Zobacz wideo: Nowe przepisy prawa ruchu drogowego. To się zmieni!
A w końcu nie tylko ojciec przepraszał, bo za niego przepraszali i księża zacni, i biskupi, i arcybiskup. I nawet Prymas Polski głos zabrał. A my jak na tej huśtawce... Bo po tym, jak po tyradzie ojca Tadeusza o współczesnym męczenniku Janiaku i pokusach, co to je ksiądz prosty może mieć, spadliśmy o kilkadziesiąt lat w dół - w jakieś mroki bezkarności pedofilów - nagle śmignęliśmy w górę. Z jakąś taką nadzieją nieśmiałą, że jednak coś się zmieniło, choćby i przez te filmidła przebrzydłe, co to ich ojciec Tadeusz tak nie lubi. Bo już nie tylko ojciec Gurzyński i ksiądz Isakowicz nie udają, że deszcz pada, ale i jakaś część kościelnych dostojników, którzy przejmują się i bliźnimi, i Kościołem.
I tak sobie pomyślałem, że można by ustanowić ten grudzień miesiącem przepraszania, ba, a choćby i imienia ojca Tadeusza, na wieczną pamiątkę. Bo przecież tych, co mają za uszami, u nas dostatek. Zacznijmy od władzy. Może pan premier przeprosiłby za wakacyjne picowanie pandemii i zmarnowane miesiące? A pan Zbigniew, szeryfem zwany, walnąłby się w pierś za tę cyniczną presję, którą radośnie zagania miękiszonów negocjujących weto w kozi róg, choćby się Polska miała zawalić? A z drugiej strony, może doczekamy się przeprosin od opozycji za tę ciamciaramtowatość, jak mówił klasyk Roman? Może od samego pana Tuska, że wyjeżdżając do Brukseli zostawił po sobie tak wyjałowioną i beznadziejną gromadę, że któryś rok jej zwolennikom łapy opadają? A szefowie demonstracji ostatnich może przeproszą za to, że kapitalnie silny, ale jednokierunkowy protest kobiet poprowadzili w stronę walki o wszystko - tak rozciągając postulaty, że coraz mniej ludzi zaczęło się w tym odnajdywać?
Cóż, przeprosiny – jak uczą internetowe mądrości –spełniać muszą warunków kilka. Trzeba nazwać rzeczy po imieniu, trzeba postawić się na miejscu osoby, której dopiekliśmy i trzeba skończyć nasze bicie się w piersi, zanim wypowie się po przecinku: ale. I jak te nasze grudniowe przeprosiny ojcowskie wypadły? Sami sobie odpowiedzcie, drodzy rodacy.
