https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Frontem do klienta, a na zapleczu?

Katarzyna Kaczór
„Express” towarzyszył pracownikom powiatowej stacji sanepidu w Bydgoszczy podczas kontroli czystości toaleti punktów gastronomicznych na stacjach paliw.

„Express” towarzyszył pracownikom powiatowej stacji sanepidu w Bydgoszczy podczas kontroli czystości toaleti punktów gastronomicznych na stacjach paliw.

<!** Image 2 align=right alt="Image 3888" >Godzina 10.00. Ze starszymi instruktorkami higieny Bożeną Cieciorą i Urszulą Antośkiewicz spotykamy się w siedzibie stacji przy ul. Kościuszki. Plan jest taki. Jedziemy nieoznakowanym samochodem do wybranych obiektów. Udajemy klientki, zamawiamy coś do picia, odwiedzamy toaletę, obserwujemy. Po chwili kontrolerki wyciągają legitymację i wkraczają do kuchni.

W lodówce śmierdzi

Stacja pierwsza, jeszcze w Bydgoszczy. Kupujemy wodę i hot- doga. Bożena Cieciora idzie do toalety. Wraca zdegustowana. - Wszystko brudne - dozowniki, zlewy. Ciekawe, co będzie dalej.

Podłogę myto kilka dobrych dni temu, z kątów wyglądają opadłe liście roślin. Jak będzie w kuchni?

- Kiedyś tu byłyśmy - zdradzają kontrolerki. - Stwierdziłyśmy nieprawidłowości. Zobaczymy, czy jest poprawa.

Kierujący barem wręczają paniom fartuchy - tak powinno być. Na terenie kuchni należy przebywać w odzieży ochronnej. Niestety, to jeden z nielicznych pozytywów. Straszy brudna mikrofalówka, szuflady, w lodówce coś śmierdzi, zlew do mycia rąk nie działa, pieczywo w umywalce, brakuje siatek w oknach, muchy szaleją... - Szafa właśnie się pobrudziła - wskazuje na ewidentnie archaiczne plamy wyjątkowo spokojny kucharz.

Winny jest klient

Z punktu małej gastronomii zrobiony został bar. Bez zezwolenia rozszerzono działalność.

- W punkcie nie można przygotowywać dań od podstaw. Można jedynie robić je z półfabrykatów. Punktom wolno zatem serwować hot-dogi, kebaby itp. A tu, np. mamy ziemniaki.

W zamrażarce mrożonki, ale nie oznaczone datą zamrożenia, brakuje rejestru codziennych pomiarów temperatury w chłodniach.

- Będzie 500 złotych - zastanawia się Urszula Antośkiewicz. - Plus opłaty dodatkowe. To bardzo dotkliwa kara.

Ostatecznie pracownicy „nieczystego” lokalu otrzymują mandat 200 zł. Odpowiedzialny za toalety kierownik stacji próbuje się wykłócać. Winę za brak higieny zwala na klientów, którzy tabunami okupują jego WC, a nawet wody mineralnej w sklepie nie kupią...

- A gdyby pana mama i siostra weszły do tej toalety - argumentuje kontrolerka. - Naraziłby je pan na chorobę zakaźną? Mandat 50 złotych.

Wyjeżdżamy za Bydgoszcz. Kolejna stacja z restauracją. O niebo czyściej niż poprzednio. Uwagę skrupulatnych instruktorów zwracają jajka. Bez pieczątek i bardzo brudne. Chyba prosto spod kury. Mandat 100 złotych.

Targowy „sajgon”

- Dlaczego tak dużo? - pyta kucharka. - Dużo? Za ryzyko zagrożenia życia innych ludzi, za lekceważenie salmonelli? Pióra, kurze odchody, skąd pochodzą te jajka? Z Makro? Niemożliwe - spokojnie odpowiadają kontrolerki.

W czasie drogi powrotnej rozmawiamy o zawodowych „smaczkach”. - Największy „sajgon” panuje na targowiskach. Tam udajemy się grupami. Zdarza się, że gdy wchodzimy, ludzie pospiesznie zamykają kramy i uciekają. Zdarzają się też wyzwiska, ktoś chciał pobić koleżankę. A przecież nie robimy tego dla siebie. Zanim wymierzymy karę, zawsze patrzymy na człowieka, na jego sytuację życiową. Higienicznym recydywistom jednak nigdy nie odpuszczamy.

„Skazani” wczoraj przez PSSE mogą się spodziewać ponownych odwiedzin. I wtedy nie będzie dla nich pobłażania.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

C
Carol
Ha ha ha! Artykuł jest też przeterminowany... :-) W grudniu muchy szalejące na zapleczu? Niby miał być taki sensacyjny artykuł, a w sumie to uchybienia są naprawdę słabe... Cóż... ExB...
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski