- Moją obywatelską postawę potraktowano w bydgoskim ratuszu jako naiwność, a za dobro wyświadczone na rzecz osiedla, spotkała mnie czarna niewdzięczność!
[break]
- żali się pani Anna.
Czuje się oszukana przez bydgoskich urzędników, bo... - Przekonywali mnie, że godząc się na budowę przepompowni, pomogę sąsiadom i nic na tym nie stracę. Zapewniali też, że zgoda na zabudowę wolnej części mojej działki domem wolno stojącym dla syna, którą wydano mi w 1996 r., nadal będzie aktualna - wylicza Górska. Była w stałym kontakcie z projektantem i kierownikiem budowy, wyznaczonym przez miejską spółkę MWiK.
- Przepompownię posadowiono tak, by nie kolidowała z bramą wjazdową do planowanego domu, postawiliśmy nawet wspólne ogrodzenie - wspomina pani Anna i konkluduje: - Byłam naiwna, wierząc ustnym zapewnieniom urzędników i...
dostałam gorzką lekcję życia
O tym, że ją oszukano, dowiedziała się cztery lata temu. Syn pani Anny dorósł, założył rodzinę i plan zbudowania systemem gospodarczym domu na rodzinnej działce wydał mu się całkiem realny. Budynek miał powstać na pustej połowie działki, kilkanaście metrów od domu, zajmowanego przez jego babcię i rodziców. Górscy to wielopokoleniowa rodzina. Dziadkowie mieli tu kiedyś gospodarstwo, a ich dzieci i wnukowie zajmują się cukiernictwem. Pracują przy słodkościach na trzy zmiany, na zmianę opiekują się schorowaną babcią i chcą mieszkać obok siebie, bo tak jest im dobrze.
- Poniosłam ogromny koszt przebudowy linii energetycznej, przechodzącej przez moją działkę, gdy w 2011 r. wystąpiłam o warunki zabudowy, pierwszy raz usłyszałam o 15-metrowej strefie ochronnej wokół przepompowni - wspomina Górska. Myślała, że to pomyłka, bo... - W głowie mi się nie mieściło, że urzędnicy coś takiego przede mną ukryli, wymuszając zgodę na budowę obiektu - mówi. Od trzech lat prowadzi korespondencję z Urzędem Miasta Bydgoszczy i... - Nikt nie przejmuje się moją krzywdą, a urzędnicza
bezduszność sięga zenitu
- ocenia. Była pewna, że stanie za nią murem dyrektor MWiK, który jej zgodzie zawdzięcza bezproblemową budowę przepompownię, tymczasem...
„MWiK informuje, że tłocznia ścieków została wybudowana w oparciu o pozwolenie na budowę z 2005 r.
(...) a jej lokalizacja została pozytywnie zaopiniowana przez Miejską Pracownię Urbanistyczną i uwzględniona w uchwalonym w 2008 r. przez Radę Miasta Bydgoszczy miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego „Osowa Góra - Kruszyńska” - cytuje suche stanowisko dyrektora Drzewieckiego w tej sprawie.
- Osiągnęli, co chcieli i moja krzywda ich nie obchodzi - ubolewa pani Anna. Pisze jeszcze do sanepidu, ale i tam natyka się na mur: „(...) Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Bydgoszczy nie posiada delegacji prawnej do zmniejszenia ustanowionych przepisami prawa stref ochronnych”
- odczytuje odpowiedź.
W lutym 2014 pani Anna wysyła list do Rafała Bruskiego: „Panie Prezydencie, jestem bezsilna, w Panu pokładam nadzieję na rozwiązanie mojego problemu i przywrócenia prawa do budowy domu na mojej działce” - pisze. Odpowiedź dostaje od jego zastępcy, Grzegorza Dołkowskiego, który informuje Górską, że plan zagospodarowania przestrzennego dzielnicy z 2008 r. nie przewiduje zabudowy działek dwoma budynkami mieszkalnymi, a jedynym możliwym dla niej rozwiązaniem jest rozbudowa istniejącego domu bądź złożenie w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej wniosku o zmianę obowiązującego planu.
Górska domaga się spotkania z prezydentem Bruskim, ale ten odpisuje, że podtrzymuje stanowisko swojego zastępcy i spotkanie z panią Anną tego nie zmieni.
- Jedyną osobą, która pochyliła się nad moim problemem, był Roman Jasiakiewicz, ówczesny przewodniczący Rady Miasta - twierdzi Górska. Po jego interwencji urzędnicy z Wydziału Mienia i Geodezji UM proponują pani Annie zamianę działki na inną z zasobów miasta. - Problem w tym, że to ja mam ponieść koszty podziału geodezyjnego i wyceny nieruchomości, zapłacić różnicę między wartością rynkową działki, którą mi zaproponują i mojej, o znacznie obniżonej (przez przepompownię) wartości oraz podatek VAT - wylicza kobieta i zaznacza, że na taki wydatek jej nie stać.
Roman Jasiakiewicz nie ma wątpliwości, że Górską skrzywdzono, ale wystarczy dobra wola prezydenta Bydgoszczy, by jej to wynagrodzić. - Myślę, że problemy pani Anny, związane z jej wcześniejszym działaniem dla dobra osiedla, winny znaleźć ludzkie rozstrzygnięcie. Miasto powinno poszerzyć strefę ochronną wokół przepompowni na działce pani Górskiej i tę część gruntu przejąć, a w zamian za to dać kobiecie, i to bez żadnych dodatkowych rozliczeń, inną działkę budowlaną - uważa
