Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Paweł Rajewski: - Są osoby, które chorują na COVID-19 po raz drugi, a nawet trzeci

Grażyna Rakowicz
Dr Paweł Rajewski: - Są osoby, które chorują na COVID-19 po raz drugi, a nawet trzeci
Dr Paweł Rajewski: - Są osoby, które chorują na COVID-19 po raz drugi, a nawet trzeci nadesłane
- Przy chorobach zakaźnych zachowałbym dystans i ostrożność, a wręcz brak zaufania - mówi dr n. med. Paweł Rajewski, prof. WSNoZ, MBA, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla woj. kujawsko-pomorskiego.

W którym miejscu jest teraz pandemia w Polsce?

Pandemia koronawirusa nadal trwa, bowiem WHO - Światowa Organizacja Zdrowia - jej nie odwołała, również w Polsce tak się nie stało… A my, jako chyba jedyny kraj europejski, zachowujemy się tak, jakby jej nie było wcale. Jedno w tym jest pewne: epidemia wyraźnie wyhamowała, jej piąta fala właśnie w Polsce się kończy. Od 1 kwietnia nie ma w Polsce powszechnego testowania, a to oznacza, że w punkcie wymazowym drive-thru czy w aptece nie wykonamy już bezpłatnego testu genetycznego – PCR, czy antygenowego. Dlatego teraz zakażonych wyłapują głównie lekarze rodzinni, do których zgłaszają się pacjenci z gorączką, kaszlem czy bólem gardła… Ostatnio, podczas swojego dyżuru w szpitalu, też takie osoby przyjmowałem i jak się okazało - były zakażone SARS-CoV-2, choć nie był to główny powód ich hospitalizacji. Oczywiście, jak mamy takiego pacjenta, z takim rozpoznaniem, z objawami klinicznymi do siedmiu dni (okres izolacji), który ma spadki saturacji czy cechy zapalenia płuc, to kierujemy go do szpitala na oddział chorób płuc lub oddział zakaźny. Natomiast każde inne takie zakażenie, ale wykryte przypadkowo - gdzie pacjent musi być hospitalizowany lub czas, od rozpoznania tego zakażenia jest dłuższy niż siedem dni, czyli pacjent nie jest już zakaźny - jest leczone w każdym szpitalu, jak każda inna choroba. Mamy już pacjentów, którzy chorują na COVID-19 po raz drugi, a nawet trzeci - zwłaszcza ci, z niedoborami odporności czy chorobami nowotworowymi.

Nie będzie już codziennych raportów zakażeń SARS-CoV-2, o czym poinformowało Ministerstwo Zdrowia, bo i tych zakażeń jest mniej, ale i resort odnotowuje spadek zainteresowania społeczeństwa tymi danymi. Będą publikowane jedynie w środy. Co pan o tym sądzi?

Codziennych raportów nie będzie, bo epidemia wyraźnie wyhamowała, ale i względnie łagodny wariant Omikron przyczynił się wyraźnie do zmniejszenia tych hospitalizacji. Poza tym wiosna i lato to naturalny czas, gdzie aktywność wirusów wywołujących infekcje dróg oddechowych - w tym koronawirusów - jest mniejsza. Z drugiej strony trzeba dalej pamiętać i o tym, że w Polsce zniesiono wszystkie obostrzenia związane z epidemią: nie zakrywamy już w przestrzeni publicznej ust i nosa, a w przypadku potwierdzenia zakażenia SARS-CoV-2, nie ma obowiązkowej izolacji. Oczywiście teraz lekarz może taką zakażoną osobę skierować na zwolnienie lekarskie, ale to od niej samej będzie zależało czy zdecyduje się na samoizolację, czy też nie? Nie mamy również kwarantanny, więc – według mnie - ta pandemia jest teraz puszczona troszeczkę na żywioł… A bądź co bądź historia koronawirusa w Polsce nauczyła nas, że bywa on nieprzewidywalny, a zaufanie społeczne wiele razy zawodziło....

Te wszystkie decyzje w Polsce, choćby zniesienie obowiązkowych testów czy izolacji może jednak uzasadnia ta malejąca wyraźnie liczba zachorowań na COVID-19?

Faktycznie, liczba zachorowań bardzo zmalała, ale – co podkreślę raz jeszcze - nie mamy do końca jasnej informacji, jak ta epidemia teraz przebiega. Nie kontrolujemy jej tak wnikliwie – a w epidemii jest to bardzo ważne z tego względu, że w naszej populacji im więcej mamy zakażonych osób, im więcej jest wirusa, tym istnieje większe ryzyko możliwości dalszego mutowania SARS-CoV-2. W tym formy bardziej zakaźne i bardziej agresywne, które mogą wymknąć się spod kontroli szczepień ochronnych. Tego obawiamy się najbardziej… Te wszystkie decyzje związane ze zniesieniem restrykcji w pandemii nie były dla wielu, także i dla mnie, do końca zrozumiałe - również w kontekście przybyłych do nas uchodźców z Ukrainy. Wielu z nich, w tym osoby starsze, przemieszczało się w zatłoczonych autobusach czy pociągach, a tu łatwiej o transmisję wirusa.

Pojawił się już kolejny wariant, ale także mniej groźny...

