https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci grają, dorośli denerwują się

Renata Napierkowska
Mieszkający na parterze lokatorzy budynków na osiedlu Nowe skarżą się na zakłócanie spokoju. Straż Miejska podejmuje interwencje, jednak nie przynoszą one efektów.

Mieszkający na parterze lokatorzy budynków na osiedlu Nowe skarżą się na zakłócanie spokoju. Straż Miejska podejmuje interwencje, jednak nie przynoszą one efektów.

<!** Image 2 align=right alt="Image 1404" >Niestety, większość uczniów ze szkół podstawowych i gimnazjów spędzi tegoroczne wakacje w mieście. Kiedy rodzice pracują, jedyną powszechnie dostępną rozrywką jest włóczenie się po osiedlowych uliczkach. Dziatwa na swój sposób próbuje zagospodarować nadmiar wolnego czasu. Jednak nie zawsze odpowiada to pozostałym mieszkańcom dzielnic.

Na Osiedlu Nowe, między mieszkającymi na parterze lokatorami a młodymi miłośnikami osiedlowego futbolu, rozgorzała prawdziwa wojna.

Nie widzą zakazu?

- Mieszkamy w blokach należących do Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Na budynkach przy Harcerstwa Polskiego 13 i Konopnickiej 27 wywieszone zostały tabliczki z napisem: „Zakaz gry w piłkę”. Problem jest w tym, że nikt tego zakazu nie respektuje, ani dzieci, ani młodzież, ani nawet dorośli. Nie ma też mimo naszych monitów żadnej reakcji ze strony administracji czy straży miejskiej - mówi jedna z lokatorek, która ma mieszkanie właśnie na nieszczęsnym parterze.

Od czasu, gdy rozpoczęły się wakacje, odgłos piłki uderzającej o ściany budynku rozlega się praktycznie od rana do wieczora. Niejeden raz zdarzyło się i tak, że piłka uderzyła w głowę przechodnia.

- Wywieszone zostały tablice z informacją o zakazie gry w piłkę w pobliżu bloków i to powinno być przestrzegane. Nie możemy postawić pod każdym blokiem strażnika - tłumaczy pracownica Wojskowej Agencji Mieszkaniowej w Bydgoszczy.

Dzieciaki w krzaki

Mimo że lokatorzy posesji zarzucają straży miejskiej nieskuteczność i brak reakcji na ich interwencje, municypalni dobrze znają ten problem.

- Dostaliśmy nawet pismo od administracji. Rozmawiamy z rodzicami, jednak jak dziecko nie ma siedemnastu lat, to właściwie nic więcej nie możemy zrobić. Zresztą jak tylko dzieciaki zobaczą podjeżdżający samochód czy patrol, to śmigają po krzakach, chowają się za blokiem. Szkraby są nieuchwytne, a nie będziemy gonić siedmio- czy dziesięciolatka jak groźnego przestępcy - tłumaczy Ryszard Krukowski dowódca drużyny w inowrocławskiej straży miejskiej.

Problemu by nie było, gdyby na każdym osiedlu były place zabaw z prawdziwego zdarzenia i chociażby jedno boisko sportowe. Tymczasem dziatwa ma do dyspozycji kilka koślawych huśtawek i jedną piaskownicę, w której jest więcej psich pozostałości, niż niż ziaren piasku.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski