MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dał nam przykład nie tylko Bonaparte

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Najbardziej budujące przykłady wzniesienia się na wyżyny umiejętności po pierwszej „głupiej” porażce w historii mistrzostw świata pochodzą z... naszej części Europy!

Najbardziej budujące przykłady wzniesienia się na wyżyny umiejętności po pierwszej „głupiej” porażce w historii mistrzostw świata pochodzą z... naszej części Europy!

Pierwsi sztuki tej dokonali w 1962 roku w Chile Jugosłowianie, którzy zakwalifikowali się na tamten mundial kosztem biało-czerwonych (po wygranej w Belgradzie 1:0 i remisie w Chorzowie 1:1). W Chile zaczęli od 0:2 z ZSRR i w perspektywie mieli dwa mecze z Latynosami! A jednak poradzili sobie. Najpierw wygrali 3:1 z Urugwajem, a następnie 5:0 z Kolumbią. W ćwierćfinale niespodziewanie triumfowali 1:0 z Niemcami i dopiero w półfinale nie sprostali Czechosłowacji, kończąc mundial na czwartym miejscu.

Cztery lata później w Anglii Węgrzy zaczęli od przegranej z Portugalią 1:3, mając w perspektywie mecz z... Brazylią. I wygrali z mistrzami świata 3:1! Potem w identycznym stosunku pokonali Bułgarię, wyszli z grupy, by w ćwierćfinale przegrać z ZSRR.

Bułgaria w 1994 roku w USA zaczęła od przegranej w fatalnym stylu z Nigerią 0:3. Ten sam skład rozgromił Greków 4:0, a następnie w meczu „o życie” pokonał Argentynę 2:0. Później Bułgarzy poradzili sobie z Meksykiem w karnych oraz z Niemcami w ćwierćfinale 2:1. Dopiero w półfinale przegrali z Włochami i w potyczce o trzecie miejsce ze Szwedami.

Przykład zaczerpnąć możemy też z... Argentyńczyków. W 1982 roku przegrali mecz otwarcia z Belgią 0:1, ale potem wygrali z Węgrami 4:1 i Salwadorem 2:0. Osiem lat później znów „dali plamę” w inauguracji (0:1 z Kamerunem), ale potem pokonali ZSRR 2:0, zremisowali z Rumunią 1:1, by dotrzeć aż do finału!

Znacznie częściej jednak, gwoli prawdzie, z opresji wywołanej klęską w pierwszym występie, wyjść się nie udawało nawet tym wielkim. Wystarczy przywołać 0:6 Węgrów z ZSRR na inaugurację mundialu 1986, czy 0:1 Francuzów z Senegalem przed czterema laty.

W 2002 roku Chorwaci zagrali... wręcz ekstremalnie. Zaczęli od przegranej z Meksykiem, największym rywalem do drugiego miejsca w grupie, 0:1. Koniec nadziei - mówiono w ekipie. Potem jednak piłkarze stanęli „na głowie” i pokonali Włochów 2:1, mimo iż do 73. minuty to Italia prowadziła. Kiedy zdawało się, że „wrócili do gry” i kalkulowali, na kogo trafią w 1/8 finału, w ostatnim grupowym spotkaniu ulegli... Ekwadorowi 0:1 i odpadli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski