Po sobotnich zabawach ulica cuchnie uryną i wstyd powiedzieć, czym jeszcze. Ostatnio zostały na niej krwawe ślady. Ale mieszkańcy okolicznych kamienic jakoś nie umieją się na tej sztuce poznać. Patrzcie państwo, co za niemożliwi ludzie.
PRZECZYTAJ:Mieszkańcy ulicy Magdzińskiego domagają się takiego monitoringu, który zarejestruje nocne burdy
Radnym burdel na kółkach nie przeszkadza, a ci marudzą, że chcą spokoju, że dzikie wrzaski budzą ich w niedzielne poranki, a w sobotę wieczór strach wyjść z kamienicy. Mówią, że seks i przemoc rządzą tą częścią starówki.
Policja tu nie rządzi, bo raz, że zagląda rzadko, a dwa - jak już zajrzy, to ma pecha... hałastra zawsze zdąży dać nogę. Cóż za brak zrozumienia! No, jak tak można? Nie poczekać na policjantów?
W ramach przeprosin za tę bezczelność proponuję, by niegrzeczna menażeria rano sama się zgłaszała na komisariat z listą przewinień: „ja sikałem na ścianę”, „ja lałem po mordzie i darłem się także”, „a ja zbiłem witrynę”. Tylko zgłaszać mi się po kolei, żeby oficer dyżurny nadążył ze spisywaniem.