Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do potrzebujących może trafić żywność, która nie zostanie sprzedana na rosyjskim rynku

Dorota Witt
- Propozycja agencji jest niedopracowania, krzywdząca dla grup jeszcze  nieuznanych, jak nasza - mówi Krzysztof Urbanowski z Grupy Producentów Warzyw „Daukus” w Kołaczkowie
- Propozycja agencji jest niedopracowania, krzywdząca dla grup jeszcze nieuznanych, jak nasza - mówi Krzysztof Urbanowski z Grupy Producentów Warzyw „Daukus” w Kołaczkowie Tomasz Czachorowski
Nadwyżki żywności, których nie uda się sprzedać na rosyjskim rynku, mają trafić do głodnych za pośrednictwem Agencji Rynku Rolnego. Tyle że ciągle nie wiadomo, jak miałoby to w praktyce wyglądać.

- Nie wiemy, ani jaką część kosztów za przekazane warzywa i owoce zapłaciłaby Agencja Rynku Rolnego, ani kto mógłby się o taką pomoc ubiegać - mówi Sebastian Szymanowski, dyrektor generalny Grupy Producentów Owoców „Galster” z Wierzchucic. - Gdy warunki, na jakich Agencja Rynku Rolnego miałaby pośredniczyć w przekazywaniu niesprzedanych owoców organizacjom pozarządowym, będą jasne, chętnie skorzystamy z takiej możliwości. Nie znamy procedur, nie ma żadnych wytycznych, jedynie jest informacja, że można zgłosić do agencji, gdy będzie się miało nadwyżkę owoców przez rosyjskie embargo. Ale pomóc może to producentom tylko gdy jabłka rzeczywiści trafią do tych, którzy normalnie by ich nie kupiliby. Trudno dziś przewidzieć ilości niesprzedanych owoców.
[break]
Rolnicy zarzucają też niesprawiedliwość ministerialnemu pomysłowi na chronienie producentów rolnych przed olbrzymimi stratami: - Propozycja agencji jest niedopracowana, krzywdząca dla grup jeszcze nieuznanych, jak nasza i małych rolników, oni żadnego zwrotu za przekazane produkty prawdopodobnie nie dostaną, przynajmniej o tym się dziś nie mówi - podkreśla Krzysztof Urbanowski z Grupy Producentów Warzyw „Daukus” w Kołaczkowie.
Tamtejsi rolnicy będą mieli problem głównie z kapustą, bo tej nie można zbyt długo przechowywać. - Jeśli nie sprzedamy jej od razu, zostanie nam jedynie usypanie z niej kupki na polu - mówi Krzysztof Urbanowski.
W piątek nie udało nam się porozmawiać z dyrekcją bydgoskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Na stronie internetowej ARR pojawiła się informacja, w jaki sposób rolnicy poszkodowani przez rosyjskie embargo mogą składać powiadomienia o przewidywanych nadwyżkach, które mogłyby trafić do potrzebujących. Tymczasem społecznicy są zadowoleni z proponowanego rozwiązania. Zapowiadają, że są w stanie przyjąć każdą ilość jedzenia, ale - przynajmniej na razie - nie liczą na wiele.
- Przyjęcie nawet kilkuset ton warzyw czy owoców nie jest problemem, mamy duże, chłodne magazyny, ale one i tak są tylko miejscem, gdzie żywność przechowujemy bardzo krótko, świeża szybko trafia do potrzebujących - mówi Jadwiga Wojciechowska z toruńskiego Banku Żywności. - A tych jest wielu. Współpracujemy z 58 organizacjami, z czego 42 działają w Toruniu, pozostałe w regionie, także w Bydgoszczy. Powstała medialna burza wokół wstępnej propozycji ARR o pośredniczeniu między organizacjami a producentami, a ja rozmawiałam z rolnikami i grupami producenckimi. Okazuje się, że teraz ich magazyny są puste, już teraz mogliby wypełnić je warzywami i owocami, które zbiorą. O ewentualnych nadwyżkach, których nie uda im się sprzedać, będą wiedzieli we wrześniu lub na początku października. Co więcej, nie wszyscy producenci mają problemy ze sprzedażą, na przykład pieczarki schodzą na pniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!