Być może dopiero w niedzielę okaże się, jakim składem będzie dysponował trener Jacek Woźniak.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149416" sub="Antonio Lindbaeck jest poobijany, ale należy przypuszczać, że zaciśnie zęby i w Goeteborgu pojedzie (w ubiegłorocznym GP zajął tam 3. miejsce). Czy wystarczy mu sił na ligę polską? Fot. Jarosław Pabijan">Szkoleniowiec z niepokojem nasłuchiwać będzie wieści z Goeteborga, gdzie w sobotę rozegrane zostanie Grand Prix Szwecji. W zawodach wystartuje aż trzech polonistów: Andreas Jonsson, Emil Sajfutdinow oraz Antonio Lindbaeck, który otrzymał tzw. dziką kartę.
Nerwy będą uzasadnione. Po pierwsze dlatego, że turniej odbędzie się na układanym torze, a doświadczenie uczy, że potrafi on być niebezpieczny dla zawodników. Po drugie - nie w pełni sił jest poobijany w meczu derbowym „Toninho”.
- Może się zdarzyć, że po zawodach w Goeteborgu Antonio zadzwoni do mnie i powie, że znów źle się czuje i odpuszcza mecz we Wrocławiu - mówi Woźniak. - Jeśli tak się stanie, to jego miejsce zajmie Damian Adamczak.
Podobne problemy mają we Wrocławiu. W GP startują przecież Jason Crump i Kenneth Bjerre. Poza tym, dopiero w środę ze szpitala wyszedł Piotr Świderski (wstrząs mózgu i uszkodzone kręgi szyjne). Jeżeli żaden ze stałych uczestników cyklu nie dozna w Goeteborgu kontuzji, to za „Świdra” stosowane będzie zastępstwo zawodnika.
<!** reklama>Tymczasem część naszych zawodników szlifuje formę poza granicami Polski. Emil Sajfutdinow zdobył 8+1 (3, 2, 3), a Denis Gizatullin 9+1 (3, 1, 2, 0, 3, 0) w wygranym przez Turbinę Bałakowo wyjazdowym spotkaniu ligi ukraińskiej z Kaskadem Równe (53:39). Z kolei Grzegorz Walasek uzbierał 12 pkt (1, 1, 2, 3, 2, 3), a jego Outrup pokonało na wyjeździe Esbjerg 44:40 (liga duńska). Kolejny z polonistów - Robert Kościecha wybrał się na mecz czeskiej ekstraligi do Pragi (zakończył się późnym wieczorem).
Wyjaśniamy zawiłości regulaminowe
Może się okazać, że start w Goeteborgu był dla Lindbaecka przedwczesny i po zawodach w Goeteborgu Szwed przedstawi minimum 9-dniowe zwolnienie. Kibice cały czas zastanawiają się, dlaczego trener Jacek Woźniak nie chce skorzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika. Odpowiedź jest prosta - Polonii to się nie opłaca. „Toninho” ma dopiero piątą średnią w drużynie i może startować za niego żużlowiec z czwartym wynikiem (Gizatullin) oraz gorsi (Kościecha i Woźniak). Czwarty bieg Lindbaecka mógłby wypełnić rezerwowy, czyli Sajfutdinow (osobna sprawa, że zawodnik z numerem „7” lub „15” ma prawo nawet cztery razy pojechać za niedysponowanego kolegę). Problem w tym, że Emil ma wyższą średnią od Szweda i jego występ byłby traktowany jako rezerwa zwykła, a nie jako zastępstwo zawodnika. Rosjanin nie zyskałby tym samym prawa do dodatkowego startu. Nic nie zmieniłaby też sytuacja, w której Polonia przegrywałaby różnicą minimum sześciu punktów. Za zawodnika zastępowanego nie można bowiem stosować rezerwy taktycznej. Gdyby zatem Antonio nie był zdolny do jazdy, to pod numerem „2” lepiej wystawić Adamczaka. Przy wysokim prowadzeniu Betardu, Sajfutdinow zastąpi go w ramach „taktyka” i będzie mógł pojechać łącznie sześć razy.