Gorąca dyskusja towarzyszy sprawie dzielenia inowrocławskich chodników na ścieżki rowerowe. Czytelnicy namawiają urzędników, by sami zaczęli jeździć jednośladami.
<!** Image 2 align=right alt="Image 53859" sub="Inowrocław, zachęcający kuracjuszy wszelkimi sposobami do przyjazdu, ma bardzo mało ścieżek rowerowych">Kilka dni temu „Express” podał propozycję, że skoro nie ma pieniędzy na budowę nowych ścieżek rowerowych, można dzielić chodniki. Szczególne te na osiedlach Rąbin czy Piastowskim są szerokie, a ruch na nich nie jest tak duży, aby całość musiała być zarezerwowana dla pieszych.
Pomysł wywołał dyskusję na naszym forum internetowym. Dominują głosy zwolenników dwóch kółek, którzy dzielą się swoimi wrażeniami z podróży po mieście. Wychodzą z założenia, że najlepiej wiedzę oprzeć na własnych doświadczeniach, więc urzędników wysyłają na rowery.
- Panowie z ratusza, zapraszam na rower. Tak zwyczajnie, bez rozgłosu, prasy, pompy. Tak na co dzień, do pracy, sklepu, miasta. Zobaczycie sami, jak dbacie o rowerzystów - komentuje jeden z internautów.
<!** reklama left>Drugi ocenia, że wszystkiemu winne ślepe interpretowanie prawa. Przypomnijmy, że w Inowrocławiu nie wolno jeździć jednośladem po chodniku. Grozi za to mandat.
- Oni widzą tylko skutek - jeżdżących po chodnikach, których najłatwiej łup mandatem. Natomiast na przyczynę - dziury i kiepski stan jezdni - są ślepi jak konik z pobliskiej kopalni soli w zamierzchłych czasach. Ich chroni skodyfikowane prawo, a nas cyklistów nic i nikt - żali się rowerzysta.
Kolejny internauta ocenia, że jeszcze za rządów lewicy w mieście, można było wydzielić część chodnika na ścieżkę rowerową, tak jak to uczyniły inne pobliskie miasta, a nawet Nowa Wieś Wielka.
Inowrocław, będący miastem uzdrowiskowym i zachęcający kuracjuszy do przyjazdu wszelkimi sposobami, ma dramatycznie mało ścieżek rowerowych.
Jest ich w sumie 4,5 kilometra, a większość to zaadaptowane trakty, a nie budowane od podstaw szlaki.
Właściciele jednośladów muszą więc korzystać z ulic. Jednak ich pobocza są w większości podziurawione i jazda brzegiem jezdni jest w mieście wielkim ryzykiem.
Na początku czerwca ma się odbyć spotkanie poświęcone właśnie problemowi braku ścieżek. W mieście istnieje już od wielu lat koncepcja ich budowy zakładająca 75-kilometrową sieć. Kolejne władze miasta, niezależnie od opcji politycznej, tłumaczą się tym samym - brakiem pieniędzy.