Leśnicy przeżywają oblężenie, bo choinki od nich są co najmniej o połowę tańsze. Warto też zastanowić się nad zakupem karpia od znajomego hodowcy.
Jerzy Siniarski od 15 lat przyjeżdża na bydgoski plac Piastowski sprzedawać choinki z Mszczonowa. Do domu ma 300 kilometrów. Wróci do niego, gdy towar zostanie sprzedany. Rodzina czekać będzie z wigilią.
- Raz zdarzyło się nam, że usiedliśmy do wigilli o godzinie 22 - opowiada pan Jerzy.
<!** reklama>
Klienci często podchodzą, ale zdaniem sprzedawców dużo kupujących pojawi się dopiero niemal w ostatniej chwili. Pan Siniarski ze swojej plantacji przywiózł tylko świerki. - Wraca tradycja. Świerk nie tylko ładnie wygląda, ale przede wszystkim pachnie - tłumaczy.
Średnia cena choinki waha się od 30 do 80 złotych. Podobnie jest w innych punktach w Bydgoszczy.
- Kupiłem choinkę na targowisku przy skrzyżowaniu Gruwaldzkiej z Kolbego. Ceny nie odbiegają od tych w centrum miasta. Dałem 50 złotych - przekonuje Krzysztof Lewandowski z Osowej Góry.
Taniej od barszczu
Tymczasem plantacje leśników w regionie przeżywają prawdziwe oblężenie.
- Nie doszacowaliśmy cen konkurencji. Jak zauważyłem, przed marketami choinki są o 50 procent droższe - mówi Piotr Tabaka, zastępca nadleśniczego w Żołędowie.
Za choinkę o wysokości do 2,5 metra zapłacimy 29,52 zł.
- Przyjeżdżają do nas miejscowi klienci, ale zdarzają się też z dalszych zakątków, chociażby z Bydgoszczy - dodaje Tabaka.
Niestety, jeszcze tylko dziś leśnicy sprzedają choinki. Leśnicy nie prowadzą sprzedaży choinek w doniczkach.
Karp z własnego stawu
- Kiedyś były takie pomysły, bo takie drzewo można posadzić. Szczerze powiedziawszy nie ma szans, aby się przyjęło w ziemi - przekonuje zastępca nadleśniczego.
Sprzedawczyni ze sklepu przy ul. Warszawskiej poleca ryby.
- Karp świeży z Milicza - zapewnia.
Karp żywy jest po 15,44 złotego. Za kilogram tuszy karpia zapłacimy 23,60 zł, za płat 31,50 zł.
W większości marketów jest podobnie. Chociaż w Carrefour w Galerii Glinki przy al. Jana Pawła II czy też Kauflandzie przy ul. Wojska Polskiego żywe karpie są sprzedawane w cenie 11,99 zł za kilogram.
A ceny w gospodarstwach rybackich?
Krzysztof Kliś, prowadzący łowisko w Lisim Ogonie, oferuje żywe karpie po 15 złotych za kilogram. Za pstrąga bierze 16 złotych.
A jeszcze taniej jest w Ślesinie.
- 14 złotych za kilogram żywego karpia - informuje Krzysztof Kabaicński, dyrektor ślesińskiego gospodarstwa.
Zdaniem hodowców, ich ryby są lepsze od tych marketowych.
- U mnie ryby karmione są zbożem, a inni producenci faszerują je paszami. Ten karp ma inne właściwości odżywcze. Po paszach czasem jest niezjadliwy - tłumaczy Krzysztof Kliś.
Gdyby nie warstewka lodu, można by spróbować szczęścia i połowić. U producentów można kupić taniej, ale...
- Gdyby nie koszty paliwa. W markecie klient dostanie wszystko w jednym miejscu. Inna rzecz, że smak ryb ze sprawdzonych hodowli jest zupełnie inny. Marketowe karpie trochę mnie brzydzą. Po u smażeniu mięso przypomina galaretę - komentuje jeden z klientów CH Rondo.