https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dreamliner się przejadł, Stefan nie [FELIETON]

Jarosław Reszka
Kto chodził do szkoły w tych czasach, co ja, pamięta lekcje polskiego, na których opisywaliśmy i interpretowaliśmy XVI-wieczny obraz, przypisywany Pieterowi Brueglowi starszemu: „Pejzaż z upadkiem Ikara”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 213070" sub="Dreamliner samotny niczym Ikar nad łąkami nadnoteckimi [Fot. Jarosław Reszka]">

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Kto chodził do szkoły w tych czasach, co ja, pamięta lekcje polskiego, na których opisywaliśmy i interpretowaliśmy XVI-wieczny obraz, przypisywany Pieterowi Brueglowi starszemu: „Pejzaż z upadkiem Ikara”.

Na pierwszym planie chłop orze pole, na drugim planie pasterz pasie owce, na trzecim planie pyszny żaglowiec wpływa do zatoki. Trzeba było być spostrzegawczym dzieckiem, by na reprodukcji, nieco poniżej statku, dopatrzyć się maleńkiej sylwetki, a właściwie nóg mitycznego bohatera, tonącego w morskich odmętach. Sytuacja wypisz wymaluj jak z flamandzkiego przysłowia, które brzmi: „Żaden oracz nie przerywa pracy w polu z powodu śmierci człowieka” - nawet wtedy, gdy tym człowiekiem jest Ikar, marzący, by jego gatunek szybował w przestworzach.<!** reklama>

Obraz Bruegla przypomniał mi się, gdy w niedzielne popołudnie pokonywałem na rowerze łąki nadnoteckie. Nad głową nie miałem wprawdzie młodzieńca na lotni z ptasich piór, lecz anonimowego osobnika w aparacie znacznie lepiej przystosowanym do prucia nieba - cudzie techniki zwanym Boening 787 Dreamliner. Zanim przepedałowałem odcinek pomiędzy śluzą Dębinek i wsią Zielonka, dreamliner przynajmniej pięciokrotnie zatoczył nade mną kółko. Raz - co za niesamowite uczucie - przeleciał tuż nad moją głową. Nie jestem ekspertem od katastrofy smoleńskiej, więc nie podam wysokości, na jakiej się znajdował, lecz miałem wrażenie, że wystarczy podskoczyć, by klepnąć go dłonią. Gdy oszołomienie minęło, uświadomiłem sobie, że dreamliner wywołał na łąkach niewiele większe wrażenie niż ongiś Ikar. Koło mnie przemknął polonezem gość we flanelowej koszuli. Ani się nie wychylił. Na skraju Zielonki rodzina, owszem, wpatrywała się, lecz w grilla, a przed innym domkiem pani w podkasanej w stronę słońca spódnicy bez reszty pochłonięta była lekturą kolorowego magazynu. Może czytała tam o wysokich lotach, na przykład Oli Kwaśniewskiej? I tylko na bydgoskim trakcie Jana Pawła II, na wysokości lotniska, od wielu dni trwał piknik spottersów, czyli podglądaczy samolotów. W niedzielę szczelnie okupowali oba pobocza. Zauważyłem jednakże, że wśród parkujących tam aut mało miało rejestracje bydgoskie. Ani chybi dreamliner bydgoszczanom się przejadł. Jeden ze znajomych zdobył się jedynie na podsumowującą ów fenomen refleksję, że chciałby w rok zarobić tyle, ile LOT w parę dni wydał na oblatywanie nowej maszyny nad portem imienia Paderewskiego. Baczność, dreamliner, spocznij i odmelduj się! Bydgoszcz czeka teraz na popisy Lockheeda C-130 Hercules. Choć, z drugiej strony, przysłowie przestrzega: „Kiedy ludzi kupa, i Herkules d...”.

A’ propos artystycznych inspiracji. Z nastaniem spacerowej pogody zorientowałem się, że coraz większą atrakcją dla przyjezdnych staje się Łuczniczka Nova, czyli naturalnej (no, może trochę koszykarskiej) wielkości postać kobieca z pokrytego chromem brązu, która od kilku tygodni kusząco wygina opalone na brąz ciało przed gmachem opery. Problem jest tylko jeden. Nie wszyscy przechodnie kojarzą nową Łuczniczkę z jej historyczną inspiracją, odstawioną przez historyczną zawieruchę w kąt parku Jana Kochanowskiego. Nasz fotoreporter podsłuchał kiedyś, jak starszy mężczyzna podpytywał swą towarzyszkę, czy to nowy Przechodzący przez Rzekę. Otóż nie, Szanowny Panie, posrebrzony Przechodzący przez Rzekę wygląda obecnie jak kozak z przedmieścia i nie radziłbym nikomu zbliżać się do niego. Wypolerowaną na glanc Łuczniczkę Novą można natomiast cmoknąć w duży palec lewej nogi.

