Marszałek Piotr Całbecki swoich największych sukcesów szuka w służbie zdrowia i komunikacji. Nasi rozmówcy minusy tej kadencji odnaleźli w braku dialogu oraz małej dbałości o inwestorów.
<!** Image 3 alt="Image 103289" sub="Owoce sukcesu już na stole. Pod koniec kadencji konsumować mamy je wszyscy. Od lewej: Franciszek Złotnikiewicz (PSL), Bartosz Nowacki (Samoobrona), Piotr Całbecki (PO), Maciej Eckardt (PiS) i Edward Hartwich (PO) / Fot. Adam Zakrzewski">Wczoraj marszałek Piotr Całbecki wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami podsumował dwa lata rządów. Wszystkie swoje sukcesy opisał i wydał w formie 43-stronicowego biuletynu formatu A-4. Ich przedstawienie podczas konferencji prasowej trwało ponad godzinę.
Zdrowie na sztandarze
Za jedno z największych osiągnięć, marszałek Piotr Całbecki, uznał zmniejszenie zadłużenia placówek służby zdrowia. Kiedy przejmowano władzę z rąk SLD, instytucje te miały 150 mln długów. Obecnie zadłużenie wynosi ok. 30 mln zł. Mimo że zainwestowano już 170 mln zł, planuje się jeszcze emisję obligacji (450 mln zł). Sukcesem jest także przekształcenie szpitala im. Biziela w szpital uniwersytecki.
Zdaniem zarządu, na listę osiągnięć należy wpisać działania usprawniające komunikację, zwłaszcza na trasie Bydgoszcz - Toruń, czyli: pozyskanie pieniędzy na BiT City, złamanie monopolu PKP oraz wprowadzenie biletów aglomeracyjnych.
<!** reklama>Okazuje się jednak, że nie wszyscy myślą podobnie jak Zarząd Województwa. Poseł SLD Janusz Zemke uznał, że obecny zarząd miał ułatwione zadanie, ponieważ poprzedni marszałka Waldemara Achramowicza podjął wiele decyzji inwestycyjnych. - Pierwszy problem obecnego zarządu dotyczy integracji największych ośrodków regionu, a drugi tworzenia warunków sprzyjających inwestorom - powiedział poseł Janusz Zemke. - Na tle innych województw nie wypadamy korzystnie. Województwo ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia.
Marszałek niewiele mówił o dokonaniach w sferze kultury i oświaty. Tu, przypomnijmy, przez wiele miesięcy trwały spory o płace pracowników sztandarowych instytucji, w tym Opery Nova i Filharmonii Pomorskiej. Związkowcy narzekali na to, że nikt z zarządu nie chciał z nimi rozmawiać. Podobne kłopoty mieli rektorzy bydgoskich uniwersytetów starający się o unijne dotacje. Dziś, niestety, niewiele się zmieniło...
- Od wielu miesięcy negocjujemy podwyżki płac. Nie tylko dla nauczycieli - oświadczył Grzegorz Gruchlik, prezes wojewódzkiego oddziału ZNP. - Przede wszystkim dla pracowników administracji i obsługi zatrudnionych w placówkach samorządu województwa. Niestety, do tej pory nie udało nam się spotkać z wicemarszałkiem Maciejem Eckardtem. Widać, nie miał ani czasu, ani sił. Urząd reprezentuje dyrektor departamentu edukacji i, z całym szacunkiem dla pana dyrektora, niekiedy mam wrażenie, że bawimy się w „głuchy telefon”.
Kolejne minusy obecnej kadencji dostrzegł też Józef Sarnecki, kanclerz BCC.
- Nie najlepiej się nam współpracuje - mówił Józef Sarnecki. - Pieniądze unijne nie zostały jeszcze uruchomione, dlatego przedsiębiorcy nie mogą o nie aplikować. Nasze województwo pod tym względem, zostało w tyle. W innych realizuje się już konkretne projekty. Oczywiście, że nie można twierdzić, że nie robi się nic, ale... zawsze można zrobić coś lepiej.
Natomiast przedstawiciel pracodawców zwrócił uwagę na inne sprawy. - Jedna ocena, z punktu widzenia regionu, jest pozytywna. Druga, z pozycji bydgoszczanina, zła - zdradził Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. - Toruń zdecydowanie jest uprzywilejowywany przy podziale środków. Nasza współpraca, zwłaszcza w drugim roku, układa się coraz lepiej. Dobrze, że wreszcie urzędnicy liczą się z opinią pracodawców.
O faworyzowaniu Torunia wspomniał też poseł PiS Andrzej Walkowiak. - Marszałek nie ma się specjalnie czym pochwalić. Jest bardzo inteligentnym technokratą, który stworzył swój własny układ polityczny. Ma silną pozycję i, niestety, jest protoruński - mówi poseł. - Pan marszałek kocha liczby i inwestuje w Toruń dwa razy więcej. Zbyt mało robi dla połączenia obu miast. Na trasie Bydgoszcz-Toruń jeździ się wolniej niż za czasów PRL-u.
Dobry gospodarz
W obronie zarządu stanęła posłanka PO Teresa Piotrowska. - Byłam przeciwna marszałkowi z Torunia uznając, że po 8 latach kierowania województwem przez Waldemara Achramowicza, potrzebny jest marszałek z Bydgoszczy. Kiedy Piotr Całbecki rozpoczął kierowanie zarządem, zaczęłam mu kibicować. Dziś cieszę się, że marszałek zmienił styl sprawowania władzy i często odwiedza mniejsze gminy. Wierzę, że przez kolejne dwa lata pozostanie dobrym gospodarzem województwa - mówi posłanka.
I wreszcie, najbardziej kontrowersyjną decyzją zarządu, która wzburzyła regionalne środowisko brokerów, było powierzenie jednej firmie nadzoru nad ubezpieczeniemi urzędu i wszystkich podległych mu jednostek. Zarząd tym samym stworzył swoisty i chyba jedyny w kraju rodzaj monopolu.
