"Katastrofa dobra" jest wtedy, gdy poruszeni nieszczęściem ludzi dotkniętych jakimkolwiek masowym nieszczęściem, rzucamy się z nieskładnym wsparciem. Jednym z jego przejawów może być chaotyczne wydawanie pieniędzy na zakup rzeczy niepotrzebnych. Drugim, tym gorszym - próba upchnięcia zalegających nam przedmiotów i ubrań pod nieszczerym sztandarem odruchu serca. Mnóstwo takich obrazków i wiele takich doniesień pamiętamy z czasów początku wojny u wschodnich sąsiadów. Ruszyliśmy tłumnie z pomocą, nie zawsze jednak osiągała ona oczekiwany skutek.
Teraz fachowcy przypominają nam o kilku podstawowych zasadach. Warto zaufać tym pomocnikom, którzy mają doświadczenie i właściwe kontakty. Parafie w potrzebujących parafiach, szkoły w zaprzyjaźnionych placówkach na dotkniętych katastrofą miejscach, harcerze harcerzom itd. Nie zasypywać ich makaronami, gdy nie mają gdzie gotować. Nie dostarczać kontenerów chleba, który spleśnieje w błocie. Słuchać i pomagać w sposób celowany. Dzięki temu, do dotkniętych żywiołem trafią kalosze, miotły, chemia gospodarcza, karma dla zwierząt, a nie przypadkowe paczki (te zresztą, zgodnie z opiniami ekspertów, zawsze powinny mieć czytelnie opisaną zawartość, bo ułatwia to znakomicie ich dystrybucję).
Serce rośnie, gdy widać, jak wiele "podmiotów", świeckich i wyznaniowych, zgodnie i roztropnie ze sobą współpracuje. W tej grupie znalazła się także nasza redakcja.
Przypomnijmy raz jeszcze: tytuły Polska Press Grupy, w tym "Gazeta Pomorska", "Express Bydgoski" i "Nowości" przyłączyły się do akcji zbiórki, organizowanej przez bydgoski ośrodek TVP. Działania odbywają się wspólnie z ks. Sławomirem Barem, Bydgoskim Stowarzyszeniem Miłosierdzia Św. Wincentego a Paulo i wolontariuszami Bazyliki Pomaga. Mądrze dobrane, oczekiwane dary, już ruszyły na południe Polski. A to jeszcze nie koniec...
