Pierwszy raz o chorej dziewczynce pisaliśmy w kwietniu, wtedy rodzice błagali o pomoc, liczyła się każda złotówka.
9-letnia Gosia od urodzenia choruje na nerwiakowłókniakowatość. To nieuleczalna choroba genetyczna. Sprawia, że na nerwach w całym ciele tworzą się guzy. Jest ryzyko, że przerodzą się w złośliwy nowotwór.
- Od początku lekarze sprawdzają, czy guzy nie tworzą się w głowie, to największe zagrożenie, tymczasem olbrzymi guz urósł w klatce piersiowej i brzuchu - mówi Anna Dulka, mama Gosi. - Nie da się go zoperować. Nasza córeczka musi z tym żyć, ale to życie dodatkowo utrudnia jej postępująca skolioza. Lekarze nie chcą podjąć się operacji, przez guz staje się ona bardzo ryzykowna.
Rodzice znaleźli specjalistę w Niemczech. Prof. Edward Malec, kardiochirurg, pomógł w zorganizowaniu konsultacji z zespołem ortopedów.
Lekarze stwierdzili, że guz nie trzyma wykrzywiającego się kręgosłupa, co daje nadzieję na to, że uda się go wyprostować. Najpierw rozciągną kręgosłup wyciągiem Halo Gravity Traction, potem wszczepią implanty - mówi Anna Dulka.
Jednak operacja to koszt 400 tys zł. Nie było szans na refundację przez NFZ. Pomogli ludzie. Poza zbiórką w sieci, na rzecz dziewczynki zorganizowano licytację, koncerty, festyn charytatywny, bieg...
- Dla nas wydarzył się cud. Po dwóch miesiącach ciężkiej pracy i ogromu serca jaki włożyliśmy w zbiórkę, możemy usiąść i na spokojnie podsumować cały ten okres. Tylko najbliżsi wiedzą, ile kosztowało nas to zdrowia, łez, nieprzespanych nocy i wyrzeczeń. Cały włożony trud miał jeden cel - ratunek kręgosłupa naszej Małgosi, która - mając świadomość, ile cierpienia ją jeszcze czeka - cieszy się z danej jej szansy... - napisała w mediach społecznościowych Anna Dulka. - Już w tym momencie chciałabym podziękować wszystkim bez wyjątku za zaangażowanie, wsparcie i obecność przy nas w tych ciężkich chwilach, za pomoc finansową i duchową. Ten ciężki czas pokazał nam, jak wspaniałymi ludźmi jesteśmy otoczeni. Teraz już będzie tylko lepiej. Bo z każdej ciemnej doliny jest jakieś wyjście, jakiś tęczowy szlak.
Ludziom, którzy zdecydowali się pomóc, podziękowała w sieci też Małgosia: - Nareszcie spełniły się moje marzenia. Nie spodziewałam się, że to tak pójdzie. Wszystkim dziękuję! - powiedziała.
3 lipca dziewczynka jedzie z rodzicami na badania do niemieckiej kliniki, na 8 lipca zaplanowano przyjęcie do szpitala, na 9 lipca założenie wyciągu. - A dalej to już życie pokaże... - mówi z nadzieją Anna Dulka.
Flash INFO odcinek 18 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza
