Ale nowe zaczęło krzepnąć. Expressowo. Dopracowywać i formę, i treść. Sięgać po twórców znających się na „mieście” i wkręcać się w to miasto. Zyskiwać życzliwość i Czytelników. Pokazywać - od pierwszej do ostatniej strony - gdzie bije serce tej gazety i na czym kładzie akcent.
„Express Bydgoski” to nasi odbiorcy, nie tylko zresztą bydgoszczanie - to też ludzie, pracujący przez tych 30 lat pod światłym kierownictwem redaktorów naczelnych: Ryszarda Giedrojcia, Marka Zagórskiego, Jacka Deptuły i (najdłużej) Artura Szczepańskiego, który był z „Expressem” dokładnie 30 lat i to właśnie tu, z nami, kończy swą przygodę zawodową. Przewinęło się przez „Express” i tzw. starą Warszawską, gdzie budowaliśmy i przebudowywaliśmy przez te lata naszą redakcję, mnóstwo ludzi. Niektórych pożegnaliśmy na zawsze, niektórych wypuściliśmy w świat - czasem do innych redakcji, czasem (z powodzeniem) do innych zawodów. Przez te trzy dziesiątki lat, o które „Express” nikt tamtej wiosny 1990 roku nie podejrzewał, zgromadziliśmy mnóstwo wspomnień, urodziło się i urosło wiele anegdot - jak naszych dzieci, które w tym czasie nie tylko zdążyły przyjść na świat, ale i wydorośleć.
Z nadzieją na następne tłuste lata, serdecznie pozdrawiam wszystkich życzliwych staremu, ale wciąż młodemu „Expressowi”. Bardzo bydgoskiemu. Osobiście, po w sumie 24 latach pracy za jego biurkiem (choć dziś zdalnym).
30 lat minęło. Jak rośliśmy i rozwijaliśmy się razem z wami?