Piąta fala należała do Omikrona, który okazał się bardzo zakaźny, ale – na szczęście - znacznie mniej groźny od swojego poprzednika czyli Delty. Ma mniejsze powinowactwo do tkanki płucnej, wywołuje mniej śródmiąższowych zapaleń płuc, a jego przebieg przypomina bardziej typowe przeziębienie. Teraz w szpitalach w regionie mamy pojedyncze przypadki z tym wariantem. Ale już mówi się o szóstej fali związanej z subwariantem Omikron BA.2 - jest bardziej zakaźny od swojego poprzednika, charakteryzuje się głównie zawrotami głowy i silnym uczuciem zmęczenia. Są to objawy najczęściej zgłaszane. Pandemia trwa - w wielu krajach europejskich nadal obowiązują paszporty covidowe, choćby w restauracjach czy instytucjach kulturalnych, przyjmowana jest już czwarta dawka szczepionki przeciw COVID-19.

Niektórzy epidemiolodzy wskazują, że skoro koronawirus jest teraz dla naszego zdrowia łagodniejszy, to może róbmy „Omikron party”, niech działa jak naturalna szczepionka przeciw COVID-19. Co pan profesor na to?

Tak nonszalancko bym do tego nie podchodził, że idziemy na żywioł, i wszystkich kogo popadnie to zakażajmy. Przy takich chorobach - zakaźnych, jednak bym zachował dystans i dalece idącą ostrożność, a wręcz brak zaufania. Przypomnę, że swojego czasu popularne „ospa party” też zbierało poważne powikłania, a nawet były przypadki śmiertelne. Także i tutaj byłbym mocno ostrożny, bo nie wiadomo tak naprawdę, jak dana osoba zakażenie SARS-CoV-2 przejdzie. Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dlatego stanowczo rekomenduję szczepienia przeciw COVID-19 jako najlepszą i najbezpieczniejszą formę profilaktyki.

Jeśli pandemia słabnie, to czy dalej zasadne jest szczepienie się przeciw COVID-19?

Jak najbardziej. W Polsce, w pełni zaszczepionych jest około 59 proc. społeczeństwa, około 30 proc. trzecią dawką. Z dostępnych danych wynika, że liczba szczepień oraz osób, które przeszły zakażenie SARS-CoV-2 pozwala sądzić, że osiągnęliśmy odporność populacyjną, społeczną, ale musimy ciągle dbać o osoby narażone na ciężki przebieg - czyli z obniżoną odpornością. Te leczone immunosupresyjnie, z chorobami nowotworowymi czy dializowane. Nie wytwarzają one zazwyczaj odpowiedniej liczby przeciwciał, dlatego też powinny nadal uważać - nawet w kontekście mniej agresywnych wariantów koronawirusa jakim jest Omikron. Dla nich może być też on potencjalnie groźny. Ale też, na szczęście, mamy dla tych osób leki, które - w przypadku zakażenia, możemy podać profilaktycznie po to, aby nie rozwinęło się ono w ciężką postać i nie wystąpiło ryzyko powikłań, a nawet śmierci. Istotne jest, aby podać je stosunkowo szybko, do pięciu dni od pierwszych objawów klinicznych. Jeśli chodzi o szczepienia, to nie promuje się ich już tak intensywnie, a pamiętajmy, że – choć nie uchronią one nas w 100 procentach przed zakażeniem, to jednak wyraźnie złagodzą jego przebieg, uratują życie, co wyraźnie było widać podczas czwartej i piątej fali pandemii. Tutaj niestety paradoksalnie poprzez zniesienie tych obostrzeń i brak kontynuacji szczepień na większą skalę – ja to tak odczuwam - w pewien sposób mogą triumfować osoby, które nie wierzyły w pandemię oraz ruchy antyszczepionkowe. A my, jako społeczeństwo jesteśmy bardzo podatni na te złe sugestie. Za to na grypę szczepi się coraz więcej Polaków, mam nadzieję że tak będzie dalej.

Z czego to wynika?

Bo wiele osób w tej pandemii przekonało się naocznie o tym - co my zakaźnicy wiemy od lat - jaką ochronę mogą dać szczepienia. Że mogą i w tym przypadku uratować życie! A wiemy, że po grypie mogą wystąpić poważne powikłania, w tym ciężkie zapalenie płuc czy zapalenie mięśnia sercowego. Szczepienia przeciw grypie wyraźnie te zagrożenia zmniejszają.

Zapytam jeszcze o long covid, na ile jest teraz intensywny?

Jesteśmy i dalej będziemy pokoleniem bardzo dotkniętym tym zjawiskiem - pokoleniem pocovidowym, popandemicznym. Coraz więcej się o tym mówi i coraz więcej jest rozmaitych objawów czy powikłań, które ujawniają się po przejściu zakażenia koronawirusem. To przewlekłe zmęczenie, bezsenność, depresja, wypadanie włosów, bóle stawów, powikłania zatorowo-zakrzepowe, przewlekłe choroby układu oddechowego czy układu krążenia, a także choroby autoimmunologiczne czy neurologiczne, które będą się utrzymywać przez wiele, wiele miesięcy…. Może i lat, a niektórym – niestety - te powikłania będą towarzyszyć do końca życia. To będzie duży problem współczesnej medycyny. I znowu tu ważne są szczepienia, bo nawet po łagodnym przejściu COVID-19 jesteśmy narażeni na taki zespół pocovidowy, a dzięki szczepieniom ochronnym możemy się przed nim uchronić. Pamiętajmy, że to niepokojące zjawisko dotyka także dzieci, u których występuje PIMS, czyli wieloukładowy zespół zapalny. Long covid nie wybiera, tu nie ma żadnej różnicy...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dr Paweł Rajewski: - Są osoby, które chorują na COVID-19 po raz drugi, a nawet trzeci - Gazeta Pomorska