Waldemar K., biznesmen z Bydgoszczy, pikietował wczoraj oddział banku DnB Nord. Instytucja zezwoliła na wyprowadzenie 326 tys. zł ze spółki, której był wspólnikiem.
<!** Image 3 align=none alt="Image 196910" >
Punktualnie o godzinie 10 rano przed oddziałem DnB Nord przy ul. Focha zjawił się Waldemar K. i kilku jego znajomych. Dwaj mężczyźni wznosili transparent.
<!** reklama>
- Celem pikiety jest poinformowanie społeczeństwa, żeby bało się tego banku. Już nie tylko parabanki jak Amber Gold są zagrożeniem, ale także normalne, wydawałoby się banki. DnB Nord wypłacił z konta spółki z zarządem o reprezentacji łącznej kwotę 326318,78 zł na podstawie jednoosobowej dyspozycji jednego członka zarządu na konto jego prywatnej firmy i jego własne - mówi Waldemar K.
Pikietujący rozdawali przechodniom ulotki. Wewnątrz oddziału przebywało dwoje pracowników. Nie chcieli wypowiadać się na temat konfliktu banku z Waldemarem K. Zapewniali, że pikieta w niczym nie powinna zakłócić ich pracy. Ale po chwili pod oddział zajechał biały samochód interwencyjny firmy ochroniarskiej „Asnet”. Kierowca - ubrany w czarny uniform mężczyzna - zajechał na chodnik, mimo obowiązującego tam zakazu zatrzymywania się. Trąbiąc próbował zepchnąć z chodnika Waldemara K. i reportera „Expressu”. W końcu ochroniarz zaparkował dwoma kołami na jezdni i wszedł do banku.
Co skłoniło Waldemara K. do tak dramatycznego gestu? Był współwłaścicielem spółki deweloperskiej „Zielona”. Po wyprowadzeniu z niej ponad 300 tys. zł przez wspólnika znalazł się w bardzo ciężkiej sytuacji. - Od 2007 roku usiłuję odzyskać pieniądze. Złożyłem doniesienie do prokuratury. Odpowiedziano mi, że bez podpisu drugiego członka zarządu nie mogą wszcząć postępowania. Okazuje się, że do wyprowadzenia pieniędzy wystarczy jeden, a żeby walczyć o ich odzyskanie - już nie - rozkłada ręce Waldemar K.
Bydgoszczanin założył stronę internetową, na której piętnuje bank DnB Nord. Ten skierował przeciwko obywatelowi proces o naruszenie dóbr osobistych. Bank przegrał proces. W wyroku Sąd Apelacyjny w Gdańsku podkreślił: „powód (bank - przyp. red.) w wyniku niedopatrzenia przelał transzę kredytu na rachunek bankowy spółki” (wspólnika Waldemara K. - przyp. red.). Mężczyzna próbował również na drodze sądowej uzyskać od banku odszkodowanie. Pozew oddalono z tego samego powodu co w prokuraturze - uznano, że Waldemar K. nie ma „legitymacji biernej” w tej sprawie.
