Pomysł jest prosty - młodzi, którzy chcą zostać na wsi albo się na wieś sprowadzić, dostają za złotówkę działkę budowlaną, na której stawiają dom. Działki pochodzą z zasobów Skarbu Państwa, a konkretnie - Agencji Nieruchomości Rolnych. Cel? Poprzez „akcję osiedleńczą” zatrzymać młodzież w kraju i wzmocnić gminy wiejskie.
- ANR zarządza wieloma hektarami ziemi. W naszym regionie jest ich kilka tysięcy, z tego wiele na obrzeżach Bydgoszczy, Inowrocławia, Torunia i Włocławka, a także mniejszych miast takich, jak Kruszwica - podkreśla Dariusz Kurzawa, wicemarszałek województwa i działacz PSL.
„Ziemia dla młodych” to, zdaniem marszałka, inwestycja w przyszłość nie tylko w skali kraju, ale przede wszystkim regionu.
- Borykamy się przecież z problemem odpływu mieszkańców do ościennych województw czy za granicę. Nowe domy to nowe sklepy, punkty handlowe, a dla gminy i regionu większe dochody z podatków.
Samorząd województwa mógłby wesprzeć te gminy, które zgłosiłyby się do programu, na przykład w zakresie poprawy dostępu do infrastruktury, w tym drogowej. Uważam, że wiele gmin byłoby zainteresowanych programem - tam, gdzie władzę sprawuje PSL - na pewno. Na razie jednak trzeba przekonać rządzących do tego, że projekt wart jest wsparcia - tłumaczy Dariusz Kurzawa.
Idea rzucona przez PSL cieszy się zainteresowaniem w podbydgoskich gminach, choć wymaga doprecyzowania.
- Pomysł jest ciekawy i jak każdy, który ma pomóc młodym, wart jest uwagi - komentuje Jan Wach, wójt Sicienka. - Oczywiście, trzeba po drodze rozwiązać jeszcze wiele kwestii. Nie jest bowiem wcale powiedziane, że ziemia w posiadaniu ANR jest zaopatrzona w media. Pozostaje też kwestia tego, za co młodzi ludzie mieliby zbudować dom. I wreszcie, co z dostępem do komunikacji i dróg. Co do zasady jednak pomysł jest fajny. Na terenie Sicienka nie ma jednak wielu działek w zasobach Agencji Nieruchomości Rolnych, nie sądzę więc, żeby u nas program mógł się rozwinąć. Z kolei gmina jest zbyt biedna i nie posiada własnych gruntów, by w podobny sposób motywować młodzież do pozostania tutaj. Gdybyśmy działki gminne mieli, pewnie wcześniej wymyślilibyśmy coś podobnego - mówi Jan Wach.