Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia, taniec i konie

Marek Wojciekiewicz
Rozmowa z Janem Suchomskim, prezesem oddziału Związku Inwalidów Wojennych w Świeciu, mieszkańcem Różanej, niedaleko Świecia.

Rozmowa z Janem Suchomskim, prezesem oddziału Związku Inwalidów Wojennych w Świeciu, mieszkańcem Różanej, niedaleko Świecia.<!** Image 2 align=none alt="Image 212996" sub="Jan Suchomski to postać barwna, bezkompromisowa, siejąca popłoch wśród tych, którzy wolą raczej się „nie wychylać” / Fot. Marek Wojciekiewicz">

Spotykam Pana w bajkowej okolicy, ukwiecona łąka, piękne konie, malowniczy staw, czy całe Pana życie przebiegało w podobnej scenerii?

To, oczywiście, żart. Już jako kilkuletnie dziecko zostałem ranny w głowę odłamkiem. Moja dziesięcioosobowa rodzina znalazła się w niemieckim potrzasku w okolicach Kutna. Blizna po tym zdarzeniu widoczna jest do dnia dzisiejszego. Ciężka była wojna, jednak po jej zakończeniu też lekko nie było. Mój ojciec, człowiek bezkompromisowy, podpadał każdej władzy. Niemcy wydali na niego wyrok śmierci, jednak inni Niemcy, jego sąsiedzi jeszcze sprzed wybuchu wojny, poręczyli za niego i wyrok anulowano. Wojna to straszna rzecz, jednak mam wiele przykładów, że nawet w takich okolicznościach można zachować się godnie.

Wciąż żyje Pan historią, czy chętnie ogląda Pan filmy opowiadające o tamtych czasach?

Unikam jak ognia, bo krew mnie zalewa jak widzę bezmiar przekłamań, naginania faktów do bieżącej polityki, lub idealizowanie jednej ze stron wojennego konfliktu. W czasie wojny z ludzi wyłażą najgorsze instynkty, bez względu na to jakiej są narodowości lub wyznania. Dlatego nic dziwnego, że ci, którzy ten koszmar przeżyli, cierpią często do dnia dzisiejszego.

Mimo tego wszystkiego, co Pan w swoim życiu przeszedł, jest Pan człowiekiem pogodnym, pełnym energii „gościem” w czarnym kapeluszu, którego wszyscy w okolicach Świecia znają i szanują. Jak Pan to robi?

Nie zastanawiałem się nigdy nad tym, a już na pewno nie zabiegałem o to. Mam we krwi mówienie prawdy, nawet wtedy, gdy odbiorcy moich słów rzednie mina. W Polskim Związku Inwalidów Wojennych wciąż widoczne są dawne podziały, moje poglądy niekoniecznie podobają się związkowej wierchuszce, ja jednak mam to w nosie. Robie swoje, wszystko, by tej garstce członków świeckiego oddziału ulżyć w codziennej udręce. W tej chwili nasz oddział zrzesza trzynastu członków, staram się przynajmniej kilka razy w roku każdego z nich odwiedzić. To nieraz dla nich więcej znaczy, niż jakaś konkretna socjalna pomoc. Poza tym, jak jest okazja, to uwielbiam potańczyć, opiekować się końmi i śledzić to, co się w bieżącej polityce dzieje.<!** reklama>

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!