Piotr Antoniewicz z Akcji Demoracji, podczas konferencji prasowej na Wyspie Młyńskiej mówił, że działania w ramach kampanii "Chcemy nowej większości dla klimatu" właśnie się rozpoczynają.
- Chcemy dotrzeć do polityków, do kandydatów teraz, przed wyborami - zaznaczał Antoniewicz. - Chodzi o nową większość w Parlamencie, taką, która będzie głosowała za ustawami na rzecz ochrony przyrody i ratowania klimatu.
Apelują i będą rozliczać polityków
Na pytanie, do przedstawicieli, których opcji będą się zwracać działacze i czy jest wśród nich, np. Konfederacja, padła odpowiedź: - Znamy stanowisko Konfederacji w kwestii działań proekologicznych i nie zamierzamy się do nich zwracać. Do wszystkich innych polityków jednak będziemy starali się dotrzeć.
Umowa ma być jasna - w zamian za deklaracje pracy na rzecz konkretnych rozwiązań broniących przyrody, kandydaci mogą liczyć na głosy aktywistów ekologicznych. Dodatkowo jednak, jak zapowiada Antoniewicz, politycy mają być potem rozliczani ze swych działań.
Jako przedstawicielka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, który również jest zaangażowany w tę akcję, wystąpiła Nadia Duszka. Przedstawiła najważniejsze postulaty, których zrealizowania od posłów i senatorów nowej kadencji oczekują działanie ekologiczni. To między innymi nowe rozwiązania, w tym dopłaty do inwestycji termomodernizacji budynków, stawianie na energetykę atomową. Poza tym Duszka wyliczała konieczność zmiany podejścia do polskich zasobów leśnych przez Lasy Państwowe i rozwój edukacji ekologicznej.
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny chce nowych parków narodowych
Inny punkt manifestu MSK to sprawiedliwa transformacja: -
Konieczne jest przygotowanie i przeprowadzenie panelu obywatelskiego według standardów paneli obywatelskich w ciągu pierwszych trzech lat rządów. Po najwyżej trzech latach od daty wyboru, wprowadzenie konkretnych postanowień panelu i wdrożenie legislacyjne wypracowanego długoletniego planu neutralności klimatycznej Polski do 2050 roku - mówiła Duszka.
Ponadto działacze domagają się, by do 2027 roku zwiększono powierzchnię obszarów chronionych w Polsce do 10 procent, a roczny udział powierzchni przeznaczonej do wycinki wynosił maksymalnie 0,1 proc. obszarów, a liczba parków narodowych w Polsce została zwiększona do co najmniej 30. W tym miałyby powstać parki Turnicki, Jurajski i Mazurski. To nie koniec, bo zdaniem ekologów same Lasy Państwowe powinny być zrestrukturyzowane.
- Zmagamy się z kryzysem klimatycznym i zmiany są konieczne - mówiła Emilia Czekała ze stowarzyszenia MODrzew - Monitoring Obywatelski Drzew. - W wyniku współpracy wielu organizacji powstał manifest leśny podsumowujący to, zmiany potrzebne w prawie dla ochrony lasów. Postulujemy, by minimum 20 procent lasów zostało wyłączonych z użytkowania gospodarczego i oddane ludziom i przyrodzie, bo w tej chwili większość lasów jest traktowanych jako fabryka drewna.
"Gospodarka leśna w Polsce oparta jest na zasadzie trwałości i ciągłości użytkowania" - czytamy z kolei na stronie Lasów Państwowych. "Leśnicy wycinają poszczególne fragmentu lasu w oparciu o plan urządzenia lasu, który tworzony jest na okres 10 lat. Plan ten narzuca leśnictwu maksymalną ilość drewna do pozyskania na każdy rok. Ilość ta wyliczana jest z kolei na podstawie szacunków przyrostu drewna na pniu, czyli ilości drewna jaka jest w stanie "odrosnąć" w danym okresie. W polskich lasach wycina się co roku około 55 proc. przyrostu rocznego, dlatego zasoby drzewne kraju wciąż rosną. Ma to ogromne znaczenie dla przyrody, klimatu, gospodarki wodnej, a w szczególności dla trwałości lasu. Dla porównania w innych krajach Europy wycina się 70%-80% tego co przyrasta, w Szwajcarii nawet prawie 100 proc."
