Kolejnej nowelizacji Ustawy o ochronie zwierząt chce m.in. resort sprawiedliwości i wielu parlamentarzystów ze wszystkich opcji politycznych.
Jaki los spotyka zwierzęta najlepiej wie Agnieszka Szarecka, kierowniczka toruńskiego schroniska. Wiele razy opowiadała o tym na naszych łamach.
- Trafiają do nas katowane, okaleczane zwierzęta. Trafiają też zupełnie zdziczałe, które miały znikomy kontakt z człowiekiem. Pod bramą znajdujemy kartony pełne szczeniąt czy kociaków, których ktoś się w ten sposób pozbywa - wylicza. - Dostajemy też zwierzęta stare, które wymagają specjalnej opieki, a właścicielom to nie w smak. Osobną kategorię stanowią te porzucane na stacjach benzynowych, osiedlach czy wywożone do lasu.
Czytaj też: Mieszkaniec Lubicza znęcał się nad psami
Pierwszy proces w kraju
Tu warto dodać, że Ustawa o ochronie zwierząt działa w Polsce od 1997 roku. Zapisano w niej wówczas kluczowe stwierdzenie, że zwierzę nie jest rzeczą, a człowiek winien mu poszanowanie i opiekę.
Co ważne, pierwszy w Polsce proces o zabicie psa w oparciu o jej zapisy w 1998 roku odbył się przed sądem w Chełmnie. Śledziły go wszystkie media. Zwierzę padło ofiarą sąsiedzkiego konfliktu i straciło życie. Wówczas jednak kara dla sprawcy była symboliczna. Ważne jednak, że w ogóle uznano jego winę.
Ustawę o ochronie zwierząt sprzed 20 lat wielokrotnie nowelizowano i zaostrzano jej zapisy. Okrucieństwa nie dało się jednak wyeliminować.
W domu na łańcuchu
Wystarczy tu przytoczyć sprawę z 2013 roku, kiedy to toruński sąd skazał Jerzego T. na pół roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 3-letni zakaz posiadania jakiegokolwiek zwierzęcia i przepadek mienia w postaci dręczonego psa.
Jerzy T., mieszkaniec wielorodzinnego budynku przy ul. Legionów, swojego ośmiomiesięcznego mieszańca faktycznie nie oszczędzał. Mężczyzna nadużywał alkoholu, często był nieobecny w swoim mieszkaniu. Niejednokrotnie znikał na kilka dni. Kiedy wracał okrutnie katował psiaka, bo ten załatwiał się w mieszkaniu. Miał też inny pomysł na „wychowanie” szczeniaka. Przypinał go łańcuchem do tzw. westfalki (rodzaj kuchenki na węgiel). Musiało to trwać bardzo długo, bo pies zdołał wykopać dziurę w podłodze. Zwierzę nie było także regularnie karmione ani pojone.
Zobacz też
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
Na szczęście, okrucieństwo wobec zwierząt nie jest w Polsce normą.
- Zwierzęta domowe traktowane są jak pełnoprawni członkowie rodzin, o których się dba i którym się pomaga w razie potrzeby - mówi Szczepan Szczech, weterynarz z Gabinetu „Jamnik” w Toruniu, zwycięzca naszego plebiscytu „Zwierzęcy świat”. - Właściciele stali się świadomi i odpowiedzialni, a ich przywiązanie do pupili jest szczere.
Warto wiedzieć To się ma zmienić
W myśl projektu nowelizacji ustawy, z dwóch do trzech lat więzienia ma wzrosnąć kara za znęcanie się nad zwierzętami, a w przypadku szczególnego okrucieństwa - do 5 lat (obecnie maksymalna kara za taki czyn to 3 lata więzienia).
Czytaj też: Pijany kierowca szalał po Rynku Staromiejskim!
Autorzy zmian w ustawie chcą też wprowadzić obligatoryjne (w każdym przypadku skazania) orzekanie nawiązki od 1 tys. zł do 100 tys. zł na rzecz organizacji zajmujących się ochroną zwierząt, na cele związane z ochroną zwierząt. Planowane jest też wprowadzenie możliwości orzekania przez sądy (w przypadku szczególnego okrucieństwa - obligatoryjnie) zakazu wykonywania zawodu, który ma związek z opieką nad zwierzętami. Na razie nie wiadomo jeszcze, kiedy planowane zmiany i zaostrzenie przepisów miałyby wejść w życie.
Zobacz też
Casting na żużlowe podprowadzające [ZDJĘCIA]