<!** Image 2 align=none alt="Image 217542" sub="[Fot. Adam Zakrzewski]">
Do 26 sierpnia rozstrzygnie się, czy nastąpi strajk pracowników Przewozów Regionalnych w całej Polsce. Zarząd firmy próbuje ratować sytuację.
Referendum strajkowe rozpoczęło się wczoraj i potrwa trzy tygodnie. Związki zawodowe grożą strajkiem, jeśli zarząd firmy nie zapewni paktu gwarancji pracowniczych. Chodzi o bezpieczeństwo zatrudnienia na dotychczasowych warunkach.
<!** reklama>
Na wieść o rozpoczęciu referendum strajkowego zarząd Przewozów Regionalnych wydał oświadczenie, w którym wyraził gotowość do rozmów ze związkami zawodowymi na temat warunków i perspektyw pracy w spółce. - Bardzo nam zależy na utrzymaniu dobrych relacji ze wszystkimi osobami zatrudnionymi w naszej firmie, bo to od ich zaangażowania zależy jej kondycja i pozycja rynkowa. Dialog jest zawsze najlepszym sposobem porozumienia i pozwala na odpowiedzenie na istotne pytania oraz wyjaśnienie wszystkich wątpliwości dotyczących funkcjonowania spółki - podkreśla Ryszard Kuć, prezes zarządu i dyrektor generalny Przewozów Regionalnych sp. z o.o.
„Zdaniem zarządu spółki podejmowanie teraz przez organizacje związkowe pochopnych działań wykraczających poza ramy dialogu spowodować może poważne zakłócenia w funkcjonowaniu firmy i narazić ją na utratę zaufania pasażerów” - czytamy w oświadczeniu.
Kujawsko-Pomorski Zakład Przewozów Regionalnych przegrał przetarg z Arrivą na obsługę części połączeń w regionie. Związki zawodowe alarmują, że pracę może stracić ponad 400 osób z 690-osobowej załogi. Z kolei Urząd Marszałkowski chwali się doprowadzeniem do wycofania uchwały o likwidacji Kujawsko-Pomorskiego Zakładu PR. Nadal nie jest jednak pewne, czy dotychczasowy poziom zatrudnienia w Przewozach Regionalnych zostanie utrzymany. Być może część pracowników przejdzie do Arrivy.
