Od 5 do 7 marca Opera Nova czterokrotnie stanie się areną bezprecedensowego show w wykonaniu słynnej grupy teatralnej Stomp z Wielkiej Brytanii. Trasa koncertowa drugiej wizyty w Polsce zaczyna się w Bydgoszczy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 76084" >Każdy twórca chce zaistnieć. Potem - wierząc w doskonałość swego dzieła - marzy, by podbiło świat. Wówczas on będzie miał satysfakcję, sławę i pieniądze. Prawdopodobieństwo takiego spełnienia znalazło się w zasięgu rąk ulicznego duetu z Brighton w 1991 r. Wtedy Luke Cresswell i Steve McNicholas założyli grupę Stomp.
Nauki u Jasia Fasoli
Chociaż wiedzę o początkach skutecznie zagłuszył szum medialny późniejszych sukcesów, wydaje się, że drogę artystyczną panowie Cresswell i McNicholas obrali niekonwencjonalną. Od zawsze eksperymentowali z rytmem i to ich zbliżyło podczas ulicznych występów. Stamtąd trafili do reklamy - symbolu konsumpcyjnego stylu życia, którym brzydził się każdy awangardowy artysta! Cóż, cel uświęca środki, bo nawet późniejszą pracę przy filmie „Jaś Fasola” wykorzystali, żeby czegoś się nauczyć. To był specyficzny uniwersytet, bo komediowy, ale nie bez akcentów muzycznych - McNicholas miał nawet rolę skrzypka u boku Rowana Atkinsona! Cresswell wygrywał na swych „przeszkadzajkach” i razem już wiedzieli: chcemy ludzi wprawiać w rytm, który daje radość. - Słowa są zbędne, gdy wspólnym językiem jest muzyka - zauważa Magdalena Cieplińska, specjalistka ds. promocji Makroconcert Media. - Nawet bez instrumentów.
Zlew pełen muzyki
Trudno o czynność bardziej przyziemną niż sprzątanie. Z czyszczeniem ulic na czele. Jednak nie dla duetu Cresswell i McNicholas - w końcu im ulica przyniosła szczęście! Zatem, gdy założyli grupę Stomp, kazali jej sprzątać cuchnący bazar miejski. W ruch poszły miotły, szufle i kubły na śmieci. Powstał nieznośny harmider, który z wolna zaczął zmieniać się uporządkowany rytm... To scena z nakręconego w 1997 r. filmu „Stomp Out Loud”, ale sześć lat wcześniej grupa zawojowała słynny festiwal teatralny w Edynburgu. Nowatorskim połączeniem teatru, muzyki i tańca. Niemającym jednak nic wspólnego z akademickim wyważaniem proporcji, bo zbyt nieokiełznanym, szalonym, radosnym i zaraźliwym. Tak zaraźliwym, że po wyjściu z przedstawienia Stomp, masz ochotę grać na zapałkach i zapalniczkach, na szczotkach i butach narciarskich, a w pogardzanym zlewie kuchennym szukasz natchnienia. Szare zamienia się w kolorowe. I to jest sztuka!
<!** reklama>Jak grają gazety?
O Stompie? Na jedną nutę - pochwalną. „Czysta magia na scenie” - „The Sunday Telegraph”; „Porywający muzyczny instynkt” - „The Financial Times”; „Zjawisko kompletnie nie zaszufladkowane” - „Gazeta Wyborcza”. Wszyscy biją brawo, podziwiając karkołomne ewolucje taneczne i muzyczne inspiracje znajdowane dookoła. Aby u nas „grała” gazeta, potrzebny jej insert płytowy, tam każdy egzemplarz wygrywa swoją melodię? - pytam, bo trudno w to uwierzyć. - Dokładnie tak, w Stomp grają na gazetach! - śmieje się Magdalena Cieplińska. - Nawet bez muzyki w tradycyjnym pojęciu, brzmią jak orkiestra - dodaje. Nikt tego dotąd nie zrobił tak perfekcyjnie i porywająco. Za to ma Stomp dziesiątki nagród, nominację do Oscara, swoją ulicę w Nowym Jorku i uwielbienie milionów widzów w 37 krajach. Polskę odwiedza po raz drugi i swoje show zaczyna od Bydgoszczy. Niech więc nasze „1001 drobiazgów” ma się na baczności! Wkrótce Stomp nada im rytm.
Pierwsze dwie osoby, które dziś po 12.00 przyślą maila z prawidłową opowiedzią pod adres [email protected], otrzymają podwójną wejściówkę na koncert w piątek, 7.03., na godz. 17.00.
Pytanie brzmi: Z jakiego kraju pochodzą założyciele grupy Stomp?
Gdzie i kiedy
- Opera Nova, 5.03. - godz. 19.00, 6.03. - godz. 20.30, 7.03. - godz. 17.00 i 20.30. Ceny biletów: 150, 130, 100 zł.
