Hotel „Gąsiorek” w podbydgoskiej Brzozie nazywa się od ubiegłego tygodnia hotel „Brzoza”. Specjaliści od marketingu uznali, że stara nazwa źle się kojarzyła.
Hotel wraz z restauracją należy do Tomasza G., niegdyś jednego z najbogatszych bydgoszczan, który był również autoryzowanym dilerem Mercedesa. Jednak Toma- sza G. oskarżono o zlecenie zabójstwa Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w bydgoskim PZU i koncern Mercedesa postanowił wycofać się ze współpracy z biznesmenem.
Tomaszowi G. pozostał więc tylko hotel w Brzozie, stanowiący obecnie poręczenie majątkowe złożone w zamian za to, że dwa miesiące temu oskarżony mógł opuścić areszt. Hipoteka nie przeszkadza w prowadzeniu normalnej działalności hotelowej. - Organizujemy wesela, mamy zarezerwowane wszystkie terminy na przyjęcia z okazji Pierwszej Komunii Świętej. Mój proces wcale nie wpłynął na zmniejszenie liczby klientów - mówi Tomasz G.
W ubiegłym tygodniu z hotelu zniknęła nazwa „Gąsiorek”. Zastąpiła ją „Brzoza”. Zmianę doradzili właścicielowi specjaliści od marketingu i wizerunku. Stara nazwa kojarzyła się przede wszystkim z sądowymi kłopotami Tomasza G.
Tymczasem proces przed Sądem Okręgowym wkracza powoli w końcową fazę. Na najbliższe rozprawy, zaplanowane na kwiecień i połowę maja, wezwano świadków koronnych pozyskanych przez Prokuraturę Apelacyjną w Lublinie. Oprócz Tomasza G., na ławie oskarżonych zasiada Henryk M., ps. Lewatywa, który miał pośredniczyć w zleceniu zabójstwa dyrektora i Adam S., ps. Smoła - według oskarżycieli, wykonawca zbrodni. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy.