<!** Image 1 align=left alt="Image 32837" >Proszę bardzo - pan płaci. I pani płaci, i tamten pan też płaci. No i ja również płacę, choć krew mnie zalewa. Cóż, taki marny los podatnika, którego pieniądze wydaje się, jak zwykle, lekko i sympatycznie. Tylko po co trąbi się przy tym o tanim państwie?
Wojciech Mojzesowicz został w ten weekend sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera, co, niestety, wygląda na zadośćuczynienie po tym, jak Andrzej Lepper w końcu dopiął swego i doprowadził do ustąpienia bydgoskiego posła z szefowania komisji rolnictwa. Ot, pan Andrzej zatrząsł koalicją przy okazji głosowania nad odwołaniem ministra Jasińskiego, a pan Wojciech dostał nagrodę za poświęcenie. Kto za to zapłaci? Tak, tak, nie mylą się Państwo - i pan zapłaci, i pani zapłaci, i ja też zapłacę. To oczywiście szczególik w budżecie, tak jak szczegółem było wymyślanie nowych stanowisk i ministerstw przy konstruowaniu tej koalicji. Pamiętacie to Państwo? To przerzucanie jakiegoś anonimowego kandydata ze stołka na stołek i wyciąganie z kapelusza jakichś młodzianków, szykowanych w ministry? Lud zapłacił.
Nie wiem, jakie ostatecznie będą osiągnięcia rządu PiS. Bo nie zakładam z góry, jak to teraz w modzie, że czeka nas dramat narodowy. Może, dajmy na to, minister Ziobro wygra w interesie obywateli swoją wojnę z korporacjami prawniczymi, a premierowi - to też sprawa z weekendu - uda się wyrównać asymetrię w kontaktach z innymi krajami (i to nie tylko z Niemcami, ale i z USA). Wiem za to, że jeden z propagandowych filarów tego rządu - tanie państwo - wali się z hukiem. I że robi się z tego strasznie droga katastrofa.