Nie zazdroszczę Leszkowi Tillingerowi. Zawodnicy (poza Jonssonem i Sajfutdinowem) spisują się słabo, a cięgi zbiera prezes. Kibice wyżywają się na forach, piszą listy otwarte. W minioną niedzielę przed bramą parkingu pojawiła się taczka, na niej fotel i żałobny wieniec z napisem „Skończyła się era Leszka Tillingera”. Palono też znicze.
<!** Image 2 align=right alt="Image 121879" sub="Część kibiców nadal domaga się dymisji prezesa Leszka Tillingera / Fot. Jarosław Pabijan">Było to o tyle zaskakujące, że wcześniejsze doniesienia ze Sportowej wskazywały na zakopanie wojennego topora. Stowarzyszenie Net F@ns zapowiedziało, że listów więcej pisać nie będzie i skupi się tylko na dopingu. Z kolei prezes wstrzymał skierowanie sprawy do sądu za naruszenie dobrego imienia klubu. Wprowadził też dodatkowe ulgi (dla uczniów szkół średnich i studentów).
Jak widać, nie wszystkich to zadowoliło. Niektórzy wychodzą z założenia, że „Tillinger musi odejść” i kropka. Według nich, to on budował skład, więc siłą rzeczy odpowiada za wynik zespołu.
***
Czy rzeczywiście zostały popełnione błędy? Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Polonię z pewnością ograniczały finanse. Poza tym, ilu klasowych zawodników zdecydowało się na przeprowadzkę? Niewielu. Wystarczy tylko przyjrzeć się składom drużyn. W identycznych zestawieniach jeżdżą najlepsi z ubiegłego sezonu, czyli Unibax (poza Andersenem, ale on - podobnie jak inni uczestnicy cyklu Grand Prix - nie mógł do nas trafić), Unia Leszno, Falubaz i Włókniarz. Na zmianę otoczenia zdecydowało się małe grono żużlowców. Na przykład - David Ruud, Matej Zagar, Davey Watt. Problem w tym, że postawa każdego z nich, przynajmniej na razie, na kolana nie powala. Nie ma też co żałować Rafała Okoniewskiego, który podczas przeciągających się negocjacji żądał tylko większych pieniędzy. Ostatecznie „Okoń” przeniósł się do Gorzowa, odjechał trzy mecze i... został odsunięty od składu. Finansowo też stracił, bo zawodnicy Caelum Stali przed sezonem zgodzili się na obniżkę płac (osobna sprawa, że innego wyjścia nie mieli skoro jako pierwszy przystał na to Tomasz Gollob...)
***
Ostatecznie do Polonii trafili Tomasz Chrzanowski i Antonio Lindbaeck. Zwłaszcza transfer tego pierwszego wywołuje teraz wiele emocji. Zimą niewielu miało jednak wątpliwości. Zawodnik był wprawdzie odsuwany od składu Lotosu, ale i tak miał wyższą średnią biegopunktową od Okoniewskiego. Poza tym, działacze i trener Polonii nie ukrywali, że nastawiają się na zwycięstwa przed własną publicznością. A „Chrzanek” rok temu startował na Sportowej czterokrotnie (Kryterium Asów, dwa mecze ligowe i półfinał indywidualnych mistrzostw Polski), uzyskując w tych imprezach średnią 10,25 pkt. Nie ukrywał przy tym, że wreszcie rozszyfrował nasz tor i wie już jak dopasować silniki. Warto jeszcze pamiętać, że w składzie musi być minimum trzech zawodników z licencją „Ż”. Przepis ten, wobec fiaska rozmów z Okoniewskim, niejako wymusił zakontraktowanie Chrzanowskiego.
Pewne pretensje można mieć jedynie za to, że działacze dali trzecią szansę Jonasowi Davidssonowi. Przecież poprzednie lata pokazały, że Szwed nie radzi sobie na twardym torze w Bydgoszczy. Z drugiej jednak strony, czy przed sezonem ktoś mógł zagwarantować, że wspomniani już Zagar, Ruud lub Watt będą skuteczniejsi?
***
Jak widać pytań jest sporo i trudno o jednoznaczne odpowiedzi. Dlatego skupmy się na tym co przed nami. Nadal jest realna szansa na awans do play off i uniknięcie jazdy w barażach. Jednak wszyscy (działacze, trenerzy, zawodnicy, mechanicy, kibice oraz dziennikarze) powinni wiosłować w jednym kierunku. Na szukanie winnych (jeśli nie uda się dopłynąć do brzegu) przyjdzie czas po zakończeniu sezonu.