Niestrudzony radny i utalentowany literat (albo odwrotnie) Stefan Pastuszewski doczekał się tej wiosny deszczu wyróżnień. Najpierw prezydent Bydgoszczy wydał mu bezprecedensowy zbiór utworów pod tytułem „Samorządowa poezja interpelacyjna. Wybrane interpelacje Stefana Pastuszewskiego”. Parę dni później zaś Mistrz Stefan z tryumfem podniósł w górę efektowną Strzałę Łuczniczki, wymierzoną w poetę roku w Bydgoszczy. Nagrodzony tomik o tytule „Traktaty” pisał przez dziesięć lat. Interpelacje na szczęście przygotowuje krócej. Oto próbka liryczno-administracyjnego talentu laureata: „Szanowny Panie Prezydencie, Dobrze się z Panem współpracuje... Proszę więc o zakup pewnej ilości, po 100 sztuk „Encyklopedii bydgoskiej” z TMMB. Muszę jak najprędzej opłacić drukarnię. Jest to wydawnictwo wręcz pomnikowe”.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
bydgoszczanin
Nasi sąsiedzi za Odrą, mają bardzo trafne przysłowie "Komm'st aus dem Auge, komm'st aus den Sinn", co oznacza, że gdy cię ludzie nie widzą , to o tobie zapominają. Tak jest i z matematykiem Marianem Rejewskim. Wprawdzie w Fordonie jedna z ulic nam Go upamiętnia, ale konia z rzędem temu, kto pamięta kim był, nawet mieszkańcowi tej ulicy... W peerelu żył całkowicie w zapomnieniu, nawet ja niżej podpisany, który często z Nim rozmawiał w tamtych czasach, nic o Nim nie wiedział, że to Bohater II Wojny Światowej... upokorzony przez towarzyszy sekretarzy, a dzisiejszych "Czerwonych Baronów"... stanowiskiem "gryzipiórka" czyli referenta, na które wystarczały cztery oddziały freblówki.
Mamy, jeszcze żywo w pamięci raban jaki ratuszowy urzędnik urządził Kanclerzowi UKW, gdy to prezydent Komorowski otrzymywał doktorat hc i gości poczęstowano skromnie wodą sodową za 3,99 zł flaszka. Istne piekło rozpętał wówczas. Nawet w "EB" ukazał się specjalny artykuł potępiający Bogu Ducha winnego Kanclerza UKW. Zrobiono istną aferę, czyli... z igieł widły.
Jak już to "joby" należały się rektorowi, a nie Kanclerzowi za zdjęcie Krzyża z auli uczelnianej, tysiącletniego symbolu Polski z którym umierały miliony Polaków na frontach całego świata.
Tenże ratuszowy urzędnik, nie zapomniał o swoim kolesiu partyjnym z PZPR, gdy to z garstką starych emerytów czerwonych odsłaniał tablicę pamiątkową domu nr 10 na ulicy Królowej Jadwigi gdzie mieszkał ów członek partyjny, a EB zamieściło galerię zdjęć.
s
sapere aude
A, no chodzili do tej szkoły z bulem... słyszeli też, jaki prezydent taki lot... wiemy też, ze Herkules nie daje rady, a reszka to nie orzeł.
My tam, byśmy sobie podśmiechujki darowali na temat magistrackiego wsparcia literackiego zacięcia radnego, wiadomo, że literat chudy bywa. Pochwalamy zaś autora artykułu, za napastowanie zdeformowanych niewieścich wdzięków naszej Łuczniki, która sekretarzom poprzedniej władzy wadziła, a dzisiejsza nam zastąpiła ją... posłem oparzonego kota, tez "błyszczącego" na Wiejskiej. Jest to sygnał dla bydgoszczan "róbta co chceta" ?...
Czy my Bydgoszczanie, nie mamy Godnych Obywateli do nazwania naszego Portu Lotniczego Ich Imieniem ? Musimy dublować nazwą z poznańskiego lotniska ? Najtrudniej być prorokiem, we własnym kraju, małej ojczyźnie...
W poniedziałek niemiecka telewizja "Phoenix", po niej powtarzała ZDF 1,5 godzinny film o Polakach, którzy mieli decydujący wpływ na przebieg II Wojny Światowej pt "Im Schatten Casablanca".
Tam, jednoznacznie pokazano, jak to młody matematyk polski Marian Rejewski, mieszkaniec Bydgoszczy, pracujący na ulicy Cieszkowskiego 2, już w 1932 roku złamał szyfr niemieckiej Enigmy, który był nie do złamania według najtęższych matematyków niemieckich. Bez ogródek i z najwyższym szacunkiem wskazano na inteligencję Polaka, który posłużył się rachunkiem prawdopodobieństwa, a za podstawę do obliczeń wziął liczbę "26" - liter z której składa się niemiecki alfabet i... przechwycone z niemieckiego okrętu zaszyfrowane Enigmą życzenia świąteczne.
Podano też, że przed wybuchem wojny Polacy mieli już zrekonstruowaną Enigmę i podsłuchiwali Kriegsmarine, którą po jednym egzemplarzu dostali Anglicy i Francuzi każdy.
Czy urzędnicy ratuszowi i rajcowie nie pomyśleli, aby Bydgoski Port Lotniczy sławił tego Wielkiego Polaka ? !!!
A może, uważają za wystarczający pomnik, stojący tam as marketu na miejscu gdzie pracował w WZSP na ul. Chodkiewicz 9/11 jako zwykły referent MARIAN REJEWSKI.
b
bydgoszczanka
Pani Prezydencie ma Pan za dużo pieniędzy to proszę dać na
zagospodarowanie małego skweru w Parku Witosa . Od trzech lat zajmuje się nim jakaś szkoła nie wiem z jakiego polecenia (może Wojewodziny) makabra. Wygląda jak działka przydomowa lat 50. Pan nie lubi roślin ozdobnych na skwerach? Takiej wiochy to w mieście za Pana poprzednika nie było. Zieleń miejska b. dbała o parki. Za co p. Pastuszewski dostał tą nagrodę ??? Za to, że ciągle przypomina o swoim istnieniu. Bo to co wypocił to i tak nikt nie czyta.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski