Już trzeci miesiąc policja bada, czy doszło do przestępstwa przy rozdzielaniu unijnej żywności dla ubogich przez Caritas Diecezji Toruńskiej. Na razie wiadomo, co ustalili urzędnicy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 148789" sub="Zamiast mąki, biedni studenci mieli dostać gotowe wypieki z tej piekarni w Czarżu Fot. Miłosz Sałaciński">Caritas jest jednym z partnerów Agencji Rynku Rolnego, czuwającej nad realizacją programu „Dostarczanie nadwyżek żywności najuboższej ludności Unii Europejskiej”. - Rozporządzenie Komisji Europejskiej oraz umowa na dostarczenie i dystrybucję gotowych artykułów spożywczych pomiędzy agencją a Caritas Polska nie przewidują możliwości przekazywania tych artykułów do zakładów w celu ich dalszego przetwarzania - przypomina Iwona Ciechan, doradczyni prezesa ARR ds. kontaktów z mediami. - Produkty mają trafiać do potrzebujących w takiej formie, w jakiej trafiły do organizacji.
Tymczasem ks. Daniel Adamowicz, dyrektor Caritas Diecezji Toruńskiej, zawarł umowę barterową z piekarnią, prowadzoną przez swojego krewniaka w rodzinnym Czarżu pod Bydgoszczą. Przekazywał jej mąkę, cukier, masło, mleko i dżemy, w zamian oczekując chleba i słodkich wypieków dla ubogich studentów, mieszkającej w bursie Caritas w Przysieku pod Toruniem. Jak tłumaczył, kierował się rozsądkiem, bo ile maki mógłby spożytkować biedny student?
Na początku lutego do piekarni Stan-Mar i bursy wkroczyli funkcjonariusze policji gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Zabezpieczyli żywność i dokumenty. - Dziś, i prawdopodobnie jeszcze przez kilka najbliższych tygodni do przekazania mamy tylko tyle, że śledztwo trwa. Nikomu nie postawiono żadnych zarzutów - przekazuje biuro prasowe KWP.
<!** reklama>Zakończyła się za to kontrola ARR w Bydgoszczy. - Dokonaliśmy jej zgodnie ze specjalnie opracowanymi, jednolitymi dla wszystkich procedurami. Caritas podpisał wyniki. Przetwarzanie żywności było niezgodne z regułami unijnego programu - mówi dyr. Henryk Igliński. - Dwa tygodnie temu dokumentację przekazaliśmy do Warszawy, do biura wspierania konsumpcji ARR. To ono władne jest podjąć decyzję o dalszych losach umowy z Caritas. Domyślam się, że doszło lub dojdzie do wewnętrznych spotkań i wyjaśnień w łonie samego Caritas.
Ks. Adamowicz wstrzymał przekazywanie produktów do Czarża, ale z decyzją ARR się nie zgadza. - Agencja chce nas obciążyć kwotą 33 tysięcy złotych za przetrwarzanie produktów. Nie zgadzamy się z tą decyzją. Nie chodzi o wielkość sumy, tylko o zasadę. Po pierwsze, nadwyżki unijnej żywności przetwarzał nie tylko Caritas. Po drugie, agencja zbyt restrykcyjnie i wąsko interpretuje przepisy unijne - mówi ksiądz Daniel Adamowicz.
- Można dyskutować o sensowności zakazu przerabiania mąki na pieczywo. Być może casus toruńskiego Caritasu doprowadzi nawet do zmiany unijnych procedur. Jasne jednak jest, że wybór piekarni powinien się odbywać w drodze przetargu - mówi natomiast dyrektor Igliński.