https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy ta woda zdrowia doda?

Weronika Bogusławska
Heraklit powiedział: panta rei. Wszystko płynie. Z punktu widzenia fizjologii miał rację. W znacznej części jesteśmy właśnie „chodzącą wodą”.

Heraklit powiedział: panta rei. Wszystko płynie. Z punktu widzenia fizjologii miał rację. W znacznej części jesteśmy właśnie „chodzącą wodą”.

<!** Image 2 align=right alt="Image 121821" sub="Widok płynącej wody koi, od wieków stosowana jest więc też do... dekoracji / Fot. Adam Zakrzewski">Ponad 60-70 procent naszego ciała jest utrzymywane w ryzach dzięki niej. Przez sam układ krwionośny w ciągu doby przepływa około 8 tysięcy litrów tej cennej cieczy! Jest w przestrzeniach wewnątrz- i międzykomórkowych, krwi i limfie. Bierze udział we wszystkich reakcjach biochemicznych ludzkiego organizmu.

Tylko kilka dni

Asceci bez jedzenia wytrzymają nawet miesiąc. Bez wody - zaledwie kilka dni. Jej brak zawsze kończy się tragicznie dla człowieka. Najpierw zmniejsza się objętość krwi, a później mózg zaczyna wysyłać sygnały do poszczególnych partii ciała, aby ustrzec się odwodnienia. Najpierw wstrzymane zostaje wydalanie, co zatruwa organizm zbędnymi produktami procesów metabolicznych.

W pewnym sensie mamy szczęście, bo świat, podobnie do naszego ciała, składa się w 70 procentach z wody. Istnieje więc wiele możliwości czerpania z jej zapasów, by nasz organizm działał sprawnie. Niestety, matka natura była troszkę złośliwa i ludzie nie mają takich możliwości, które pozwalają wodę skutecznie magazynować. Na okrągło i do końca życia musimy uzupełniać jej braki w niebagatelnych ilościach. Wodę wprowadzamy do organizmu w procesie odżywiania, w napojach (około 1-1,5 litra) i pokarmach stałych (w granicach 1 litra).

Kłopot z wyborem

<!** reklama>Zbliża się lato, podczas którego jesteśmy szczególnie narażeni na utratę cennego związku H2O. Logiczne wydaje się rozumowanie, że najwięcej wody jest… w wodzie! Problem zaczyna się, kiedy w sklepie stajemy przed całą baterią najróżniejszych butelek z wodą.Dr Róża Głażewska-Maniewska z Katedry Mikrobiologii Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy mówi, ze w zasadzie nie ma różnicy, którą wodę z półki wybierzemy, bo po żadnej z nich nie stanie nam się krzywda.

- Wszystkie dostępne w sklepach muszą być poddane specjalnym badaniom. Zatem wybór to już raczej rzecz gustu - uważa pani doktor.

Faktycznie, aby zaspokoić pragnienie, wystarczy sięgnąć po pierwszą lepszą, ale każdy naukowiec potwierdzi, że woda wodzie nierówna. Uzupełniając płyny możemy wzbogacić swoją gospodarkę mineralną, a któż nie skusi się na ciut droższy produkt licząc na to, że z każdym kolejnym łykiem będzie zdrowszy? Aby dobrze wybrać wodę, trzeba jednak uważnie przeczytać etykietę. Eksperci zalecają, aby kierować się obecnością dwóch cennych minerałów - wapnia i magnezu. Pierwszego powinno być ok. 150 mg na litr wody, drugiego około 50-70 mg. Generalnie najlepiej jest, kiedy magnezu jest dwa razy mniej niż wapnia.

Kran czy butelka?

Picie wody wprost z kranu już nikogo na Zachodzie (prócz przybyszów z innych krajów) nie dziwi. Ba, nawet w najdroższych restauracjach do kieliszka wina proponuje się wodę „z rury”. W Polsce ten zwyczaj jest nadal mało popularny. Co jednak radzą eksperci w przypadku, gdy kusi nas gaszący pragnienie łyk kranówki?

- Nie należy pić wody z kranu choćby z tego względu, że podczas oczyszczania jest poddawana znacznej obróbce chemicznej. Przedstawię to bardziej drastycznie. Gdybyśmy przez godzinę płukali usta taką wodą, prawdopodobnie mielibyśmy refluks żołądkowy - tłumaczy dr Róża Głażewska-Maniewska. - Oczywiście, to jest woda pitna i nikt od niej nie umiera, ale przed spożyciem powinniśmy ją wygotować, żeby pozbyć się szkodliwego chloru.

Skoro poddana wysokiej temperaturze woda traci złośliwe związki, to może niepotrzebnie chodzimy do sklepu po butelkę mineralki?

- Jestem zdania, że nie można porównywać wody z kranu do wody z butelki - oponuje mikrobiolożka. - Chociaż obie mają taką samą konsystencję, to są zupełnie inne. Musimy pamiętać, że ta z butelki jest najzwyczajniej czysta. Nie ma w niej dodatkowej chemii. Znajdują się tam najwyżej cenne minerały.

Domowe ulepszacze

A jednak wielu z nas upiera się, aby pić wodę z kranu i stara się ją ulepszać. Popularną metodą są filtry, które zakładamy na kran. Czy takie rozwiązanie jest skuteczne?

- Zdania na ten temat są podzielone - przyznaje dr Głażewska-Maniewska. - Filtr faktycznie wyłapuje bakterie i może się zdawać, że pod względem mikrobiologicznym woda po jego użyciu będzie lepsza. Tylko należy pamiętać, że bardzo łatwo można ją zanieczyścić rzadko wymieniając wkład filtra i zapominając o czyszczeniu wszystkich elementów w środku.

Czyścicielem wody, która z filtra ląduje do szklanki, jest węgiel aktywowany. Niestety, jego skuteczność zmniejsza się w przypadku wód o dużej zawartości żelaza i zawiesin.

Swego czasu na rynku pojawiły się krążki, które miały pozytywnie wpływać na wodę. Recepta była prosta: krążek kładziesz w widocznym miejscu i każdy produkt stawiasz na nim na 3 minuty. Nieważne, czy chcemy ulepszyć herbatę, kawę, zupę czy szampon do włosów. Urządzenie po wskazanym czasie kształtowało energetycznie zawartą w produktach wodę! Pani doktor podobne wynalazki kwituje jednym zdaniem. - Jestem przeciwna takim bajerom.

Przygotowując tekst korzystałam z serwisu: www.wodadlazdrowia.pl

Warto wiedzieć

Uzdatnianie wody najlepiej powierzyć fachowcom. Jednak niekoniecznie każdy domokrążca oferujący supertanie filtry nim jest. Znaną sztuczką na złapanie klienta jest zanurzenie dwóch elektrod w szklance wody z kranu i przepuszczenie prądu elektrycznego. Z elektrod wydostają się substancje, które łączą się z mikroelementami zawartymi w każdej mineralizowanej wodzie i wytrącają się w postaci brunatnego osadu. Nie oznacza to, że nasza woda jest wyjątkowo zanieczyszczona!

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski