- Jeżeli chcemy, aby czarny sport nadal istniał w Bydgoszczy, to nie możemy popełniać błędów poprzedników - mówią działacze.
<!** Image 2 align=none alt="Image 181026" sub="Kiedy Grzegorz Walasek (z lewej) podpisywał 2-letnią umowę, nie wiedział, że prezes Jacek Wojciechowski (obok) nie zabezpieczył takiej kasy...Fot.: flipper">Miasto jest większościowym udziałowcem żużlowej spółki. Po sezonie 2010, gdy zespół spadł z ekstraligi, prezydent Konstanty Dombrowicz pozwolił ówczesnemu prezesowi Jackowi Wojciechowskiemu podpisać z zawodnikami wysokie kontrakty (na kwotę 7 mln zł). Problem w tym, że nie miały one pokrycia w klubowej kasie. Ostatecznie rozgrywki udało się ukończyć, ale tylko dlatego, że nowe kierownictwo ratusza sypnęło groszem, a czołowi zawodnicy zrezygnowali z występów w kilku meczach.
Prezydent Rafał Bruski zapowiedział jednak, że drugi raz nie poda już Polonii pomocnej ręki.
- Każdy klub dostanie maksymalnie połowę planowanego budżetu - mówił na początku swojej kadencji.
Budżet mniejszy
W przypadku żużla oznacza to maksymalnie 3-milionowe wsparcie z miejskiej kasy. Polonia może też liczyć na 250 tys. zł z puli na promocję. Skąd wziąć resztę? Wpływy z biletów powinny przekroczyć 1 mln zł. Ze Speedway Ekstraligi bydgoski klub dostanie 400 tysięcy. Tyle samo powinny wynieść zyski z organizacji przyszłorocznego półfinału Drużynowego Pucharu Świata. Jeśli dołożymy jeszcze 500 tys. zł od pomniejszych darczyńców, to okazuje się, że budżet Polonii na 2012 rok będzie oscylował w granicach 6 milionów złotych.
<!** reklama>
Bez gruszek na wierzbie
Nic dziwnego, że klubowi sternicy zmuszeni zostali do szukania oszczędności. Mieli nadzieję, że najwięcej uda im się uszczknąć z kontraktu Grzegorza Walaska. Przypomnijmy, że poprzednie władze klubu i miasta podpisały z „Gregiem” 2-letnią umowę gwarantującą mu roczne zarobki na poziomie 1,7 mln zł (mniej dostaje nawet Emil Sajfutdinow). Dotychczasowy kapitan zespołu nie zgodził się na redukcję wynagrodzenia do 1,3 mln zł i postanowił rozwiązać umowę za porozumieniem stron. Teraz będzie jeździł dla Marmy Rzeszów, która spełniła jego oczekiwania.
- Nie chcemy popełniać błędów poprzedników i obiecywać gruszek na wierzbie. Kibice muszą zrozumieć, że zaciskanie pasa odbywa się z myślą o przyszłości czarnego sportu w Bydgoszczy. Jeśli klub znów popadłby w długi, mogłoby to oznaczać koniec żużla w naszym mieście - usłyszeliśmy od jednej z osób pracujących w ratuszu.
Tymczasem w Polonii trwają negocjacje z kolejnymi żużlowcami. Przypomnijmy, że do Tomasza Gapińskiego (ma przejąć opaskę kapitana), Emila Sajfutdinowa, Szymona Woźniaka i Mikołaja Curyły na pewno dołączą Krzysztof Buczkowski oraz Artiom Łaguta.
KSM tak samo ważny jak kasa
Z naszych informacji wynika, że działacze chcą zatrudnić jeszcze dwóch jeźdźców. W trakcie negocjacji trzeba bacznie analizować nie tylko oczekiwania finansowe zawodników, ale też ich Kalkulowane Średnie Meczowe.
Duże szanse na pozostanie ma Robert Kościecha. Z „Kostkiem” w składzie KSM Polonii wyniesie 36,78 (trzeba zmieścić się w przedziale 34-41 punktów).
W środę prowadzone były negocjacje z Grzegorzem Zengotą. Problem w tym, że KSM wychowanka Falubazu wynosi 4,95. Gdyby więc kontuzji doznał Sajfutdinow, to „Zengi” nie mógłby go zastąpić, bo zespół miałby zbyt niski współczynnik (33,91).
Istnieje też wariant, zakładający pozyskanie Taia Woffindena. Na korzyść Brytyjczyka przemawia dość wysoki KSM (6,77), który pozwala osiągnąć dolny próg nawet w przypadku absencji lidera drużyny.
Na transferowej giełdzie padają ponadto nazwiska Piotra Świderskiego (KSM 7,86) oraz Roberta Miśkowiaka (5,90).