https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor Kondrusiewicz nie miał prawa zwolnić dyscyplinarnie swego zastępcy

Grażyna Ostropolska
Antoni Tokarczuk wygrał z przełożonym w sądzie
Antoni Tokarczuk wygrał z przełożonym w sądzie Dariusz Bloch
Wyrok jest prawomocny. W ubiegły piątek Antoni Tokarczuk przekazał go marszałkowi Całbeckiemu, zaś w poniedziałek zgłosił dyrektorowi WORD gotowość podjęcia pracy.

Pracodawca, czyli Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego z Tadeuszem Kondrusiewiczem na czele musi uznać wyrok, przywracający Tokarczuka na dawne stanowisko i wypłacić mu wynagrodzenie za 13 miesięcy pracy, której ten (od 20 grudnia 2013 r) nie świadczył. Musi mu też zwrócić koszty procesu.
[break]

Kondrusiewicz z decyzją zwleka, za to sekretarz województwa kujawsko-pomorskiego Marek Smoczyk z uzasadnieniem wyroku już się zapoznał i dziś (czyli w piątek) spotyka się w tej sprawie z Tokarczukiem.
- Ten wyrok to sztylet w serce Kondrusiewicza! Nienawidzi Tokarczuka, bo uważa, że ten czyha na jego stanowisko - oceniają pracownicy WORD. Potwierdzają, że dyrektor odsuwał zastępcę od dokumentów, a wykonywanie jego poleceń uzależniał od swojej zgody. Obawiają się, że jeśli Kondrusiewicz - zwany „Niezatapialnym” - pozostanie na dyrektorskim stołku, a Tokarczuk wróci na stanowisko jego zastępcy, pracownicy znów znajdą się...

między młotem a kowadłem,

bo Kondrusiewicz nie lubi się dzielić władzą. Zauważył to sąd, który analizując każdą z siedmiu przyczyn zwolnienia Tokarczuka, podanych przez pracodawcę, żadnej nie uznał za zasadną.

Przypomnijmy, że zwolnienie Antoniego Tokarczuka i Tadeusza Błażejewskiego z WORD było następstwem ujawnionej przez nich afery.
Wybuchła jesienią 2013 r, gdy Kondrusiewicz przebywał na długim zwolnieniu lekarskim. Tokarczuk przejął wtedy jego obowiązki, zajrzał do dokumentów i odkrył, że w bydgoskim WORD stworzono etat dla człowieka, którego nikt tam nie widział. Nikt nie miał pojęcia, kim jest wpisany na listę płac Jarosław K. i co w ich firmie robi, a kadrowa stwierdziła, że nie ma teczki personalnej takiego pracownika. - To „martwa dusza”, powiedziała do Tokarczuka, a ja to słyszałem i potwierdziłam w sądzie pod przysięgą - oświadcza Błażejewski. Najpierw on i Tokarczuk powiadomili o swoim odkryciu sekretarza województwa kujawsko-pomorskiego Marka Smoczyka i oczekiwali, że nadzorujący WORD marszałek zarządzi kontrolę lub zawiadomi prokuraturę.

Nie zrobił tego, za to Tokarczuk i Błażejewski... stracili pracę. To Błażejewski zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu, że Kondrusiewicz mógł działać na szkodę WORD przez stworzenie fikcyjnego etatu i był wstrząśnięty, gdy ta po trzech miesiącach umorzyła śledztwo „z braku znamion czynu zabronionego”. Nie mógł zapoznać się z dowodami, które dostarczył śledczym Kondrusiewicz, bo nie uznano go za pokrzywdzonego, ani za stronę w sprawie.

Za to proces wytoczony pracodawcy przez Tokarczuka rozgrywał się...

przy otwartej kurtynie,

odsłaniając smutną prawdę, że Tadeusz Kondrusiewicz traktował WORD niczym swój prywatny folwark.
„Dyrektor osobiście wydawał polecenia wszystkim pracownikom WORD, w tym podwładnym Antoniego Tokarczuka, wskutek czego powód miał problemy z ułożeniem właściwej współpracy z pracownikami. Ponadto Kondrusiewicz, bez konsultacji z powodem, podejmował wszelkie decyzje finansowe i kadrowe, także w jednostkach, kierowanych przez powoda A. Tokarczuka, o których ten nie był informowany” - ustalił sąd. Z zeznań świadków wynika, że nawet podczas zwolnień lekarskich Kondrusiewicza pracownicy musieli do niego telefonować i wszystko z nim uzgadniać, pomijając jego zastępcę.
„Zdarzało się, że Kondrusiewicz anulował polecenia, wydane przez Tokarczuka, mimo swej niezdolności do pracy, co powodowało niepewność i niezrozumienie wśród pracowników Ośrodka” - czytamy w uzasadnieniu wyroku. Przy okazji wyszło na jaw, jak wyglądał nadzór dyrektora nad modernizacją budynku WORD, która miała być zakończona do września 2013 r, a przeciągnęła się do jesieni 2014 roku.

