Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czujne oczy miasta. Co widać na monitoringu w Bydgoszczy?

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Obserwator monitoringu może prawie wszystko. Dzięki niemu przeżyje osoba, która na ulicy dostanie zawału. Może też śledzić idącego przez całą Gdańską sprawcę pobicia po to, żeby ten wpadł w ręce policji.

<!** Image 3 align=none alt="Image 208580" sub="Każdy z operatorów monitoringu śledzi jednocześnie obrazy rejestrowane przez 8-10 kamer. Fot.: Tymon Markowski">

Obserwator monitoringu może prawie wszystko. Dzięki niemu przeżyje osoba, która na ulicy dostanie zawału. Może też śledzić idącego przez całą Gdańską sprawcę pobicia po to, żeby ten wpadł w ręce policji.

Wczoraj po południu w centrum miejskiego monitoringu w Komendzie Miejskiej Policji panował spokój. Po świętach wiele osób było na urlopach, ruch na ulicach niewielki. Siadam za konsolą i obserwuję Stary Rynek. Operowanie dżojstikiem kamery tylko na pozór wydaje się proste - żeby obserwować przechodniów ruszamy nim tak jak głową - prawo-lewo, góra-dół. Obrót w prawo to zbliżenie. Jednak trzeba mieć w tym wprawę, bo czasami liczą się sekundy. Każdy z czterech operatorów obserwuje średnio osiem miejsc w mieście. - Czasami trzeba wyczuć obserwowanego, jeszcze nic złego nie robi, ale zaraz zrobi& - słyszę od operatorów. Najbardziej podoba mi się to, że przechodnie, których twarze widzę, nie mają zielonego pojęcia, że są obserwowani.<!** reklama>

Takich miejskich oczu jest w Bydgoszczy już 117. Operatorzy pracują w dwóch centrach - w Komendzie Miejskiej Policji i Komisariacie Policji Śródmieście. Nie chcą o sobie mówić. Żadnych nazwisk, pokazywania twarzy. Mówią, że każdy z nich gdzieś mieszka, ma rodzinę, samochód. Po co im kłopoty.

Nie zawsze jest tak spokojnie jak wczoraj. Ze zdumieniem oglądam tylko kilka scen z tego roku. Skrzyżowanie Gdańskiej z Dworcową. Grupka młodych w kapturach. Coś tam komuś się nie podoba, padają ciosy. Za chwilę jeden z uczestników bijatyki wpada zza kadru kamery z ponadmetrowej długości kawałkiem rynny. Leje, gdzie popadnie. Pojawiają się patrole. Inna scena. Przed knajpą na Długiej stoi grupa młodych ludzi, są dziewczyny. Ktoś wychodzi z knajpy, dziewczyna dostaje cios w twarz. Pada jak kłoda. Ten, który uderzył, wsiada spokojnie do taksówki. Ta odjeżdża, a za chwilę sprzed knajpy znikają wszystkie pozostałe. Dziewczyna leży nieprzytomna na ulicy. - Tak właśnie wygląda współpraca z taksówkarzami, o której tyle się mówi - stwierdza szef zmiany obserwatorów. Dzięki monitoringowi niedawno wpadł w ręce policji kierowca opla, który kompletnie pijany wsiadł za kółko.

Na Długiej jest najgorzej, bo lampy uliczne są za nisko i w nocy oślepiają kamery. Dlatego czasami nie można zidentyfikować twarzy. O wiele lepiej jest na Dworcowej, bo tam uliczne oświetlenie zaprojektowano pod monitoring - lampy są bardzo wysoko. - W nagłych sytuacjach ważniejszy jest ubiór podejrzanego, którego opis można przekazać patrolom. Mamy w tej chwili kamery, które działają od początku monitoringu, ale są też nowoczesne - słyszę. - W tym roku uruchomiliśmy system Boscha, który poprawia jakość obrazu. W tej chwili przy zdarzeniu informujemy natychmiast dyżurnych komendy policji i straży miejskiej, przerzucamy im na stanowiska obraz z podglądu konkretnej kamery tak, żeby sami ocenili sytuację i rozwój wydarzeń.

Operatorzy opowiadają inną szokującą historię - kolesia, który w nocy chodził w kółko w okolicach Gdańskiej i Dworcowej. Każdego przypadkowego przechodnia atakował nożem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!