<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/bobbe_slawomir.jpg" >Na 200 rodzin, zamieszkujących kamienice Wenecji bydgoskiej, czynsz - jak twierdzą właściciele domów - płaci podobno 20. I niewiele da się z tym zrobić. Betonowe dziedzictwo, które pozostawiła po sobie PRL nadal trzyma się mocno. Tak jak przed laty, nadal właściciele domu czy kamienicy mają w sprawie swojego majątku niewiele do powiedzenia. Większość z nich zmaga się nie tylko z niesolidnymi lokatorami, ale również z bublami prawnymi, które utrudniają im życie. Pierwszy z brzegu? Lokator korzystający z wody nie musi właściwie za nią płacić. Wodociągi bowiem umowę podpisują z właścicielem budynku i to jego obciążają długami lokatorów.
<!** reklama>Kamienicznicy, z wielu względów, nie cieszą się miłością lokatorów, w końcu nikt płacić nie lubi. Każdy jednak lubi cieszyć oko idąc Starym Miastem i oglądać odrestaurowane domy, nowe elewacje, czy ciekawe architektonicznie rozwiązania. To kosztuje fortunę, a utrzymanie domów od wielu lat biorą na siebie właśnie właściciele. Bo chyba nikt nie jest aż tak naiwny, aby sądzić, że pieniądze na remonty biorą z czynszów? Więc jeśli chcemy widzieć w centrum piękne kamieniczki, dajmy szansę rynkowi. Szansę na wolny czynsz. Nie ukrywajmy, centra miast to dzielnice elitarne, dla ludzi z grubszym portfelem. Tacy mogą „wytrzymać” wysoki czynsz i dać finansowy impuls właścicielom, aby ci dalej inwestowali w budynki. Trudno się chyba dziwić, że nie mają na to ochoty, gdy muszą utrzymywać dom i jeszcze lokatorów. Czas, by zrozumieli to również urzędnicy i szybko znaleźli lokale zastępcze dla osób z zasądzoną eksmisją. Bez tego zapomnieć możemy o remontach w Śródmieściu i pięknej Wenecji bydgoskiej.