Tokarczuk bezskutecznie domagał się od Kondrusiewicza dostępu do procesu decyzyjnego w tej sprawie, gdyż posiadał wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu firmą budowlaną i w jego ocenie realizacja umowy odbywała się w sposób nieprawidłowy, mogący naruszać ustawę Prawo zamówień publicznych, ponieważ pozwany dokonywał zmiany zakresu wykonywanych robót oraz wydłużał za pomocą aneksu termin ich realizacji” - te spostrzeżenia sądu pracy potwierdziły się podczas niedawnej kontroli Urzędu Zamówień Publicznych, który orzekł, że

w WORD łamano prawo.

Zeznania pracownic, które broniąc Kondrusiewicza twierdziły, że ujawniony przez Tokarczuka na liście płac Jarosław K. faktycznie był w WORD zatrudniony, sąd uznał za niewiarygodne, ponieważ „doświadczony pracownik kadr nie ujął go w wykazie osób zatrudnionych w Ośrodku”.
Tokarczuk jest z wyroku zadowolony, a Kondrusiewicz nie odbiera telefonów od dziennikarzy.

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
Egon
Tyle przekrętów i nic !!!!
Rażące naruszenie kodeksu pracy, zamówień publicznych zatrudnianie karanych za oszustwa
płacenie "martwej duszy"
tu musi być drugie dno kto go kryje ?? trzeba to ujawnić to jest sprawa dla służb specjalnych i telewizji,
j
jur
Ten osobnik będzie nadal sobie dyrektorował a za jego grzechy i tak załacimy my kursanci i podatnicy. Nie ma się co łudzić, że dosięgnie go jakaś kara, on jest NIEZATAPIALNY. Jak by ktoś z was, zwykli ludzie przewalił pół miliona firmowej kasy to już by siedział. Take mamy Polske. Ot i wszystko w temacie tego pana.
a
alek
Kondrusiewicz czuje się nietykalny bo KTOŚ go chroni...buta tego faceta jest porażająca, przeczytajcie wczorajszy kontrartykuł w GP.
K
KOS
Co na to Całbecki ??!!
Czy ten nieudacznik Kondrusiewicz nadal będzie marnotrawił publiczne pieniądze ??
Już najwyższy czas aby WORDem pokierował ktoś kto na tym się zna
K
KOS
Co na to Całbecki ??!!
Czy ten nieudacznik Kondrusiewicz nadal będzie marnotrawił publiczne pieniądze ??
Już najwyższy czas aby WORDem pokierował ktoś kto na tym się zna
k
kra
odnośnie wypowiedzi pracowników że Kondrusiewicz nienawidzi Tokarczuka, to myślę że coś w tym jest.ten pan nienawidzi i boi się mądrzejszych od siebie, a takich jest na jego nieszczęście wielu...
a
ala
tonie już tak parę lat i prędzej utonie w morzu...alkoholu
t
teresa
Niech ze swojej kieszeni ten kondrusiewicz płaci!!!,co za żenada
j
jasio
co za bez sensu dyskusja !! kursanty zaplaca
r
robson
ale jaja
w
wojt 49
Przecież ktoś zredagował wypowiedzenie pracy, może akceptował to jeszcze Radca Prawny tej firmy, a teraz za te błędy ma zapłacić WORD. Winny za zamieszanie powinien zostać obciążony zgodnie z Kodeksem Pracy.
A
Anka
bo tak najłatwiej..... a z korporacji nie dość, że ciebie zwolnią to jeszcze niesłusznie obciąża.... POLSKA JELENIAMI STOI !!!! ale to my na to złodziejstwo pozwalamy jako naród !!!
p
pnp
Pracodawcą czyli właścicielem nieudolnego p. Kondrusiewicza jest równie nieudolny p. Całbecki, myślę, że obaj pokryją straty ze swoich niemałych pensyjek
a
adam f
kondrusiewicz tonie
j
jaro
Czy WORD, który ma zapłacić za proces i wynagrodzenie za 13 miesięcy jest firmą prywatną??? Jeżeli nie, to za swoje błędy powinien zapłacić ten, kto do takich strat doprowadził, z własnej kieszeni... Najlepiej obciążyć podatnika kosztami swojej nieudolności...
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski