Po raz kolejny śmieszą mnie utyskiwania zagranicznego żużlowca, który nie może się się dogadać w polskim klubie po angielsku. Mowa tu o Gregu Hancocku, który ponoć nie ma w Polonii z kim porozmawiać.
Przepraszam, po pierwsze - kto jeździ u kogo i gdzie zarabia największe pieniądze? A po drugie, co bardzo łatwo sprawdzić, Amerykanin startuje w polskiej lidze już 21 lat (!) i nie nauczył się paru zdań w naszym języku?! Jak ma problem, to niech zatrudni w swoim teamie na swój koszt tłumacza.
Z innymi rozpieszczonymi obcokrajowcami pewnie nie jest lepiej. Rune Holta z polskim paszportem - 20 lat startów, Nicki Pedersen - 14, a jak ze znajomością polskiego?
<!** reklama>Niech oni wszyscy wezmą przykład z Tomasza Golloba i Jarosława Hampela, którzy potrafią porozumieć się po angielsku lub trenera piłki nożnej Josepa Guardioli, który już wiele się nauczył po niemiecku przejmując Bayern i przychodząc na pierwszą konferencję prasową. Śledzący Pepa dziennikarz „Bilda” zauważył nawet, iż na pokładzie samolotu słynny szkoleniowiec poświęcił kolację na rzecz nauki niemieckich idiomów.
Marcin Karpiński