Bywam na różnych imprezach kulturalnych w mieście, i to od lat. Dlatego z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że spośród imprez należących do tzw. kultury wysokiej Bydgoski Festiwal Operowy to creme de la creme - lub jak kto woli: top of the top.
Rozumiem, że są różne gusta, ale też na festiwalu operowym nie podziwiamy wyłącznie wspaniałych oper. Często gęsto wystawiane są balety, także nowoczesne, musicale. Być może żaden z tych gatunków nie kręci przeciętnego kibica żużla, ale już dla studenta Akademii Muzycznej czy szkoły muzycznej II stopnia opera, balet i musical powinny stanowić pokusę nieodpartą. Nawet jeśli bilet kosztuje niemało i często trudno go dostać.
Tymczasem tej młodzieży z Bydgoszczy - ośrodka promującego się jako miasto muzyki - na widowni podczas festiwalu zasiada niewiele. Światełkiem w tunelu był poniedziałkowy występ międzynarodowej orkiestry Il Giardino d’Amore.
Czytaj też:
Kocha Neptun, kocha chlop - recenzja
Dla młodzieży barok okazał się niestraszny, przyszło jej sporo. Może także inne spektakle wymagają lepszej reklamy na uczelni czy w szkole?