nasz plac wyłożony jest betonowymi płytami, a w nich jest mnóstwo dziur. Nietrudno skręcić tam nogę. Stanowiska nie są oznaczone, linie i numery już dawno zniknęły - żali się jeden z hurtowników. - Na targ można wjechać o każdej godzinie i zająć miejsce. Obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy. Na placu jest przeważnie pusto. Sprzedawcy nierzadko zostają tam kilka dni, czekając na kupujących. Największy ruch jest tylko w godzinach rannych, od 4.00 do 9.00 i po południu, od 14.00 do 20.00. Sprzedawcy wspominają więc z rozrzewnieniem czasy, kiedy pracowali bez ustanku.
<!** reklama left>Hurtownicy z Kieleckiej mają dłuższą listę skarg - wysoka opłata za czynsz, a także brak hali lub wiaty. - Niestety, teren, na którym usytuowano targowisko jest przypadkowy i nie pozwala na wzniesienie jakichkolwiek konstrukcji tego typu - mówi Marian Brzeziński, dyrektor spółki „Mewat”, dzierżawcy terenu i dodaje: - Zdajemy sobie sprawę, iż czasy świetności minęły. Miejsce nie jest luksusowe, ale spełnia wymogi unijne.
- Te pustki na rynku nie wróżą dobrze. Boimy się, że będziemy zmuszeni zrezygnować z tej pracy, lub hurt po prostu zostanie zamknięty - informuje nas pan Bolesław, sprzedawca owoców.
- Nasi klienci mogą być pewni, że targowisko na pewno będzie otwarte przez co najmniej 3 lata - uspokaja Marian Brzeziński. Firma „Mewat” na początku lipca podpisała umowę dzierżawczą z Urzędem Miasta w Bydgoszczy, właścicielem terenu, na następne trzy lata. Będą nowe inwestycje. - Wylejemy dywanik asfaltowy, wyznaczymy stanowiska i założymy monitoring - dodaje prezes.
Hurtownia powinna sprzedawać towar paletkami lub kartonami, przy Kieleckiej sprzedają już w detalu. - Ratujemy się, jak możemy - mówi jeden z hurtowników - jednak nie ma innego rozwiązania.
